Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Reforma samorządowa: Prezydenci do sejmiku i Senatu? Jeśli zostaną, dostaną dziesięć lat

Marcin Zasada
Andrzej Duda w Gliwicach
Andrzej Duda w Gliwicach Marzena Bugala- Azarko / Polska Press
PiS wycofało się ze wstecznego ograniczania kadencji samorządowców. Ale część prezydentów w woj. śląskim i tak jest gotowa oddać władzę innym.

„Przybywam do Gliwic, żeby pogratulować państwu, po to, żeby powiedzieć: robicie tutaj dobrą robotę” - mówił niedawno w Gliwicach prezydent Andrzej Duda. Z ciągu urzędowych uprzejmości można wyłuskać jeden podstawowy wniosek: PiS przeprasza się z samorządami, na które niedawno zamierzało nałożyć kaganiec w postaci działającego wstecz ograniczenia kadencji dla prezydentów, burmistrzów i wójtów.

(Nie) przecinanie patologii

Jeszcze na początku roku Jarosław Kaczyński mówił o „patolo-gizacji sporej części samorządów, która zaszła tak daleko, iż trzeba to w końcu przeciąć”. „W ten sposób to przecinamy. Warto, żebyśmy zdali sobie sprawę, że są wciąż w Polsce gminy, w których do dziś rządzą ci sami ludzie, którzy w 1973 r., będąc młodymi działaczami partii, zostawali naczelnikami tych gmin. To nie jest normalne” - podkreślał prezes PiS. Większość polityków jego partii traktowała tę diagnozę jak obowiązującą doktrynę. W związku z tym byliśmy świadkami kampanii, w której przekonywano, że samorządy wymagają zmian tu i teraz. Rzadko podawano konkretne argumenty. Miało być szybko, kategorycznie i bez względu na koszty.

Co PiS ostatecznie odwiodło od przeprowadzenia samorządowej rewolucji? Wersja oficjalna: prezydent Duda miał wątpliwości co do zgodności wstecznej dwukadencyjności z konstytucją. Według m.in. środowisk samorządowych - zupełnie uzasadnione. To jednak również ograniczanie kolejnego pola konfliktu, zwłaszcza, że jego skutki nie musiały być korzystne dla partii rządzącej. W samym tylko woj. śląskim PiS miało pozbawić prawa startu w wyborach w 2018 roku prezydentów z silnymi mandatami w takich miastach, jak Gliwice, Tychy, Dąbrowa Górnicza, Zabrze, Chorzów, Częstochowa, Bielsko-Biała czy Jaworzno. Planując swoją dalszą polityczną karierę, większość z nich miałaby otwartą drogę - najpierw do sejmiku, potem do Senatu. Miejsca na listach wyborczych do jednego i drugiego była gotowa zaoferować im PO. Nawet, gdyby samorządowcy pokroju Jacka Krywulta (Bielsko), Małgorzaty Mańki-Szulik (Zabrze) czy Zygmunta Frankiewicza (Gliwice) wystartowali do Senatu samodzielnie, w swoich jednomandatowych okręgach zapewne zdobyliby mandat. Podobnie byłoby w innych regionach. PiS narażał się więc na swoiste „wrogie przejęcie” izby wyższej.

Oferty dla prezydentów

Z drugiej strony, są w woj. śląskim prezydenci, którzy - niezależnie od zmian w ordynacji - i tak rozważali dobrowolną rezygnację z kolejnej kadencji. Dla nich konstytucyjnie wątpliwa wsteczna dwukadencyjność mogła być atutem - na fali społecznego oburzenia tym rozwiązaniem byliby w stanie zdobyć dodatkowe poparcie.
- To możliwy scenariusz, tym bardziej, że mówiło się o nowych ugrupowaniach samorządowych chętnych do zdobycia Senatu - mówi Andrzej Dziuba, prezydent Tychów. On sam prawdopodobnie nie wystartuje w wyborach w przyszłym roku. Zamiast tego w Tychach może pomóc w zwycięstwie Darii Szczepańskiej, obecnej wiceprezydent miasta. Gdyby dziś odbyły się wybory, nie zobaczylibyśmy w nich zapewne również Zygmunta Frankiewicza, Grażyny Dziedzic (Ruda Śląska) i Zbigniewa Podrazy (Dąbrowa Górnicza). Zanim Dziuba i Frankiewicz powalczyliby o Senat, PO będzie próbować nakłonić ich do kandydowania do sejmiku. - Samorządowcy, którzy podobnie patrzą na Polskę, na decentralizację państwa, powinni pożytkować swoje umiejętności w innych miejscach, jeśli kończą swoją aktywność w miejscach dotychczasowych - mówi wiceprzewodniczący PO Borys Budka.- Dla mnie Andrzej Dziuba czy Zygmunt Frankiewicz to osoby, których wiedzę i doświadczenie warto wykorzystać albo w sejmiku, albo w parlamencie. Platforma ma dla nich ofertę.

Jednocześnie, PO nie jest doktrynalnie przeciwna ograniczeniu kadencji. Nie sprzeciwia się też niektórym nowym koncepcjom PiS w tym zakresie.

- Osobiście opowiadam się za modelem dwóch kadencji, ale pięcioletnich - proponuje poseł PiS Jerzy Polaczek. Zaznacza, że daleka droga do konkretnych rozwiązań ustawowych. Tych, jeśli PiS ostatecznie nie porzuci zmian w ordynacji i tak należy spod ziewać się przed kolejnymi wyborami samorządowymi. W takiej sytuacji liczenie dwóch ustawowych kadencji rozpoczęłoby się w 2018 roku.

ZOBACZ WIDEO: ANDRZEJ DUDA W GLIWICACH

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!