To były matury: wspominają Sławek, Barczak i Jędrusik
Jacenty Jędrusik, aktor
Matura? Woda mineralna, kanapka i jakoś poszło. A właściwie to nie „jakoś”, bo ze wszystkiego miałem same piątki. Kończyłem Technikum Energetyczne im. Władysława Dyląga w Sosnowcu, a w tej szkole abiturientów do egzaminów przygotowywali bardzo dobrze. Zdawałem pisemnie dwa obowiązkowe przedmioty: matematykę i język polski. O ile z tego ostatniego przedmiotach czułem się pewnie, to wybitnym matematycznym umysłem nigdy nie byłem - lubiłem geometrię i rachunek prawdopodobieństwa, nienawidziłem trygonometrii. Ale mniej więcej znałem potrzebne wzory i rozwiązałem wszystkie zadania. Najlepsze możliwe oceny dostałem też ze zdawanej ustnie fizyki i z pracy dyplomowej. Znalazłem się nawet w pierwszej trójce najlepszych maturzystów z rocznika 1974. Miało to niebagatelne znacznie, bo dawało przepustkę bez egzaminów na Państwową Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Krakowie. Przed maturą miałem oczywiście stres, ale byłem pewny swojej wiedzy. Z jeszcze większym spokojem podchodziłem do egzaminu na Państwową Wyższą Szkołę Filmową Telewizyjną i Teatralną w Łodzi. Pamiętam, że gdy go zdawałem odbywały mistrzostwa świata w piłce nożnej. Gdy wchodziłem Polska prowadziła z Haiti 2:0, a jak wychodziłem było już 4:0.