To były matury: wspominają Sławek, Barczak i Jędrusik
Prof. Andrzej Barczak
Wspomina prof. Andrzej Barczak, absolwent katowickiego "Mickiewicza" i obecny wykładowca Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.
Maturę zdawałem w roku 1957. Dostałem 3 "piątki" - poza językiem polskim i matematyką zdawałem jeszcze chemię, gdyż zamierzałem zostać chemikiem i wymyślić nową aspirynę. Później moje losy potoczyły się zupełnie inaczej, ale w tym czasie fascynowały mnie dokonania Marii Skłodowskiej - Curie. Miałem w domu małe laboratorium, w którym zresztą 2 razy doszło do wybuchu. Na szczęście nikomu nic złego się nie stało.
Pamiętam, że na egzaminie z języka polskiego wybrałem temat o Żeromskim, bo bardzo podobali mi się "Ludzie bezdomni". Z matematyki przypominam sobie równania trygonometryczne. Ten ostatni przedmiot zdawałem zresztą 2 razy, bo pierwszy egzamin unieważniono. Przyszedł do nas tercjan (tak dawniej nazywano woźnego), zakomunikował, że był jakiś "przeciek" zadań egzaminacyjnych i wszystko trzeba powtórzyć. Moim zdaniem chodziło jednak o coś zupełnie innego - chciano nas ukarać, bo byliśmy bardzo buntowniczą klasą. Krzywda mi się przez to nie stała - mieliśmy świetnych nauczycieli matematyki, byłem dobrze przygotowanydo tego egzaminu, choć z drugiej strony 40 procent klasy oblała ten przedmiot.
Co jeszcze zapamiętałem z maturalnych czasów? Oczywiście kwitnące kasztany. I pewnie to, że byliśmy ostatnią męską klasą w naszym liceum. Na potańcówki chodziło się wówczas do damskiego "Kopernika". Pamiętam też oczywiście wspaniałych kolegów. Razem ze mną w klasie maturalnej był między innymi Franciszek Sobczak - później świetny szablista, olimpijczyk i wielokrotny medalista Mistrzostw Polski.
Michał Wroński