Z prof. Jerzym Buzkiem, eurodeputowanym ze Śląska, rozmawiają Aldona Minorczyk-Cichy i Marcin Zasada
Ogólnoeuropejski sondaż przygotowany przez analityków London School of Economics i dubliński Trinity College dla firmy Buson-Marsteller wskazuje, że PO ma w Polsce 48 proc. poparcia w zbliżających się eurowyborach. To zaś może oznaczać 25 posłów i drugie lub trzecie miejsce w Europejskiej Partii Ludowej. Jak pan skomentuje te wyniki?
Posłowie Platformy w Parlamencie Europejskim zawsze w rankingach jakości działania plasowali się na wysokich pozycjach. Doceniano ich pracę i ogromne zaangażowanie. To dobrze świadczy o całej naszej ekipie z PO w Brukseli. Cieszy mnie też ten sondaż, lecz to nie sondaże przesądzają o wynikach. Wszystko nadal w rękach wyborców, którzy 7 czerwca pójdą wrzucić do urn karty ze swoimi głosami.
Proszę przybliżyć, czym jest Europejska Partia Ludowa (EPP), do której w Parlamencie Europejskim należy PO.
To obecnie największa frakcja europarlamentu. Chadecy mają w tej kadencji ok. 280 posłów. Drudzy w kolejności Socjaliści - ok. 210. Gdyby sytuacja się powtórzyła, EPP miałaby dużą szansę na objęcie stanowiska przewodniczącego Parlamentu Europejskiego.