Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rybnik: Strażniczka uratowała dziewczynce życie

Arkadiusz Biernat
Strażniczka z Rybnika zdecydowanie zasłużyła na pochwałę. Dziecko już oddychało, kiedy pogotowie przyjechało na miejsce
Strażniczka z Rybnika zdecydowanie zasłużyła na pochwałę. Dziecko już oddychało, kiedy pogotowie przyjechało na miejsce Straż Miejska Rybnik
Dramat rozegrał się na ulicy w centrum Rybnika. Dziewczynkę udało się uratować dzięki profesjonalnej postawie strażniczki

To były najdłuższe minuty w moim życiu. Ciągnęły się jak wieczność. Najważniejsze jest jednak to, że dziecko żyje - powiedziała wczoraj dziennikarzowi DZ Ewa Weremiuk, która uratowała życie dławiącej się kilkuletniej dziewczynce.
Strażniczka miejska z Rybnika skromnie przyznaje, że zrobiła to, co do niej należało. Umówmy się jednak, że pewnie nie każdy zachowałby stoicki spokój w takiej sytuacji. Ale po kolei.

Dramatyczne chwile rozegrały się we wtorek w samym centrum Rybnika (wyżej podpisany autor tekstu miał możliwość zobaczenia zapisu monitoringu).

Około godz. 9.30 kilkuletnia dziewczynka zaczęła się dławić na ulicy Raciborskiej, niedaleko rynku (jak wynika z relacji świadków i strażników, prawdopodobnie tabletką).

Wokół cierpiącego dziecka natychmiast pojawił się tłum ludzi, część ludzi starała się pomóc, ale większość to byli zwykli gapie (kolejni w momencie udzielania pierwszej pomocy dochodzili i spoglądali, co się dzieje na chodniku). W tym samym momencie ktoś z tłumu zatrzymał przejeżdżający radiowóz straży miejskiej. Od razu wybiegła z niego strażniczka, która zaczęła udzielać pierwszej pomocy.

- Dziecko w tym momencie praktycznie nie oddychało. Miało sine usta - relacjonuje strażniczka.

Dziewczynkę klepała po plecach, a także wykonywała tzw. manewr Heimlicha (polega na wywarciu nacisku na przeponę, aby powietrzem "wypchnąć" obiekt z tchawicy). Z każdą kolejną sekundą sytuacja stawała się jeszcze bardziej dramatyczna. W międzyczasie dojechał również policyjny radiowóz. - Przez długi czas to nie przynosiło efektów. Obok jeden z mężczyzn, który pomagał mi w udzielaniu pomocy, był w kontakcie z dyspozytorem. Ten z kolei zalecał, aby kontynuować te ruchy do przyjazdu pogotowia - dodaje pani Ewa.

Wysiłek i determinacja opłaciły się. Jeszcze zanim karetka podjechała, dziewczynka zaczęła samodzielnie oddychać i odzyskiwać świadomość. Wszystko dobrze się skończyło. - Bardzo dobra reakcja. Pokazuje, że strażnicy jednak są potrzebni. Gdyby w tym rejonie nie było akurat żadnego patrolu, to mogłoby się to skończyć tragicznie. Szacunek dla pani strażniczki - przyznaje Joanna Klimczak, mieszkanka Rybnika.

Strażnicy miejscy przyznają, że takie sytuacje nie są dla nich czymś zupełnie nowym. - Bardzo często strażnicy udzielają pierwszej pomocy poszkodowanym. W przeszłości pomagaliśmy chociażby przy ataku padaczki - tłumaczy Dawid Błatoń, rzecznik prasowy rybnickiej Straży Miejskiej. Całe szczęście, że funkcjonariusze przechodzą szkolenie i wiedzą, jak w takiej sytuacji się zachować. Mimo tego, wszyscy w rybnickiej jednostce są dumni z koleżanki. Bowiem ćwiczenia to jedno, a praktyka to drugie. W tej sytuacji strażniczka zachowała się wzorowo.

- Na pochwałę zasługuje fakt, że nasz funkcjonariusz potrafił się zachować w tej jakże trudnej sytuacji. Pamiętajmy jednak, że tylko zimna krew pozwala podejmować racjonalne decyzje w sytuacjach kryzysowych. Wtorkowe wydarzenie pokazuje, jak bardzo potrzebna jest umiejętność niesienia pierwszej pomocy. Cieszymy się, że dziewczynkę udało się uratować - mówi Arkadiusz Kaczmarczyk, komendant rybnickiej Straży Miejskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!