Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczepański: Źli Niemcy, dobrzy Niemcy. A Horst Bienek?

Marek S. Szczepański
Marek S. Szczepański
Marek S. Szczepański arc.
Kilka miesięcy temu ukazała się książka Bartosza T. Wielińskiego zatytułowana znamiennie: "Źli Niemcy". To ważny tom, w którym autor portretuje wyjątkowo odrażające postacie wpływające na losy zachodniego sąsiada Rzeczpospolitej w minionym już stuleciu. Kogóż tam nie ma?

Na kartach pracy pojawia się między innymi Fritz Haber, wybitny chemik, twórca gazów bojowych, które na polach I wojny światowej uśmierciły tysiące osób. Jest też rozdział o Evie Justin, antropolożce, która w rasistowskich badaniach tropiła Romów, definiowanych przez nią jako rasa włóczęgów niegodnych zaludniania tysiącletniej Rzeszy Niemieckiej.

Czytelnik dowie się też o Heinrichu (Heinzu) Reinefarthzie, byłym burmistrzu miasteczka Westerwald na odwiedzanej tłumnie przez turystów wyspie Sylt. Szkopuł w tym, że SS-Grupenführer Reinefarth miał na sumieniu pacyfikację powstania warszawskiego i krew na rękach. Poruszeni historyczną wiedzą współobywatele odsłonili 31 lipca 2014 roku tablicę z tekstem, który warto tutaj we fragmencie przytoczyć.

"Warszawa 1 sierpnia 1944 r. Polscy bojownicy ruchu oporu powstają przeciwko niemieckim okupantom. Ponad 150 tysięcy ludzi zostaje zamordowanych. Burmistrz Heinz Reinefarth, jako dowódca grupy bojowej, był odpowiedzialny za te zbrodnie.

Zawstydzeni oddajemy hołd ofiarom i mamy nadzieję na pojednanie".

Portret burmistrza zamyka cały tom, który bez problemu nazwać można: "Parszywą szesnastką", bo tyle biografii przygotował Bartosz T. Wieliński. Oczywiście, każdy naród ma takich antybohaterów, ludzi nikczemnych i upadłych, ale prymat Niemców w tym zakresie trudno jest kwestionować.

Przed laty odwiedził mnie w Katowicach znakomity socjolog warszawski, taternik, człowiek o pięknej karcie okupacyjnej, wpisany w historię Armii Krajowej. Wspólnie z Andrzejem Ziemilskim, bo o nim mowa, przygotowywaliśmy wówczas niewielki podręcznik akademicki. Podczas spaceru po ulicy Jagiellońskiej Andrzej nieoczekiwanie wrócił do pierwszych lat powojennych.

Delegowany został przez polski rząd na Górny Śląsk. Jego ówczesna wiedza o tym regionie pogranicza kulturowego była wyjątkowo wątła. Rozbudowane było natomiast poczucie ogromnej krzywdy, wszak hitlerowcy wymordowali część jego rodziny. Jako młody człowiek uczestniczył w procesie wysiedleń Niemców z naszego regionu i obywateli uznanych za Niemców.

Po latach redaktor tygodnika "Polityka" Adam Krzemiński - na podstawie rozmowy z Andrzejem Ziemilskim - opublikował tekst pod znamiennym tytułem: "Wysiedlałem Horsta Bienka". Mój rozmówca bez cienia najmniejszej sympatii mówił o ikonie śląskiego i niemieckiego pisarstwa, o ich spotkaniu w Republice Federalnej Niemiec, o wyniosłości Bienka i jego megalomańskiej postawie wobec przybysza z Polski. Naszą wędrówkę po Katowicach zakończył Ziemilski zaskakującym zdaniem: Nigdy nie spotkałem dobrego Niemca.
Byłem poruszony deklaracją, bo intelektualista tej klasy nie powinien, jak mi się wtedy zdawało, budować takich uogólnień. Co ciekawe, nasza rodzina powiększała się wówczas systematycznie o kolejnych Niemców i Niemki poślubiających polskich krewniaków. I jako żywo, nie potrafiłbym o Claudii, Jensie-Peterze czy Rolfie powiedzieć złego zdania. Ba, marnego nawet słowa.

Ale ta odmienność poglądów wynikała z innych doświadczeń biograficznych Andrzeja i moich. Dzisiaj, po latach, lepiej rozumiem jego oceny, choć ich w pełni nie podzielam. Ziemilski nie doczekał na przykład wstrząsającego w swojej wymowie filmu "Pianista" Romana Polańskiego, pokazującego, jak w okupowanej Warszawie stara się przeżyć polski Żyd, artysta co się zowie, Władysław Szpilman.

Podczas projekcji w niemieckich kinach panowała bezwzględna cisza, a eleganccy starsi panowie i starsze panie, być może świadkowie czy uczestnicy tych historycznych zdarzeń, opuszczali sale bez komentarza. Ta ekspiacyjna cisza i tablica w Westerwaldzie to drobne, ale ważne przesłanki do dialogu między dwoma skazanymi na siebie narodami.

Ważne jest zwłaszcza, aby tragiczna historia, którą trzeba znać, nie była fundamentalną przeszkodą w rozmowie młodych i najmłodszych pokoleń Polaków oraz Niemców. Myślę, że Andrzej, który już od wielu lat jest w lepszym świecie, z zainteresowaniem przyglądałby się ciepłym relacjom między moim synem, Darkiem, i jego niemieckim krewniakiem, Vincentem.

Książka Bartosza T. Wielińskiego o złych Niemcach toruje, wbrew pozorom, drogę do takiego dialogu w skali społecznej i w sposób jednoznaczny go ułatwia.

Marek S. Szczepański, socjolog


*Prawybory z DZ: Kto prezydentem? Kto burmistrzem? ZOBACZ WYNIKI
*Śmieszne, dziwne, nietypowe plakaty wyborcze, czyli dużo śmiechu [ZDJĘCIA]
*Gala Miss Polski 2014 LIVE: Piękne dziewczyny[ZDJĘCIA KANDYDATEK]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!