Reforma hokejowych rozgrywek wbrew klubom

Problem w tym, że postanowienia hokejowej centrali nie podobają się klubom, a wiceprezes JKH GKS Jastrzębie Andrzej Frysztacki głośno nazywa je skandalem!

- Trzeba głośno protestować, bo ta decyzja nie tylko nie popycha polskiego hokeja do przodu, ale wręcz mu szkodzi. Nie rozumiem dlaczego nowy prezes związku Zdzisław Ingielewicz chce iść na wojnę z klubami - stwierdził Andrzej Fry-sztacki.

Jastrzębianie przygotowują w tej sprawie oficjalny protest i mogą liczyć zarówno na poparcie Zagłębia Sosnowiec jak i Naprzodu Janów. Wszystkie te kluby łączy fakt, że już w tej chwili mają podpisane umowy z czterema zagranicznymi zawodnikami.

- Jeśli tak ważne decyzje podejmuje się tylko po to, żeby pokazać, że się coś robi, to naprawdę nie ma to najmniejszego sensu. Wcześniej długo rozmawiałem z prezesem Ingielewiczem, ale okazało się, że do niego nie trafiają żadne nasze argumenty. Zmniejszenie liczby obcokrajowców wpłynie na obniżenie poziomu ligi. Nie będzie tak jak chce prezes, że zamiast pięciu średnich graczy z zagranicy do każdego z naszych klubów trafi trzech dużo lepszych, bo ci lepsi wybierają po prostu inne ligi. U nas grają hokeiści, którzy dostają 2-3 tys. euro miesięcznie. Najlepsi obcokrajowcy mogą liczyć na maksymalnie 5 tys. euro, ale już tacy, którzy życzą sobie po 10 tys. euro wolą grać w silniejszych hokejowo krajach i do Polski na pewno nie przyjadą. Zresztą kontrakty na nowy sezon są już podpisane i będą u nas grali ci, których mamy, bo musimy przecież respektować te umowy - powiedział prezes Naprzodu Janów Janusz Grycner.

Brak obcokrajowców sprawi, że ich miejsce będą musieli zająć polscy hokeiści. Nie będą to jednak utalentowani młodzieżowcy, jak chcieliby szefowie PZHL, ale raczej przeciętni I-ligowi wyjadacze, którzy w dodatku za swoje występy, z powodu braku konkurencji, będą chcieli sporo pieniędzy, bo w ekstralidze wszyscy mają już praktycznie podpisane kontrakty.
Klubowi działacze nie są przy tym przeciwni ograniczeniu liczby obcokrajowców, ale chcieliby to rozłożyć w czasie, po to, aby zdążyć wychować nowych graczy, po okresie zastoju panującego przez ostatnie lata w szko-leniu hokejowego narybku.

Zarząd PZHL podjął też decyzję o zmianie od sezonu 2009/10 systemu rozgrywek. We wrześniu ekstraliga rozpocznie zmagania w 10-zespołowym składzie, ale po dwóch rundach (18 kolejek) nastąpi jej podział. Drużyny z miejsc 1-6 będą grały w grupie silniejszej z zaliczeniem dotychczasowych punktów, natomiast cztery ostatnie zespoły wraz z 1. i 2. ekipą I ligi utworzą grupę średnią, w której rywalizacja toczyć się będzie o dwa ostatnie miejsca w play off (przystąpią one do tej fazy rywalizacji z zerowym kontem). Pozostali I-ligow-cy grać będą w grupie słabszej.

W II fazie zmagań w każdej z grup odbędą się cztery rundy spotkań (20 kolejek), co sprawi, że w sezonie zasadniczym zespoły rozegrają tylko 38 meczów.
- To stanowczo za mało, bo do tej pory graliśmy 44 spotkania, a w lepszych od naszej ligach gra się po 50 pojedynków - powiedział trener mistrzów Polski - Cracovii, Rudolf Rohaczek.
W play offie obowiązywać będzie system dodatkowych bonu-sów za miejsce w tabeli i wyniki bezpośrednich spotkań. Zgodnie z sugestią TVP Sport transmitującej zmagania ekstraligi mecze mają być rozgrywane we wtorki i piątki. Kiedy czołowa ósemka walczyć będzie w play off o mistrzostwo Polski cztery ostatnie zespoły z grupy średniej oraz cztery najlepsze drużyny grupy słabszej rozegrają dwie rundy (14 kolejek) o prawo gry w ekstralidze w kolejnym sezonie (awans uzyskają dwie ekipy).