Groźba to dla naszego regionu całkiem realna, bo już 4 lata te-mu, separatyści ci byli blisko przekroczenia progu wyborczego. Od tego czasu organizowane przez nich marsze i agitki oraz pełna demagogiczno-historycznych porównań publicystyka, namieszały w głowach wielu ludzi pokrzywdzonym przez los, komunę lub jej upadek.
Panowie Roczniok, Gorzelik i kilku ich kolegów rozmyślnie wmawiają go-rzej wykształconym, że powrót autonomii polepszyłby szybko ich los. To mit, bo gdyby im wierzyć, przedwojenni górnicy i hutnicy żyliby na poziomie co najmniej urzędniczej klasy średniej, a tak nie było. Odnosi się też ta kilkuosobowa "elita" do przykładów współczesnych krajów federalnych, które powstały w ostatnich kilkuset latach - inaczej niż Polska - jako zlepek księstw czy kantonów. Na pierwszy rzut oka brzmi to gładko, ale jest tylko grą na ludzkich sentymentach i niezadowoleniu.
Parcie pana Gorzelika na sejmik dziwi tym bardziej, że przez lata wytykał tej instytucji słabości, niemoc i brak odwagi. Wie jednak pan doktor dobrze, że aby dać tej samorządowej izdebce prawdziwą władzę, potrzeba większości na Wiejskiej. A na to liczyć nie można.
Dlaczego za główny cel polityczny obrali sobie separatyści właśnie sejmik, gdzie - prócz buńczucznych i nic nie-znaczących uchwał - nie będą mogli ziścić niczego, co postulują? Nie chodzi im chyba o te 2 tysiące złotych miesięcznej diety przez 4 lata? Nie liczą też raczej na to, że zdobędą większość, by rządzić województwem. A jeśli nawet, to i wtedy stosowne ustawy nie pozwalałyby im realizować swojego separatystycznego programu.
Można więc przypuszczać, że chodzi właśnie o trybunę, a nie o władzę. O to, by poszerzyć front swojej propagandy, a nie coś realnie zmienić. Tym bardziej że pytany ostatnio w wywiadzie katowiczanin Jerzy Gorzelik: czy zechce ubiegać się o prezydenturę w swoim mieście, jasno odmówił. Dziwne, bo to właśnie ten urząd, jak żaden inny w samorządzie, daje maksimum realnego wpływu na rzeczywistość.
Wolą jednak nasi separatyści mieć pozorny udział w rządzeniu województwem niż blisko stuprocentowy w kierowaniu sprawami jego stolicy. A może boi się pan Jerzy sromotnej porażki w Katowicach? W końcu tych 180 tys. osób, na które co rusz się powołuje, a którzy podczas ostatniego spisu powszechnego określili się jako wyłącznie Ślązacy, to ledwie 3 proc. wszystkich mieszkańców regionu. Łatwiej będzie pozbierać ich głosy w okręgu obejmującym kilka miast i wsi, niż przekonać szerszy elektorat wielkomiejski, że nie jest się wyłącznie populistycznym demagogiem z dużą wiedzą historyczną.
Na szczęście autonomiści tracą po-woli wsparcie Unii Europejskiej. Decydenci w Brukseli doszli bowiem ostatnio do wniosku, że lansowane przez lata hasło Europy regionów zaognia nastroje separatystyczne w wielu częściach wspólnoty. Postanowili więc zastąpić je postulatem wspierania wielkich ośrodków miejskich. Te raczej nie będą chciały ogłosić autonomii lub secesji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?