Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raków Częstochowa - GKS Tychy 0:2. Cwani tyszanie ograli Raków

Andrzej Zaguła
Andrzej Zaguła
Po spotkaniu Jerzy Brzęczek, szkoleniowiec gospodarzy serdecznie wyściskał się z piłkarzem gości Krzysztofem Bizackim. Więcej powodów do radości miał jednak ten ostatni. Goście po niezbyt ciekawej pierwszej połowie i o niebo lepszej drugiej pokonali Raków 2:0. Ozdobą meczu była bramka Daniela Ferugi, który przepięknie przerzucił futbolówkę nad Mateuszem Kosem, oddając uderzenie z ponad 40 metrów.

- Strzelamy coraz piękniejsze te nasze bramki. Daniel (Feruga - przyp. AZ) z niemal przewrotki z Zawiszą, ja w Turku. Tylko się cieszyć - mówił uśmiechnięty Bizacki.

Pierwsza połowa meczu była jednak bardzo przeciętna. Niewiele się działo na boisku przy Limanowskiego. Pierwszy celny strzał oddał dopiero w 33 min Piotr Ceglarz, ale piłka minęła bramkę Dominika Kisiela.

Raków mógł objąć prowadzenie w 38 min, gdy rzut wolny bił obrońca Paweł Kowalczyk. Mocno podkręcona piłka przeleciała obok zdezorientowanych obrońców GKS-u i trafiła w słupek.

- Mieliśmy trochę szczęścia. Częstochowianie mogli przecież prowadzić 1:0. Muszę przyznać, że mnie ci chłopcy Jurka imponują. Nie dość, że to perspektywiczni piłkarze, grają w piłkę, nie kopią po nogach i zawsze mecze z ich udziałem są interesujące - komplementował gospodarzy wspomniany Bizacki.

Po zmianie stron GKS pokazał swoją dojrzałość. Po jednym z rzutów wolnych piłkę z pola karnego nie wybił dokładnie Adam Łysek. Niespodziewanie trafiła ona pod nogi Dominika Kruczka, który pokonał Mateusza Kosa uderzeniem między nogami.

Częstochowianie próbowali się przebudzić. Zaatakowali zdecydowanie śmielej z udziałem zawodników formacji obronnej. Idealną sytuację na odrobienie strat w tym pojedynku zmarnował jednak rezerwowy Marcin Czerwiński, który stojąc siedem metrów przed bramką gości huknął na wiwat zamiast pod porzeczkę. Koledzy Czerwińskiego złapali się tylko za głowy.

W doliczonym czasie gry GKS pokazał dlaczego jest kandydatem do awansu. Uderzenie Daniela Ferugi mogłoby być ozdobą spotkań w każdej lidze na Starym Kontynencie.

- Tyszanie byli od nas bardziej cwani. Ta bramką dla przyjezdnych była naprawdę piękna. My z tej porażki musimy wyciągnąć wnioski. Nie było z nami Artura Lenartowskiego, ale jego kontuzja nie jest poważna. Na kolejny mecz z Zawisza powinien być gotowy - podkreślał trener gospodarzy, Jerzy Brzęczek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!