Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Toń" Joe Hilla [RECENZJA]. Kolejne dzieło mistrza grozy łączy klimat Lovecrafta i świetnego filmu "Coś"

Bartłomiej Romanek
Bartłomiej Romanek
"Toń" Joe Hilla, która ukazała się nakładem wydawnictwa Egmont, to trzeci album w ramach Hill House Comics, który trafił w ręce polskich czytelników. To jednocześnie drugie dzieło ze scenariuszem mistrza grozy. "Toń" mocno się różni od dwóch wcześniejszych tomów, ale co najważniejsze cała seria trzyma wysoki poziom.

Joe Hill to twórca nietuzinkowy. To pisarz i scenarzysta komiksów, który śmiało porusza się pomiędzy różnymi literackimi gatunkami. Hill korzysta ze sprawdzonych motywów, ale kształtuje je na własny sposób, dzięki czemu z przyjemnością sięgam po jego dzieła.

Ten opis w pełni pasuje do "Toni". To trzeci album, który powstaje w ramach serii Hill House Comics. Jej pomysłodawcą był Hill, który zaprosił do współpracy różnych rysowników i scenarzystów. Dzięki temu powstała seria niezwykłych komiksowych horrorów. Co ciekawe sam Joe Hill nie jest scenarzystą wszystkich albumów.

Ale "Toń" powstała według jego pomysłu. To historia współczesna, chociaż jej korzenie sięgają lat 80., a więc czasu, kiedy w popkulturze dominował mrok i brutalność.

W 1983 roku supernowoczesny statek badawczo-wiertniczy „Derleth” znika w pobliżu kręgu polarnego. Kilkadziesiąt lat później zaczyna nadawać wezwanie pomocy. Po wyśledzeniu źródła sygnału na odległym atolu w Cieśninie Beringa, koncern naftowy Rococo zatrudnia ekipę ratowniczą braci Carpenter do zbadania statku widma. Mają oni ustalić, dlaczego statek zniknął, zabezpieczyć wyniki badań i odszukać ciała członków załogi. Osiągnięcie celu nie będzie łatwe, ponieważ do atolu rości sobie prawa Rosja, a niedawne tsunami obudziło mroczne siły drzemiące od tysiącleci na dnie oceanu.

Ta rozpiętość czasowa nie jest przypadkowa. Hill w swoim komiksie w znakomity sposób nawiązuje bowiem do horrorów z lat osiemdziesiątych. Najbliżej mu do kultowego filmu "Coś", w którym główną rolę zagrał Kurt Russell. Hill idzie jednak krok dalej. Klimat horroru z lat 80. ubiegłego wieku łączy z mitologią Lovecrafta, osiągając znakomity efekt. To dzieło idealne dla fanów Lovecrafta i starych horrorów.

Hill po raz kolejny sięga po różne gatunki, udowadniając, że potrafi tworzyć dzieła nawiązujące do dowolnej tematyki i stylistyki. Po raz kolejny amerykański twórca udowadnia, że nie powinno się o nim mówić jako o "synu Stephena Kinga". Joe Hill mocno zadbał już o swój dorobek i śmiało można go uznać za jednego z mistrzów grozy.

Autorem rysunków jest doświadczony kanadyjski grafik Stuart Immonen, zdobywca Nagrody Shustera, współtwórca tak znanych komiksów, jak „Superman: Secret Identity” czy „Nextwave: Agents of H.A.T.E”. Immonen w albumie "Toń" pokazuje swój talent i chociaż w swoim dorobku ma może lepiej narysowane komiksy, to ten z pewnością zasługuje na uznanie. Dodatkowym atutem komiksu jest świetna galeria okładek Gary'ego Franka i Brada Andersona. Dzięki nim możemy przenieść się w świat stworzony przez Lovecrafta.

Hill House Comics to wciąż bardzo ciekawa seria, którą na półkach powinien mieć każdy fan horrorów. Dotychczas ukazały się na polskim rynku świetny "Kosz pełen głów" i nieco słabsza "Rodzina z domku dla lalek". "Toń" należy moim zdaniem umieścić gdzieś pomiędzy poprzednimi dwoma komiksami. Co nie zmienia mojej opinii, że cała seria trzyma wysoki poziom.

Recenzja powstała dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera