Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnicza śmierć w Bełsznicy: Spłonął żywcem w aucie. Nadal więcej pytań niż odpowiedzi

Arkadiusz Biernat
Doszczętnie spalonego opla znalazł w lesie przypadkowy przechodzień. Nikt nie mógł zauważyć płonącego pojazdu - miejsce, gdzie się znajdował, położone było kilkaset metrów od domów
Doszczętnie spalonego opla znalazł w lesie przypadkowy przechodzień. Nikt nie mógł zauważyć płonącego pojazdu - miejsce, gdzie się znajdował, położone było kilkaset metrów od domów Arkadiusz Biernat
Tajemnicza śmierć w Bełsznicy. Spalony samochód w lesie zauważył przechodzień. Śledczy badają każdą możliwość, ale obecnie nic nie wskazuje na morderstwo ZOBACZ ZDJĘCIA

Spłonął żywcem w aucie. Makabryczne samobójstwo, morderstwo, czy nieszczęśliwy wypadek? Choć minęły dwa tygodnie od tragedii, to nadal nie wiadomo, co dokładnie wydarzyło się w lesie w Bełsznicy (gmina Gorzyce). Przypomnijmy. Pod koniec maja przypadkowy przechodzień natknął się tam na doszczętnie spalonego opla, porzuconego w lesie niedaleko ulicy Czyżowickiej. W środku znajdowały się zwłoki. Początkowo nie wiadomo było, kto faktycznie zginął w aucie. Ale szybko ustalono, że to 33-letni Robert S. z Bełsznicy, który zaginął kilka dni wcześniej.

Drugiego dnia miejsce makabrycznego odkrycia przypominało kadr z serialu detektywistycznego. Były taśmy policyjne, pracował prokurator, biegły z zakresu pożarnictwa i policjanci z laboratorium kryminalistycznego. Zabezpieczono ślady i wykonano zdjęcia, ale odpowiedzi na kluczowe pytanie: co dokładnie się stało, wciąż nie ma.

W miejscowości huczy od plotek. - Słyszałam, że miał on długi. Ponoć nie radził sobie z tym problemem - powiedziała DZ prosząca o anonimowość mieszkanka Bełsznicy. Z kolei na naszym portalu jeden z foru-mowiczów napisał: "Tu chodziło o narkotyki i nieuregulowane długi. Więcej nie powiem. Dowiecie się za jakiś czas, jak będzie to jawne".
Oba wątki badają śledczy, którzy wkrótce w sprawie tajemniczej śmierci przesłuchają też wspomnianego internautę. - Bierzemy pod uwagę każdą możliwość, jednak na obecną chwilę nic nie wskazuje na to, aby osoby trzecie miały udział w śmierci - mówi Maciej Jaskulski z Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim.

W plotki nie wierzy też znaczna część mieszkańców miejscowości. - To była przykra i szokująca informacja dla nas wszystkich. To był dobry i bardzo sympatyczny człowiek. Na kilka dni przed śmiercią płacił u mnie podatki. Nic nie wskazywało na to, że ma poważne problemy - przyznaje Katarzyna Koczwara, sołtys Bełsznicy. Słowa prokuratora potwierdza również sekcja zwłok. Śledczy na ciele zmarłego nie znaleźli śladów ran ani innych uszkodzeń. Jednak w jego płucach wykryto sadzę, co oznacza, że żył w początkowej fazie pożaru. Ślady znalezione w samochodzie wskazują na to, że źródło ognia prawdopodobnie znajdowało się w środku pojazdu. Jedną z możliwych przyczyn jest nieszczęśliwy wypadek. Zmarły mógł sam zaprószyć ogień (np. niedopałkiem) i zaczadzić się. Kiedy ogień ogarnął samochód, nieprzytomny nie miał już szans się bronić i spłonął.

Śledczy przyznają, że w sprawie jest wiele znaków zapytania. Więcej będzie wiadomo po uzyskaniu wyników badań toksykologicznych, które zlecono podczas śledztwa. Da to odpowiedź na pytanie, czy zmarły w chwili śmierci był pod wpływem narkotyków lub alkoholu. Wyniki mają być w ciągu najbliższych tygodni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!