Wtedy nasze koszykarki w Katowicach zdobywały złoto mistrzostw Europy. W tamtym czasie Gosia Dydek dla wszystkich była po prostu "Ptysiem".
Nigdy nie zapomnę, jak z innymi dziennikarzami musieliśmy dźwigać się na palcach, aby sięgnąć dyktafonami i mikrofonami do głowy najwyższej koszykarki świata. Gosia później nam pomagała, bo udzielała wywiadów... siedząc.
Trudno było sobie wyobrazić ten zespół bez "Ptysia". Pamiętam jaka zrobiła się cisza w Spodku, kiedy w czasie meczu finałowego Dydek straciła równowagę i upadła, uderzając z impetem tyłem głowy o parkiet!
Wszyscy zamarli w trosce o jej zdrowie. Zawodniczkę położono na ławce rezerwowych, okładano lodem obolałe miejsce, a ona po kilku minutach wróciła na boisko!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?