Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rok Radoslava Latala w Piaście Gliwice. Jak oceniasz trenera Piasta? SONDA

Piotr Grela
Radoslav Latal, trener Piasta Giwice
Radoslav Latal, trener Piasta Giwice Lucyna Nenow/DziennikZachodni
20 marca dokładnie minie rok odkąd Piasta Gliwice prowadzi czeski trener Radoslav Latal. W pierwszym sezonie bronił zespół przed spadkiem, by w następnym bić się z Legią o mistrzostwo. Jaki był ten rok?

Radoslav Latal w niedzielę będzie świętował pierwszą rocznicę swojej pracy w Gliwicach. To za kadencji Latala Piast dwukrotnie zwyciężył Lecha Poznań, po raz pierwszy w historii ograł poznaniaków na wyjeździe, zdobył także premierowy punkt przy Łazienkowskiej w meczu z Legią i wreszcie wyrównał najdłuższą serię zwycięstw klubu z rzędu.

Nie od samego początku było przy Okrzei kolorowo. Latal przejął schedę po Angelu Perezie Garcii. Pewna egzotyka, dobre samopoczucie, otwartość i aktywność na portalach społecznościowych nie przyniosły oczekiwanych wyników. „Resultados historicos” były widowiskowe, ale były to tylko odświętne występy niebiesko-czerwonych. Piast wylądował w dolnej części tabeli, a władze klubu zdecydowały się na zmianę trenera. To w Gliwicach miał być początek „przykręcania śruby”. Rok temu zespół Latala rozgrywał swój mecz z Koroną Kielce, czyli zespołen będącym najbliższym rywalem Piasta. Tym sposobem historia zatacza koło. Debiut zakończył się porażką 1:2, a kolejne mecze nie zwiastowały, że nadchodzą lepsze czasy. - Początek był ciężki. Nie było zbyt dużo czasu, żeby się poznać z drużyną, od razu trzeba było grać. Było trudno, ale ostatecznie udało się zespół utrzymać, a następnie w przerwie między sezonami przyszło nam budować drużynę od nowa - wspomina początki pracy w Piaście trener Latal.

Na starcie sezonu 2015/16 Piast był dla wielu wielką niewiadomą. Piętnastu zawodników odeszło, dwunastu dołączyło do zespołu z Gliwic. Czeskiemu szkoleniowcowi, mimo iż nie udało się awansować do górnej ósemki, dano szansę kontynuacji pracy. Nikt wówczas nie spodziewał się, że ta decyzja może przynieść tak smakowite owoce.

- Sam nie wiedziałem dokąd zajdziemy. Ta drużyna budowała i rozwijała się pomalutku. Przed sezonem na ostatnią chwilę przyszedł do nas Kamil Vacek. Nespor dołączył na końcowym zgrupowaniu i wtedy nasza gra nie wyglądała dobrze, źle wypadliśmy w sparingach. W sezonie na początku wygraliśmy z Ter-maliką, by potem zagrać katastrofalny mecz z Ruchem Chorzów. Dopiero później coś w drużynie zaskoczyło, byliśmy skoncentrowani i zespół zaczął zwyciężać. Dziś jesteśmy na drugim miejscu i wiadomo, chcielibyśmy zakończyć ten sezon jak najwyżej, ale trudnym wyzwaniem jest utrzymać taką dobrą formę, jaka była na jesień. Jeszcze wszystko może się zdarzyć. Staram się przygotować ten zespół by do końca rundy i w tych siedmiu finałowych meczach zagrał jak najlepiej, ale jak będzie, tego nie wiem. W ostatnich siedmiu meczach będziemy grali z tymi najlepszymi i wszyscy będą walczyć. To ciężki scenariusz, ale musimy z tym żyć, takie są reguły gry. W Czechach już mielibyśmy miejsce na podium, a w Polsce trzeba walczyć do końca - podsumowywał dotychczasowe osiągnięcia Piasta trener Latal.
Jakkolwiek ten sezon się nie skończy, dla zespołu z Gliwic jest to czas wyjątkowy. Nie wszystko udało się zrobić, ale przez ten rok Piast Latala zmienił się. Wraz z objęciem zespołu przez byłego piłkarza Schalke 04, Piasta zaczęto łączyć ze znanymi czeskimi piłkarzami. Na początku sezonu mówiono o szansach na grę Milana Barosa, który przed paroma laty zachwycał swoimi występami w Liverpoolu czy Galatasaray. W przerwie zimowej „Piastunki” miały zostać uzbrojone w „bombę z Anglii”, czyli Libora Kozaka, który w sezonie 2012/13 w Lidze Europy był najlepszym strzelcem rozgrywek. Trener Latal nie ukrywa, że ma znajomości, a jego osiągnięcia jako piłkarza są pomocne w rozmowach transferowych.

- To faktycznie ułatwia pracę. Ja tych wszystkich chłopaków znam. Razem z Jirzim Neczkiem, moim asystentem, np. Libora Kozaka znaliśmy, kiedy jeszcze on trenował w Opavie jako młody chłopak, tak że mamy jego telefon i nie było by problemu, żeby on grał w Gliwicach. Przeszkodą były pieniądze, jakie zażyczyła sobie Aston Villa. My z Liborem byliśmy dogadani, ale to klub z Anglii na 3-4 miesiące nie chciał go wypuścić. Z Barosem sytuacja była nieco inna. W tym przypadku zadecydowały względy osobiste. Zawodnik chciał być bliżej rodziny i dlatego tego transferu nie udało się dokonać. Jest kilku takich piłkarzy, których znam, którzy grają w Czechach - zaznacza trener Piasta. Być może tansferowa bomba jeszcze w Gliwicach wybuchnie, a póki co musimy uzbroić się w cierpliwość.

Radoslav Latal w ciągu tego roku dał się poznać jako osoba żywo reagująca przy ławce trenerskiej w trakcie meczu i niezwykle opanowana i spokojna w rozmowach z dziennikarzami. Nigdy nie mówi o zawodnikach indywidualnie, nie chwali i nie krytykuje z imienia i nazwiska swoich piłkarzy. Ocenia występ zespołu jako całości.

- Nieraz chwalę swoich piłkarzy, ale dla mnie liczy się drużyna. To kolektyw jest najważniejszy, jak zespół walczy na boisku. Może być tak, że kilku piłkarzy gra dobry mecz, ale pozostali też muszą walczyć. Liczy się dla mnie szatnia, by każdy, w każdym momencie mógł wyjść i walczyć za ten zespół i dlatego to jest tak istotne by całość mogła wyglądać dobrze - wyjaśnia szkoleniowiec, który za wzór trenerski wskazuje Karela Brücknera i jednocześnie wskazuje, że każdy trener musi indywidualnie podchodzić do pracy.

- Trenowanie każdego zespołu jest inne, trzeba ten zespół dobrze poznać, żeby móc ocenić, czego mu brakuje. To się potwierdziło w ostatnich meczach Piasta. Kiedy były słabsze wyniki, ja wiedziałem, że piłkarzom nie brakuje sił i kondycji, tylko że problem leży w głowach. Trener widzi, jakich ma piłkarzy i wie, czy zespół da radę grać pressingiem, czy tego nie potrafi. Dobiera tak piłkarzy by, drużyna jak najlepiej wyglądała jako całość - zdradza swój przepis na sukces trener Radoslav Latal.

Historyczne kontrowersje wokół kampanii piwa "Tyskie". Marka...

Wolne miejsca w przedszkolach. Sprawdź swoje miasto. Rekruta...

Na zdjęciu: sierż. Marta MysurCo piąty funkcjonariusz Policji jest kobietą. Policjantka zatrzymująca pojazd do kontroli drogowej, patrolująca ulice, to w dzisiejszych czasach widok, który nikogo nie dziwi. W korpusie służby cywilnej większość stanowią panie, bez których niemożliwe byłoby funkcjonowanie policyjnej administracji.

Policjantki i ich pasje. Zobaczcie piękniejszą twarz policji [ZDJĘCIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!