Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Red Heels z "Mam Talent": Na skrzypcach i na szpileczkach

Grażyna Kuźnik
Przyjaźnią się od lat, więc na czerwone szpilki zgodziły się od razu. Red Heels wystąpiły w "Mam talent" na bardzo wysokich obcasach. Jęczały potem, że niewygodne. Ale debiut w show-biznesie zabolał nie tylko dlatego - pisze Grażyna Kuźnik

Są śliczne, utalentowane, rozsądne. Skończyły właśnie Akademię Muzyczną w Katowicach i zamknęły ważny etap w życiu. Agata Maślica jako pierwsza obroniła pracę magisterską. Pisała o kadencjach, czyli połączeniach akordów w utworach Brahmsa i zagrała przed komisją dwugodzinny koncert. Agata Wodecka wyszła w tym miesiącu za mąż. Dorota Oleszkowicz jest już pewna, że chce być skrzypaczką, chociaż próbowała uciec do innej pracy, kiedyś nawet na rok. A Ania Adamczuk przekonała się, że warto związać się z show-biznesem. To ona założyła zespół Red Heels i wymyśliła, że wszystkie założą szpilki.

Mają dla nich wiele znaczeń. Dobrze na obcasach, z nonszalancją przejść z okresu studenckiego w dorosłość. Pokazać, że nie boją się prawdziwego życia. Czerwone szpilki noszą przecież kobiety sukcesu, ekstrawaganckie, odważne. I zgodnie z tym, już na początku roku zgłosiły się do programu "Must Be The Music". Chociaż nie przeszły do półfinału, to błysnęły na ekranie. Kora się nimi zachwyciła. Uznała, że są awangardowe.

Pierwsze trudne decyzje

Występy dziewczyn zawsze budzą emocje. W "Must Be The Music" Kora pokłóciła się o nie z innym jurorem, Wojtkiem "Łozo" Łozowskim, który kręcił nosem na skrzypaczki i ich wokalistkę. Kora zarzuciła mu, że jest zbyt prostacki jak na muzykę Red Heels. Zrobiło się gorąco. W "Mam Talent" też doszło do nerwówki, która potem rozgrzała internet. Jurorzy uznali, że wokalistka nie pasuje do zespołu. Awans Red Heels do kolejnej rundy uzależnili od tego, czy grupa z niej zrezygnuje. Decyzja musiała zapaść natychmiast. Znalazły się w sytuacji nie do pozazdroszczenia.

- Paulina zachowała się wtedy bardzo ładnie - mówi jasnowłosa Agata. - Powiedziała nam, żebyśmy nie traciły szansy i grały bez niej.

Internauci nie odpuścili i posypały się zarzuty, że dziewczyny z zespołu nie wiedzą, co to lojalność i przyjaźń. To bolało. Ale prawda była taka, że Paulinę znały krótko. Miały z nią tylko jedną próbę, bo poprzednia wokalistka nagle odeszła. Z nową dziewczyną nie zdążyły się zaprzyjaźnić. Są jej jednak wdzięczne, że tak koleżeńsko, na szybko zgodziła się z nimi wystąpić. - Szukałyśmy kogoś do śpiewania. Nie byłyśmy pewne, czy bez wokalistki jesteśmy wystarczająco atrakcyjne na estradzie - przyznaje założycielka zespołu Ania. - Ale okazało się, że chyba tak. Teraz same będziemy musiały przykuwać uwagę publiczności.

A gdyby jurorzy nie chcieli jednej ze skrzypaczek? Dziewczyny patrzą na siebie. Nie, ich czwórka to całość. Wspierają się, cenią i dopełniają. Byłoby jak u muszkieterów - jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Ale odpukać, nie chcą takiej próby.
Przyjaźnią się, nie używają jednak wielkich słów. Wiedzą, że ciepłe relacje w zespołach muzycznych bywają kruche.

- Znamy takie grupy, w których ludzie się nie cierpią. Koncertują razem, ale przyjeżdżają osobno, mieszkają w innych hotelach i nie odzywają się do siebie ani słowem - mówi Dorota, długowłosa brunetka. - Możemy żyć bez siebie, bo każda ma przecież osobiste sprawy. Ale bardzo lubimy swoje towarzystwo. To naprawdę dużo.

Białe bluzki czy szpilki

Pomysł występów zdolnych skrzypaczek jako zespołu Red Heels nie bardzo podoba się szacownej kadrze Akademii Muzycznej. Dziewczyny słyszą cierpkie uwagi, że marnują talent. Czasem jakiś profesor ciężko westchnie. Kto to widział, krótkie czarne sukienki, dekolty, do tego czerwone pantofelki i dziewczyny, które 17 lat spędziły wśród muzyki klasycznej. Czy po to całymi latami po osiem godzin dziennie ćwiczyły na instrumencie? Studiowały nuty Brahmsa, Bacha, Vivaldiego? Grały poważne koncerty w białych bluzeczkach?

- Ale sytuacja absolwenta szkoły muzycznej jest bardzo trudna - mówi Dorota. - Instytucje nie czekają na nas z otwartymi rękami. Walka o pulpit na ostatnim miejscu w orkiestrze filharmonicznej jest zacięta, dostają się nieliczni. To samo dotyczy pracy w szkole. Niektórzy nawet wyjeżdżają na koniec kraju, jeśli tam potrzebny jest nauczyciel.

- A my znalazłyśmy lukę w polskiej rozrywce - dodaje Ania. - Nie było tam dotąd żeńskiego kwartetu smyczkowego w czerwonych szpilkach.

Koledzy z uczelni trochę im zazdroszczą pomysłu.

- Obiecują, że ogolą sobie nogi i będą chodzić na obcasach, byle tylko mogli grać razem z nami - śmieją się dziewczyny. - Ale nie ma o tym mowy. Niech radzą sobie sami.

Red Heels przygotowują się już do nagrania pierwszej płyty. Będą łączyć smyczki z instrumentami elektronicznymi, chcą grać z didżejem, a także jazz, rock, pop. Mówią, że ich skrzypce, altówka i wiolonczela nie są z muzeum, świetnie nadają się do nowoczesnej muzyki. A buty już nie będą uwierać, bo znalazł się sponsor, który artystkom ufunduje wygodne czerwone szpilki. Najlepsze przed nimi.


*Plebiscyt Młoda Para 2012 ZOBACZ ZDJĘCIA KANDYDATÓW i ZAGŁOSUJ
*Budowa dworca w Katowicach: Hala, perony ZDJĘCIA i WIDEO
*Marsz Autonomii przeszedł przez Rybnik. Zobacz ZDJĘCIA
*Wielka Debata o Śląsku: Semka kontra Smolorz ZDJĘCIA i WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!