18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Reporterka DZ za kasą w katowickim Skarbku

Redakcja
Klientka  Iwona Kałużny była tak zadowolona z pomocy, że dostałam od niej jajko z niespodzianką
Klientka Iwona Kałużny była tak zadowolona z pomocy, że dostałam od niej jajko z niespodzianką FOT. Marzena Bugała
Denerwujecie się, robiąc zakupy? Wkurza Was, że cena się nie zgadza, a ekspedientka grzebie się jak mucha w smole? Sprawdziliśmy, jak to jest, gdy stoi się po drugiej stronie lady. Za kasą w katowickim "Skarbku" stanęła Magda Nowacka

Co roku to samo. Zanim zasiądziemy do wigilijnego karpia, nabiegamy się po sklepach. Wielki rajd rusza z początkiem grudnia. Niedobitki o mocnych nerwach startują tuż przed Wigilią. Rodzinne kłótnie, bo nie te rodzynki co trzeba kupione, niekończące się wydatki , bo jeszcze prezent dla teściowej niekupiony... Nerwy czasem puszczają. Jesteśmy dla siebie niemili.
Czy mimo to, robiąc zakupy można poczuć świąteczny nastrój? Jacy są klienci? A jacy sprzedawcy? Postanowiliśmy to sprawdzić i porównać.

W monopolowym święta poznaje się po tym, że klienci kupują zestawy: butelka trunku plus kieliszek

Kobieta za ladą
Będę dziś handlować. W katowickim Skarbku stanę po drugiej stronie lady i na własne oczy i uszy przekonam się, czy przed świętami w sklepach jesteśmy dla siebie mili. Co kupujemy i na co się wkurzamy.

O godzinie 8.30 w sobotę w sklepie nie powinno być jeszcze wielu klientów - myślę sobie. Nic bardziej mylnego. Wielu właśnie na sobotę przed świętami zaplanowało wielkie zakupy. Celowo wybrałam katowicki "Skarbek". Jak jest w typowych marketach, wiemy wszyscy. Ale trudno tu robić dobre porównania. Nie było ich trzydzieści lat temu. A "Skarbek" był. Zmieniło się? Zobaczymy. Wkładam jasnobeżowy fartuszek i idę na stoisko z pieczywem. Dostaję się pod opiekę Agnieszki Warnk.

- Nastrój świąteczny? No, na pewno się czuje. Ale u nas i tak pracuje się w miarę spokojnie - zapewnia pani Basia. Przyznaje, że zakupy przed gwiazdką z roku na rok są coraz bardziej obfitsze. Chociaż stali klienci (a tych jest tu najwięcej) na jej stoisku tylko czasami decydują się na większą porcję pieczywa. - Bagietki, kilkanaście rodzajów bułek i chleba, wybór wielki. Ale przyzwyczajenie to druga natura. Niezależnie, czy święta, czy nie, z kilku rodzajów pumpernikla, klienci i tak zwyczajowo najczęściej wybierają jeden - mówi szybko, obsługując klientów.

Nie wiem, czy to kwestia choinki i śniegu za szybami, ale mimo że chyba wielu się spieszy, nie obywa się bez dodatkowych rozmów. Sasza Iwanowicz, młody mężczyzna, pyta o zdrowie. Pani Agnieszka rewanżuje się i zachęca, aby oprócz chleba kupił jeszcze ciastko do kawy. Ja podpytuję Saszę o świąteczny nastrój.
- Mieszkam w waszym kraju od szesnastu lat, ale szczerze, dalej nie rozumiem tego szału przedświątecznych zakupów. To chyba taka wasza tradycja. Zaglądam do "Skarbka" na zakupy, bo to fajne miejsce. Kameralnie. Dlatego tu przychodzę - mówi Sasza.
Ludzi coraz więcej. Jednemu z klientów pani Agnieszka poleca chleb orkiszowy. - Dziękuję, ostatnio jak kupowałem, to się bardzo kleił - mówi klient. - To trzeba było przywieźć, dałabym znać do piekarni - mówi sprzedawczyni. Ale okazuje się, że chleb "pojechał" na stół aż sto kilometrów od Katowic. Po chleb przyszedł Janusz Zaorski. - Kiedyś tu było dziadostwo - mówi wprost. - Teraz fajna obsługa, wystrój. Ale nie wiem, czy to się jednak długo utrzyma. Jak zlikwidują przystanek, może być różnie - mówi sceptycznie.

Czas na większe wyzwanie. Idę na kasę do pani Jadwigi Martyniew. Tu także pytam o nastrój świąteczny, no i czy lista zakupów uległa zmianie. - Trochę tak. Ale dalej przed gwiazdką ludzie stoją po bakalie, mak i wędliny. No, tylko towaru już nie brakuje - śmieje się. A kolejki posuwają się szybko. Więcej osób kupuje słodycze. Proponuję pomoc w pakowaniu zakupów pani w białym futerku. Spogląda na mnie dziwnym wzrokiem i mówi "nie rozumiem". Szybko odchodzi. Za to bardziej przyjaźnie nastawionych jest dwóch panów z puszkami piwa. Chcą poczęstować. - Dziękuję, jestem w pracy - mówię.

Miło na prośbę pomocy reaguje Justyna Szymocha, niespełna 30-letnia mieszkanka Katowic. Przychodziła do "Skarbka" z mamą, kiedy była małą dziewczynką. - Oczywiście, wtedy na półkach były przeważnie tak jak wszędzie - papier toaletowy i ocet. Mniej towaru, a kolejki przed świętami gigantyczne. Bo wtedy można tu było więcej dostać niż gdzie indziej - przyznaje.

Idę między regały. Kilkadziesiąt gatunków kawy i herbaty, sosów, a nawet oliwek. Pasta z bakłażanów i chili, konfitura z jarzębiny. Do zakupów zachęcam Iwonę Kałużny. - Oczywiście, że czuje się klimat świąt. Te zakupy są inne, bo robione w innych okolicznościach. Pamiętam, jak tu było szaro i brzydko. Obsługa też bardziej miła. Ale i my się zmieniamy. Teraz na święta może nie kupujemy już po kilkanaście sztuk tych samych produktów, za to bardziej luksusowe. Dobre wino, oryginalne pierniczki. Świąteczne dni chcemy bardziej podkreślić urozmaiceniem stołu - przyznaje.

Pomagam jej zapakować zakupy i dostaję od niej jajko z niespodzianką. Miła klientka. Ale gdy podchodzę do kilku następnych, rzucają w przelocie "śpieszę się". Mimo lekkiego zmęczenia, które zaczynam odczuwać (przede wszystkim patrząc na uwijającą się szybko obsługę) jestem nastawiona pozytywnie. Spędzam trochę czasu na stoisku z wędlinami. Kolejka cały czas. - Klienci nam ufają. Wiedzą, że dobrze doradzimy - mówi pani Małgosia Tymiec. Zaglądam jeszcze na alkohole. - Nastrój świąteczny poznajemy po tym, że klienci kupują coraz częściej specjalne zestawy świąteczne. Najczęściej z whisky. No i schodzi więcej szampana - ekspedientka Ania Plucińska pokazuje świąteczny asortyment.

Wiele alkoholi w butelkach przypominających flakony perfum. Na specjalnej półce za szkłem "beniaminek". Koniak za ponad... 7 tysięcy. Robi mi się gorąco. Ręce by mi zadrżały, gdybym miała komuś zapakować tę butelkę. Na koniec pomagam jeszcze doradzić w wyborach prezentów pani Barbarze Paroń na stoisku drogeryjnym (woda męska, szampon, pomadka). Kolejki nie ma, ale to może dlatego, że jeszcze w miarę wcześnie. Asortyment ogromny. I znów spotykam stałą klientkę. - Przepięknie tu teraz. Wygląd dużo robi. I spokojniej. Można poczuć nastrój. Prawdziwy, taki, jaki powinien być. Bez szaleństw - mówi Alina Dudek. Przez wiele lat pracowała w "skarbkowej" kawiarni.
Po kilku godzinach kończę "pracę". Klienci średnio marudzili, wielu nawet wcale, "koleżanki-ekspedientki" miłe, nie rzucił się na mnie tłum kolejkowiczów. W markecie byłoby pewnie gorzej. A gdyby tak na chwilę przenieść się w czasie... Kolejki trwające całą noc, pobici ekspedienci, to dopiero "świąteczny" nerwowy nastrój. Nie wierzycie? Mamy na to dowody.

30 lat temu
"Machiną czasu" kieruje Grzegorz Sztoler, nasz naczelny archiwista. "Dziennik Zachodni" weekendowy z 7 grudnia 1980 roku podaje, że do Gdyni nadszedł kolejny ładunek cytrusów. Brytyjski "Uniwersal" przywiózł 3 tysiące 515 ton pomarańczy. Dzień później kolejna "optymistyczna" informacja. Nasza gazeta pisze o wprowadzeniu... bonów towarowych (na bardziej "luksusowe" produkty) dla każdego mieszkańca województwa katowickiego w okresie przedświątecznym. Bony wprowadza Urząd Wojewódzki . "Jesteśmy przekonani, że po obu stronach lady sklepowej będzie panowała kultura i zdyscyplinowanie" - tak pisaliśmy, to prawda! I trach. Dwa dni po wprowadzeniu bonów nie ma już złudzeń co do "dyscypliny i kultury" za ladą. W jednym ze sklepów w Tychach klientela odmówiła opuszczenia lokalu. Zostali całą noc, licząc, że przyjdą cukierki i kawa. W Gliwicach-Sośnicy poturbowano kierowniczkę. Sceny dantejskie. Ach, jakie szczęście, że tak wielu z nas już tego nie musi pamiętać.

Klient nasz pan, czyli subiektywny ranking kupujących

Próbuję stworzyć ranking klientów. Tak ich zapamiętałam:
1Młody człowiek, licealista lub student. Wpada najczęściej po pieczywo i słodycze. Uprzejmy.
2Starsza pani w futrze. Kupuje bakalie, dobrą wędlinę, owoce. Nie odzywa się, mruknie coś pod nosem.
3Starszy pan w prochowcu. Kupuje z kartką, na której żona spisała, co ma kupić. Rozmawia chętnie, generalnie jednak narzekając.
4Starsza pani, skromnie ubrana w płaszczu. Uśmiecha się uprzejmie, sprawia wrażenie trochę zagubionej. Daje się wciągnąć w rozmowę, jest miła.
5Kobieta około czterdziestki. Ubrana z gustem, ale bez ostentacji. Miło się z nią gawędzi. Przed świętami nie kupuje dużej ilości żywności. Szuka dobrego wina, droższych i bardziej oryginalnych herbat i kaw. Nie dość, że dziękuje, to jeszcze dodaje czekoladowy "bonus" za obsługę.
6Kobieta około 50. Krzykliwa i w(yb)redna. Długo wybiera rodzaje wędlin. Kupuje dużo chleba, drożdży, maku i bakalii. "Dziękuję" nie powie.
7 Klienci sprzed 30 lat? Ha. Wszyscy zdenerwowani. Podobnie ubrani, z podobnymi wyrazami twarzy. Solidarni w walce o pomarańcze i kawę. Osiągający wyżyny sprytu w zdobywaniu "spod lady". I ja wśród nich. Siedmioletnia dziewczynka, stojąca cierpliwie w długiej kolejce. Po zielone pomarańcze z Kuby.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera