Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Trąby powietrzne i politycy na podglądzie

Marek S. Szczepański
Przełom czerwca i lipca to w warunkach polskich czas najgroźniejszych zjawisk klimatycznych. Nie inaczej było i w tym roku, zwłaszcza w województwach pomorskim, kujawsko-pomorskim, wielkopolskim. Nad wieloma miejscowościami przeszły tragiczne w skutkach trąby powietrzne, gradobicia i deszcze. Zniszczeniu uległo blisko tysiąc domów mieszkalnych i zabudowań gospodarczych.

Patrzyliśmy na ekrany telewizorów w niemym współczuciu dla ludzi, którzy utracili część lub całość dorobku. Wstrząsające przekazy uruchomiły niemal natychmiast wyobraźnię urzędników, spieszących z doraźną pomocą i wsparciem dla poszkodowanych. Pomagali sąsiedzi, instytucje filantropijne i zwykli obywatele poruszeni skalą zniszczeń. Wysiłki zwielokrotnili strażacy i leśnicy, którym tego typu kataklizmy nie są obce. Wielu z nich podkreślało niespotykaną dotąd skalę żywiołu i jego następstw. A przecież rok temu podobne nieszczęścia dotknęły dwa inne województwa: łódzkie i mazowieckie. Przyznam, że ogromne wrażenie robiły zrujnowane w 2008 r. gospodarstwa i lasy ulokowane w pobliżu Strzelec Opolskich. Mijają lata, a zniszczone gospodarstwa i lasy powoli podnoszą się po kataklizmie, choć urazy psychiczne stały się trwałym udziałem ofiar. Podobnie jest w przypadku powodzian z 1997 r., którym Odra i Wisła zabrały dobytek.

CZYTAJ WIĘCEJ KOMENTARZY MARKA SZCZEPAŃSKIEGO

Po każdym tego typu zdarzeniu pojawia się pytanie: czy państwo, jego funkcjonariusze, instytucje i prawo są dobrze przygotowane do skutecznej potyczki z kataklizmem i jego następstwami? Przynajmniej do jednego z tych elementów zgłosić można wiele uwag. Chodzi o rozwiązania prawne zapisane w ustawie o stanie klęski żywiołowej z 2002 r. Precyzuje ona wiele działań w przypadku powodzi, suszy, huraganów czy osuwisk błotnych. Szkopuł tkwi w tym, że ustawa zajmuje się wyłącznie następstwami nieszczęść, a nie przeciwdziałaniem im. Oczywiście, bardzo wielu wybryków matki natury przewidzieć się nie da, ale dobra edukacja obywatelska, świadomość zagrożeń, informacja o ubezpieczeniach, wiedza o koniecznych instalacjach są przecież bezcenne.

Wciąż w pamięci mamy wypowiedź Włodzimierza Cimoszewicza z czasu wielkiej powodzi w 1997 r. na temat braku ubezpieczeń u poszkodowanych. Premier uznał później tę opinię za niefortunną i publicznie przeprosił ofiary powodzi urażone jego sformułowaniem: "to jest kolejny przypadek, kiedy potwierdza się, że trzeba być przezornym i trzeba się ubezpieczać, a ta prawda jest ciągle mało powszechna". Istotnie sytuacja i warunki, w których Cimoszewicz promował asekurację, były całkowicie niefortunne. Ale przecież problem pozostał. Wciąż wielu poszkodowanych pozostaje poza systemem ubezpieczeń, albo z powodu ubóstwa, albo braku przezorności, albo z innych jeszcze względów. Jestem głęboko przekonany, że konieczna jest zmiana prawa i zbudowanie Narodowego Programu Przeciwdziałania Klęskom Żywiołowym, opartego na budżecie państwa.

Najlepszy nawet wójt, burmistrz, prezydent czy wojewoda nie poradzą sobie z rozległymi skutkami kataklizmów. Program nie tylko winien koncentrować się na skutkach,ale w miarę możliwości na wyprzedzającym przeciwdziałaniu. Ludzie, podejmując decyzje o budowie domu, muszą mieć świadomość, czy teren jest, czy nie jest zalewowy, czy zagrażają mu osuwiska, czy narażony jest na inne niebezpieczeństwa, jak zachowywać się w różnych fazach kataklizmu, jak działa system ubezpieczeń, jak funkcjonuje system informacji i komunikacji. Ta wiedza często jest bezcenna, a niekiedy nawet ratuje życie, zdrowie czy mienie.

Powstaje jednak pytanie: czy obecny rząd i parlament są gotowe i zainteresowane rewizją prawa, organizacją edukacji i korektą działań w zakresie klęsk żywiołowych? W tym samym niemal czasie uwagę klasy politycznej, na równi jak powietrzne trąby, skupiły kolejne taśmy prawdy, kompromitujące partię tapicerską, czyli Polskie Stronnictwo Ludowe. Tapicerską, bo niektórzy wysocy jej funkcjonariusze związani są z synekuralnymi stołkami, znakomicie opłacanymi, czasem niezwiązanymi z zawodową odpowiedzialnością. Ale to przecież partia chłopska, o znanych nawykach i skłonnościach, jest elementem rządzącej koalicji.

W tej sytuacji Premier, ponoszą-cy polityczną odpowiedzialność za pracę członków rządu, niczym rasowy szeryf obejmuje wakujący urząd ministra rolnictwa, zapowiada kontrole, prześwietlenia spółek rolnych i bardzo surowe kary wobec winnych. Wszystko po to, aby niezatapialna koalicja trwała, a jednocześnie jej chłopskie skrzydło pozostało aferą osłabione i bardziej uległe. Może jednak mylił się Niccolo Machiavelli, autor nieśmiertelnego dzieła o władzy ("Książę"), mówiąc, że "ten, kto ma władzę, nie musi nikogo za nic przepraszać".


*Marsz Autonomii 2012 ZDJĘCIA, WIDEO, OPINIE
*Wielki koncert Guns N'Roses w Rybniku ZOBACZ ZDJĘCIA, WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!