Trener Jacek Płachta: Po finale pozostaje lekki niedosyt, ale możemy być dumni z drużyny GKS Katowice ROZMOWA, ZDJĘCIA

GKS Katowice stoczył zacięty bój w finale Tauron Hokej Ligi z Re-Plast Unią Oświęcim, ale przegrał decydujący mecz po dogrywce. Po tej bardzo emocjonującej rozgrywce pozostaje chyba lekki niedosyt.
Niedosyt jest pod tym względem, że grasz siódmy mecz i kończysz go dogrywką trzech na trzech, która jest lekką loterią. Nie wiem czy to jest dobra rzecz. Myślę jednak, że zagraliśmy dobry finał. Nie tylko my - obie drużyny. Oświęcim był dobrym przeciwnikiem, który zmusił nas do wejścia na wyżyny. Możemy być dumni z tego finału. Wiadomo, że lekki niedosyt jest, bo byłeś tak blisko tytułu, a jesteś teraz pierwszym przegranym, ale myślę, że i tak kibice byli z nas dumni. Myślę, że możemy z tym żyć.

Możecie nie tylko z tym żyć, ale też na tym coś zbudować, bo czasem warto zrobić mały krok w tył, by później znów ruszyć do przodu.
Z porażek w sporcie można się dużo nauczyć, ale nigdy bym nie powiedział, że zrobiliśmy w tym sezonie krok w tył. Gdyby ktoś nam powiedział przed sezonem, że będziemy grali w finale siódmy mecz w domu to bralibyśmy to w ciemno. Zagraliśmy dobry finał, chłopaki zostawili na lodzie dużo serca, a o wyniku decydowały mega małe rzeczy, które może nie były po naszej stronie. Scenariusz tej rywalizacji o złoto był bardzo fajny - może nie dla trenerów, bo przecież aż w czterech finałowych spotkaniach mieliśmy dogrywki, ale dla kibiców z pewnością było to bardzo ciekawe.

ZOBACZCIE ZDJĘCIA TRENERA JACKA PŁACHTY

Gdy już trochę emocje opadły po tym finale zastanawiał się pan czego brakło, by GKS Katowice po raz trzeci z rzędu zdobył tytuł mistrzowski?
Ktoś musiał wygrać, a finałowe dogrywki były i tę i w drugą stronę. Dwie wygraliśmy my, a dwie Unia. Nie ma się co zastanawiać czego brakło, ale trzeb być dumnym z tego co osiągnęliśmy. Nie każdy myślał, że będziemy w stanie być w finale, bo mieliśmy sporo kontuzji, ale zagraliśmy dobry sezon zasadniczy i dobre play offy, a o złocie zadecydowały niuanse.

GKS w tym sezonie godnie reprezentował Polskę również na międzynarodowej arenie.
Cieszymy się, że możemy reprezentować nasze miasto, nasz klub w europejskich pucharach. Staraliśmy się wypaść jak najlepiej w turniejach Pucharu Kontynentalnego i na pewno nie byliśmy w nich drużyną, która odstawała od zagranicznych rywali, skoro dotarliśmy do finału.

Myśli pan już o tym jak będzie wyglądała drużyna GKS Katowice w kolejnym sezonie?
W tym temacie jest na razie sporo niewiadomych. Za chwilę zaczynają się w Czechach mistrzostwa świata elity, w których Polska zagra po 22 latach przerwy, i myślę, że do ich zakończenia nie będzie na naszym rynku pochopnych ruchów ani ze strony zawodników, ani ze strony klubów. Wiadomo, że gdzieś tam z tyłu głowy musimy mieć w podświadomości to, co chcemy osiągnąć w przyszłym sezonie i jaką drużynę chcemy zbudować, ale potrzebujemy na to trochę czasu, także po to, aby dokładnie przeanalizować ten sezon - nie tylko finał, ale całe rozgrywki. Mogę jednak powiedzieć kibicom, że na pewno ktoś do drużyny przyjdzie i ktoś z niej odejdzie, bo takie zmiany to część tego biznesu.