Rozpaczliwe łączenie szpitali w Katowicach i Chorzowie. Kontrakty NFZ nie dla wszystkich

Do 27 marca tego roku ma być gotowa sieć szpitali. Te placówki, które się w niej znajdą, otrzymają kontrakty na najbliższe cztery lata. Pozostałe będą walczyć o finansowe ochłapy, czyli ok. 10 proc. budżetu.

O kontraktach mogą właściwie zapomnieć prywatne lecznice. One otrzymają pieniądze na szarym końcu. Dowartościowane mają być przede wszystkim szpitale publiczne.

Nowe kontrakty mają obowiązywać już od pierwszego lipca. Czasu jest więc bardzo mało, by z powodzeniem przeprowadzić tę wielką logistyczną operację. Premier Beata Szydło wydaje się być zdeterminowana. Pytanie, czy zdaje sobie sprawę z możliwych negatywnych konsekwencji?

Chociaż na projekt Ministerstwa Zdrowia spadł grad krytyki, to szef resortu Konstanty Radziwiłł wcale się tym nie przejmuje i informuje, że rząd najprawdopodobniej przyjmie ustawę w najbliższy wtorek.

CZYTAJ KONIECZNIE:
LIKWIDACJA SZPITALI W WOJ. ŚLĄSKIM: CO JEST KŁAMSTWEM, A CO PRAWDĄ

Sieć już wymusza na właścicielach szpitali zmiany w ich funkcjonowaniu. Zaczyna się proces konsolidacji na siłę, często wbrew logice, tylko po to, by placówki znalazły się na najwyższym, trzecim poziomie finansowania. Oczywiście pewne procesy mogą okazać się w perspektywie czasu dobre z ekonomicznego punktu widzenia, ale trudno przypuszczać, by obeszło się bez zwolnień.

Jerzy Szafranowicz, dyrektor śląskiego NFZ. W studiu Radia Piekary powiedział Marcinowi Zasadzie o skutkach tworzenia sieci szpitali na Śląsku, co będzie z takimi placówkami, jak piekarska urazówka czy siemianowicka oparzeniówka oraz czy reforma zniszczy prywatne szpitale.

Dziś trudno jednak powiedzieć, ile ostatecznie szpitali znajdzie się w sieci, gdyż niektóre placówki mogą być do niej włączone przez dyrektorów oddziałów NFZ, jeśli dyrektorzy uznają, że są potrzebne. Zagwarantowane miejsca mają tacy giganci jak siemianowicka „oparzeniówka” oraz Szpital Urazowy w Piekarach Śląskich, chociaż placówki te nie znalazły się w sieci w pierwszej wersji ustawy.

Z powodu sieci radni z Chorzowa już zdecydowali o połączeniu Chorzowskiego Centrum Pediatrii i Onkologii z Zespołem Szpitali Miejskich. Placówka ma funkcjonować pod nową nazwą jako Szpital dla Dzieci i Młodzieży. Gdyby nie ten ruch - jak tłumaczą władze miasta - ZSM musiałby likwidować oddziały, m.in. hematologii, i zmniejszać zatrudnienie. A tak dzięki pediatrii wskoczy na trzeci poziom i ma zapewniony byt.
Przeciwko połączeniu protestowali związkowcy „S”, wypowiedziała się też Wojewódzka Rada Dialogu Społecznego, ale nie ma już odwrotu.

- Jeśli jednak sieć nie wejdzie w kształcie, który mógłby zaszkodzić ZSM i ochronie zdrowia w mieście, to zrezygnujemy z połączenia. Na to zawsze jest czas - wyjaśnia Karolina Skórka, rzecznik prasowy UM w Chorzowie.

Zarząd Województwa Śląskiego zdecydował właśnie o połączeniu Katowickiego Centrum Onkologii z Okręgowym Szpitalem Kolejowym w Katowicach.

Zgodnie z aktualną wersją projektów ustawy, Katowickie Centrum kwalifikuje się do poziomu szpitali onkologicznych, natomiast Okręgowy Szpital Kolejowy tylko do szpitali pierwszego stopnia. W przypadku KCO w ramach przyszłej sieci nie byłyby finansowane świadczenia z zakresu: geriatrii, dermatologii, chirurgii jednego dnia, programów leczenia w ramach chemioterapii niestandardowej, zaś w kolejowym wyłączono by z ryczałtu świadczenia w zakresie ginekologii onkologicznej i okulistyki.

CZYTAJ KONIECZNIE:
LIKWIDACJA SZPITALI W WOJ. ŚLĄSKIM: CO JEST KŁAMSTWEM, A CO PRAWDĄ

Po połączeniu placówek nowy podmiot leczniczy nadal kwalifikował się będzie do poziomu szpitali onkologicznych.

Zarząd chce też połączenia Szpitala Kolejowego w Wilkowicach-Bystrej ze Szpitalem Wojewódzkim w Bielsku.

Planowane jest również połączenie należącego do samorządu Katowic szpitala Murcki z Górnośląskim Centrum Medycznym (GCM) Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Pracownicy Murcek protestują, bo ich zdaniem konsolidacja może oznaczać likwidację ich szpitala.

Projekt sieci szpitali to tykająca bomba - mówi Bartosz Arłukowicz, były minister zdrowia

Rok 2017 ma być okresem przygotowania reform w ochronie zdrowia, których zwieńczeniem ma być likwidacja Narodowego Funduszu Zdrowia.

Likwidacja NFZ i przejęcie jego kompetencji przez urzędy wojewódzkie nie oznacza tylko zmiany nazwy, ale inną filozofię dzielenia pieniędzy na zdrowie. To powrót do budżetowego finansowania, które już się nie sprawdziło. Jak ocenia BCC, przewidywane rozwiązania w zakresie sieci szpitali, w tym ryczałtowe finansowanie, nie będą motywowały do podnoszenia jakości świadczeń zdrowotnych i konkurencyjności wśród szpitali, co przyniesie bardzo niekorzystne skutki dla pacjentów i całego systemu zdrowia. Nieuwzględnienie w sieci istniejących prywatnych ośrodków kardiologicznych spowoduje drastyczne obniżenie dostępności usług sercowo-naczyniowych, głównie w małych miastach i na wsi, a obniżki wycen procedur kardiologicznych spowodują dodatkowo spadek ich jakości. Na świadczenia medyczne zaplanowano wprawdzie w 2017 r. o 4 mld zł więcej niż w ubiegłym, ale nie wiadomo , ile pochłoną z tego dodatkowe wynagrodzenia związane z podwyżkami płac w ochronie zdrowia.