Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Straż ochrony zwierząt interweniowała w Potępie. "Tak upodlonego psa dawno nie widzieliśmy". Sołtys i właściciele psa stanowczo zaprzeczają

Robert Lewandowski
Robert Lewandowski
Tak wygląda miejsce, gdzie przebywał pies Maks
Tak wygląda miejsce, gdzie przebywał pies Maks RL, pomagam.pl
Dwie strony, które w zupełnie inny sposób przedstawiają sytuację, a w tym wszystkim staruszek pies. Przed kilkoma tygodniami, Dolnośląsko-Opolska Straż ds. Zwierząt interweniowała w miejscowości Potępa, w powiecie tarnogórskim. Na jednej z posesji odebrano psa, który - zdaniem organizacji - znajdował się w skrajnym stanie. Zupełnie innego zdania są właściciele zwierzęcia, sołtys wsi oraz powiatowy inspektor weterynarii. Z jednej strony padają gorzkie słowa w kierunku właścicieli zwierzęcia, których nazwano oprawcami, zaś z drugiej padają oskarżenia o kradzież psa. O co tak naprawdę chodzi w tej sprawie?

Dolnośląsko-Opolska Straż ds. Zwierząt interweniowała w Potępie. "Tak upodlonego psa dawno nie widzieliśmy"

Pod koniec stycznia w sieci pojawił się wpis o skrajnie zaniedbanym psie, które odebrano od właścicieli w miejscowości Potępa w powiecie tarnogórskim. Interwencję podejmowała tam Dolnośląsko-Opolska Straż ds. Zwierząt. Jak podkreśla organizacja, pies miał znajdować się w stanie krytycznym.

- Otrzymaliśmy zgłoszenie o konającym psie, o którym wiedzą wszyscy - Państwowy Inspektor Weterynarii, policja, dzielnicowy i miejscowe organizacje, które próbowały coś z tym zrobić przez długi czas, ale nie dały rady. Za domem, w syfie i brudzie, na skraju prywatnego lasu, cierpiał malutki, niespełna 11-kilogramowy staruszek. Pies ledwo chodził, potykał się o własne łapy i co noc wył z bólu i cierpienia. Co na to "właściciele" Romana? Jak na "miłosiernych katolików" przystało, byli oburzeni, że nachodzimy ich "w dzień święty" [...] Oprawcy - mężczyzna, kobieta i dwóch dorosłych synów, mieli za nic cierpienie własnego psa. "Tu żył i tu ma zdechnąć" - stwierdziła "właścicielka" - opisuje sprawę Dolnośląsko-Opolska Straż ds. Zwierząt.

Zdaniem organizacji, powiatowy inspektor weterynarii, który przybył na miejsce stwierdził, że pies nie nadaje się do odebrania.

- Tymczasem stan Romana jest tragiczny (bo tak nazwano psa red.). Jest wychudzony, kachektyczny, ledwo chodzi, z trudnością stoi na łapach, ma powiększoną prostatę, mnóstwo kamienia nazębnego, urwany pazur, tonę łupieżu, kołtuny, sierść i skórę w dramatycznym stanie. Nikt nigdy nie widział, aby pies był wypuszczamy z kojca. Ma ogromne zaniki mięśniowe, problemy neurologiczne, zaćmę. Pies bał się wychodzić do ludzi, choć jest łagodny i spragniony dotyku ciepła i dobroci... W nocy trzęsie się pomimo dwóch koców i pojękuje - czytamy w opisie sytuacji.

Informacje te potwierdziła w rozmowie z nami Karolina Piech, prezes Dolnośląsko-Opolskiej Straży ds. Zwierząt.

Wpis, który przelał szalę goryczy?

Kilka dni po odebraniu psa, Dolnośląsko-Opolska Straż ds. Zwierząt poinformowała, że wykryto u niego guza na śledzionie. Zaapelowano o finansowe wsparcie, by uratować życie Romana. W międzyczasie organizacja opublikowała kolejny wpis, w którym poinformowała, że właściciele psa chcą go odzyskać. Nazwano ich oprawcami, gorzkie słowa padły również w kierunku policji oraz sołtysa Potępy, o którym napisano, że "jego zachowanie przypomina istny cyrk".

- Szuka psa, publicznie oskarża nas o bezprawne działania, udaje, że nie widzi strasznego stanu zwierzęcia i robi wszystko, aby Roman wrócił do oprawców i skonał na zimnie - informuje organizacja.

Pod wpisem pojawiły się setki komentarzy, w większości negatywnie odnoszących się do właścicieli psa i osób, które zostały wymienione jako współwinne tej sytuacji. Do tej pory na leczenie psa zebrano ponad 4 tys. zł.

Roman to tak naprawdę Maks

Aby zbadać sprawę, udaliśmy się na miejsce, żeby porozmawiać z właścicielami zwierzęcia. Pokazują nam budę wypełnioną słomą i kojec, gdzie przebywał pies. Jak podkreślają, pierwsza z interwencji w tej sprawie miała miejsce w piątek, 27 stycznia. Na miejsce przybyła policja oraz powiatowy lekarz weterynarii. Wezwany na miejsce weterynarz nie stwierdził, by pies rzeczywiście posiadał oznaki zaniedbania. Wydano jedynie zalecenie, by przenieść budę, w której przebywał pies, w inne miejsce.

- Pies nie nadawał się do odebrania od właścicieli. Nie był w stanie, który wskazywałby, że jest maltretowany czy głodzony. Jak na psa podwórkowego, wyglądał na zadbanego. W budzie było jednak czysto, nie było odchodów - podkreśla Marcin Machoj z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Tarnowskich Górach.

Wiek psa określono na około 16-17 lat. Jak podkreśla weterynarz, z uwagi na swoje lata, pies miał już pewne ograniczenia ruchowe.

- Ten pies to już staruszek i ze względu na swój wiek ciężko się poruszał. Jestem lekarzem i widziałem psy, które jeśli rzeczywiście mają jakieś poważne uszkodzenia, to wtedy cierpią i piszczą, a w tym przypadku pies po prostu powolutku wychodził ze swojej budy. Żadnych oznak bólowych nie sygnalizował - dodaje tarnogórski weterynarz.

Pies zniknął z posesji

Dwa dni później pies w tajemniczych okolicznościach zniknął z posesji mieszkańców Potępy. Zdaniem właścicieli, miało to miejsce w godzinach przedpołudniowych.

- Jak każdego poranka daliśmy mu jeść. Zjadł i poszedł schować się w budzie. Gdy pojechaliśmy do kościoła, to pies jeszcze był. Po powrocie sąsiadka poinformowała nas, że pod nasz dom podjechał czarny samochód, z którego wysiadły dwie osoby chcące dostać się przez bramę na naszą posesję. Po chwili zauważyliśmy panią, która szła wzdłuż płotu i nagrywała naszą posesję, próbując dostać się tutaj od drugiej strony. Kobieta poinformowała nas, że słyszała o naszym psie, który miał być zaniedbany i powiedziała, że musi go zabrać. Nie wiedzieliśmy, o co chodzi, bo przecież dwa dni wcześniej w tej sprawie była już inna osoba. Wezwaliśmy policję, chwilę porozmawialiśmy i ci państwo odjechali. Policjant poprosił, abyśmy pokazali mu psa i okazało się... że pies zniknął. Nie złapaliśmy nikogo za rękę, ale ktoś musiał wejść tutaj od tyłu i zabrać psa podczas naszej rozmowy - opisują sytuację właściciele psa.

Tak wygląda miejsce, gdzie przebywał pies Maks
Tak wygląda miejsce, gdzie przebywał pies Maks RL

Jak podkreślają, Maks miał się dobrze, miał swoją budę, kojec oraz ocieplone miejsce, gdzie mógł przebywać w czasie silnych mrozów. Po pierwszej wizycie organizacji pro zwierzęcej, udali się z nim do weterynarza, by sprawdzić, czy rzeczywiście nic mu nie dolega.

- Wszystko zostało tak, jak odebrano od nas psa - mówią, pokazując nam swoją posesję i miejsce, gdzie przebywał pies. - Maks był regularnie wypuszczany na noc, bo przecież każdy pies musi sobie pobiegać. Nigdy nie był przez nikogo uderzony. Po pierwszej wizycie tych państwa udaliśmy się z nim do weterynarza, gdzie stwierdzono, że nic poważnego psu nie dolega. Jest po prostu staruszkiem - podkreślają właściciele pokazując nam wyniki badań od weterynarza. - Napisali o nas jako o oprawcach, że od wielu lat katowaliśmy zwierzęta. Pies był już wiekowy i miał pewne ograniczenia w poruszaniu się. Nikt nigdy nie zwracał nam uwagi, że coś niedobrego miałoby się tutaj dziać - dodają.

Policja dwukrotnie była wzywana na interwencję

O komentarz do sprawy poprosiliśmy rzecznika prasowego tarnogórskiej policji. Jak zaznacza sierż. szt. Kamil Kubica, od początku roku policjanci przeprowadzili dwie interwencje w miejscowości Potępa, które dotyczyły tego psa.

- W trakcie interwencji na miejscu obecny był Powiatowy Inspektor Weterynarii, który wykonał swoje czynności wobec wskazanego czworonoga. Finałem interwencji było pozostanie psa w miejscu swojego stałego przebywania - podkreśla sierż. szt. Kamil Kubica, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Tarnowskich Górach.

Druga interwencja policji związana była z osobami, które miały obserwować posesję, gdzie znajdował się pies.

- W tym przypadku osoby będące na miejscu zostały pouczone o odpowiedzialności prawnej. Następnie policjanci wraz z właścicielem udali się do kojca, gdzie miał przebywać pies. Okazało się, że pies zniknął - stąd właściciel, który stwierdził, że nie ma możliwości, aby pies oddalił się samowolnie, złożył zawiadomienie o kradzieży psa - dodaje policjant.

Sołtys Potępy: mieszkańcy są nagrywani i zastraszani

Do sprawy odniósł się również sołtys Potępy, w której mieszka rodzina, której odebrano psa. Jak podkreśla w rozmowie z nami, to nie pierwsza tego typu sytuacja w tej okolicy, gdyż od 2021 roku skradziono już pięć psów - cztery z miejscowości Potępa i jeden z Krupskiego Młyna. Jeden z mieszkańców zgłosił to policji, jednak sprawę umorzono, bo nie udało się wykryć sprawcy.

- Ostatnio w Potępie uprawiane jest psychiczne znęcanie się na właścicielami psów przez pewną panią. Od momentu jej przybycia, policja była już wielokrotnie wzywana w celu "złego traktowania zwierząt". Nie tak dawno do urzędu wpłynęła informacja od pewnej pani o przeraźliwym płaczu i wyciu psa w dzień i noc, co rzekomo mieli zgłaszać mieszkańcy ulicy Leśnej w Potępie. 7 lutego, na prośbę pana wójta przeszedłem całą ulicę Leśną, nagrywając film wideo, gdzie było słychać jedynie śpiew ptaków. Świadczy to o fakcie, że od pewnego czasu mieszkańcy są pacyfikowani, śledzeni, nagrywani i zastraszani przez tą panią - podkreśla sołtys Potępy Andrzej Janus.

Zdaniem sołtysa Potępy, informacje o odebranym pod koniec stycznia psie są nieprawdziwe. Jak dodaje sołtys, decyzja o odebraniu zwierzęcia musi być podejmowana przez wójta, burmistrza lub prezydenta miasta, o ile uzyska on takie informacje od policji, lekarza weterynarii lub upoważnionego przedstawiciela organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt.

- Nie godzę się na takie traktowanie właścicieli psów, nachodzenie na prywatne posesje i zastraszanie rodzin posiadających czworonogi. Wyrażam swoje ubolewanie nad psychicznym znęcaniem się nad rodziną, której odebrano psa oraz ciągłe zastraszanie mojej osoby. Hejt, który pojawił się na stronie Dolnośląsko-Opolskiej Straży ds. Zwierząt ,jest jednym zwykłym kłamstwem, stertą pomówień, zastraszaniem i próbą zabrania człowiekowi jego godności, za coś, co nie ma miejsca - dodaje sołtys Andrzej Janus.

Z całym oświadczeniem sołtysa można zapoznać się w tym miejscu: (od 1:06)

Sąsiednia gmina zaapelowała do mieszkańców

W połowie lutego urzędnicy z pobliskiej Wielowsi wydali komunikat dotyczący podejrzanych wizyt na prywatnych posesjach. Urzędnicy podkreślali, że w ostatnim czasie otrzymywali wiele sygnałów od mieszkańców o osobach, które podawały się za działaczy lub członków organizacji pro zwierzęcych.

- W sytuacji, w której właściciel posesji nie jest pewny co do uprawnień osób, które próbują podejmować czynności na terenie jego posesji i na jego mieniu i zwierzętach, zalecamy wylegitymowanie takiej osoby, w tym w zakresie posiadania upoważnienia, w razie możliwości zrobienia zdjęcia identyfikatora, a w sytuacji budzącej wątpliwość wykonanie telefonu na komisariat policji w celu zgłoszenia zaistniałego zdarzenia. Ważne jest aby zgromadzić jak najwięcej dowodów potwierdzających ewentualne przeprowadzane czynności tj. dokumentacji zdjęciowej, nagranie wykonywanych czynności telefonem, zgromadzenie kopi wszelkiej podpisywanej dokumentacji - poinformował Urząd Gminy w Wielowsi.

Co dalej z psem i gdzie leży prawda?

Właściciele zwierzęcia złożyli zawiadomienie o kradzieży psa. Jak podkreślają, nie mają pewności, czy uda im się jeszcze go odzyskać. Działania w tej sprawie prowadzi policja. Pozostaje jednak mieć nadzieję, że pies - niezależnie gdzie się znajduje - szczęśliwie przeżyje ostatni okres w swoim życiu. Ocenę tej sytuacji pozostawiamy Czytelnikom.

Nie przeocz

Zobacz także

Musisz to wiedzieć

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera