W niedzielę ostatni "Korzeniec" na scenie Teatru Zagłębia. Jak Pan przyjął tę decyzję teatru?
Osobiście nie bardzo widzę sens ściągania z afisza flagowego spektaklu Teatru Zagłębia, ale to nie są moje decyzje. Zakładam, że istnieją jakieś racje, które za tym przemawiają.
Jak to się stało, że Pana pierwsza powieść została przeniesiona na scenę? Czy wówczas ta informacja Pana zaskoczyła?
Właściwie wszystko, co się działo z „Korzeńcem” mnie zaskakiwało, także informacja o tym, że Teatr Zagłębia wystawi sztukę na podstawie powieści była przyjemną niespodzianką. Decyzję o wystawieniu „Korzeńca” podjął osobiście reżyser, Remigiusz Brzyk i jestem mu za to bardzo wdzięczny.
"Korzeniec" książkowy i "Korzeniec" teatralny nieco się od siebie różnią - czy teatralna adaptacja przypadła Panu do gustu?
Adaptacja podobała mi się od samego początku, chociaż oczywiście były w wersji scenicznej elementy, które nie do końca mnie przekonywały. Ale pisarz nie powinien się wtrącać do spektaklu, jeśli nie jest jego reżyserem.
Czym jest dla Pana "Korzeniec"?
Podobno w dzisiejszych czasach każdy może mieć swoje pięć minut. „Korzeniec” był moimi pięcioma minutami.
ZOBACZCIE ZDJĘCIA ZE SPEKTAKLU
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
500 Plus od pierwszego dziecka i "13" dla emerytów
TYDZIEŃ Magazyn reporterów Dziennika Zachodniego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?