Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzymam latarkę, ale to pacjent pokazuje, gdzie idziemy. Zawsze będzie coś, nad czym w sferze psychicznej, należałoby popracować

Magdalena Nowacka-Goik
Magdalena Nowacka-Goik
Karol Walas,  bytomianin, pedagog i psychoterapeuta
Karol Walas, bytomianin, pedagog i psychoterapeuta fot. Karina Trojok
Z Karolem Walasem, bytomianinem, pedagogiem i psychoterapeutą w trakcie całościowego 4-letniego szkolenia z psychoterapii w Polskim Instytucie Ericksonowskim akredytowanego przez Polskie Towarzystwo Psychiatryczne, którego jest członkiem, rozmawiamy o tym, czy podczas wakacji odpoczywamy od problemów, wyższości relacji nad racją i...dlaczego zmienia buty w gabinecie

Podobno mamy dobry czas dla psychoterapii. Brzmi pozytywnie, ale przecież kij ma dwa końce...

Na pewno wzrosła świadomość potrzeby i możliwości skorzystania z terapii. Mam wrażenie, że pod tym względem faktycznie nastał dobry czas dla psychoterapii. Znika też stygmatyzacja, jeśli chodzi o korzystanie z takiej pomocy, mamy więcej tolerancji i zdajemy sobie sprawę, że zdrowie psychiczne jest ważne, a psychoterapia jest pomocna. Korzystanie z pomocy psychoterapeuty stało się bardziej powszechne

Wręcz modne. Nastolatkowie opowiadają sobie na przerwie o tym, kto chodzi na psychoterapię, a wśród wielu z nas, niezależnie od wieku, panuje przekonanie, że na nasze wszystkie problemy lekiem będzie właśnie psychoterapeuta

Czy to moda na zrzucenie odpowiedzialności? Myślę, że osoby, które się tym kierują, mogą zostać zaskoczone, bo terapia służy oddawaniu kontroli odpowiedzialności pacjentowi. Jeśli ktoś myśli, że zostanie wzięta za niego ta odpowiedzialność, spotka się tu z rozczarowaniem. Gdyby pacjent powiedział: wszystko dzięki panu, pomyślałbym, że coś poszło nie tak.

Jak wybrać dobrego psychoterapeutę? Znam historię, kiedy nastolatka odmówiła terapii, bo usłyszała nie to, co chciała...nie to, że jest idealna. A matka była z tej psychoterapeutki zadowolona. Ostatecznie, doszło do zmiany , bo dziecko naciskało.

Pamiętasz Włóczykija z Muminków? Wyruszając w długą podróż, kierował się takim mottem: „Nikt nie mówił, że dobre decyzje nie będą cię ranić”. Czasami są takie decyzje, które trochę ranią. Może nawet trochę bardzo. Natomiast, z drugiej strony, jeśli ta nastolatka nie czuła się dobrze… W niektórych przypadkach bywa też, że chodzi się do terapeuty, ale nie chce się wyleczyć.

W kulturze Internetu szybciej docieramy do pewnych informacji, co z jednej strony jest super, ale może być podstawą do manipulacji. Taki nastolatek może wykorzystać tę wiedzę do tego, aby przedstawić swoją sytuację z perspektywy, która jemu odpowiada i spróbować nie tyle co popracować nad problemem, ale oszukać i rodzica, i psychoterapeutę

Staram się mieć taki sam dystans do każdego członka rodziny. To, dlaczego nastolatek korzysta z takich metod i próbuje się tym zasłonić, jest kluczową kwestią. Podam przykład. Słyszę od młodego człowieka: Powiedziałem nauczycielce, że to, co mi robili, to była przemoc psychiczna. A ona mu mówi: Weź mi tu nie wykładaj psychologii. Tymczasem chodzi nie o to, czy ktoś ma rację, czy nie, ale o to, że w takich momentach tracimy ważność relacji nad rację. Uświadamiam am też rodzicom, że dziecko może przeżywać sztormy. Ale dobrze mieć taką bezpieczną bazę do której można zawinąć. Rodzina nie wypłynie w morze (nie rozwiąże, nie weźmie trudności), ale może być portem (wsparciem). Bez takiej bezpiecznej bazy czujemy się zagubieni.

Specjalizujesz się w psychoterapii rodziny, ale pomagasz także indywidualnie. Jaka jest rozpiętość wiekowa twoich pacjentów?

Mam takie spojrzenie na ludzkie trudności, że są one często związane z rodziną, chociaż niekoniecznie ktoś chce od razu do gabinetu przyjść z tą rodziną. Rodzina przechodzi na inny etap rozwoju, pojawia się dziecko, zaczyna dorastać, to ma wpływ na wszystkich członków i takich sytuacji mam sporo. W przypadku, kiedy problem dotyka dziecka, to terapia rodzinna jest niezbędna. Najmłodszym moim pacjentem, ale jako uczestnik terapii rodzinnej był trzylatek, najstarszy miał 57. Nie przyjmuję indywidualnie dzieci bez terapii z rodziną. Jeśli przychodzi do mnie natomiast dorosła osoba, to już wspólnie zastanawiamy się, gdzie leży przyczyna kłopotów.

Z jakimi problemami spotykasz się obecnie najczęściej?

Nie chcę generalizować, mówiąc, że najczęściej jest to depresja, aczkolwiek takich osób jest więcej. Natomiast przyczyny są różne. Kryzysy rodzinne, straty, a czasem kwestia osobowości, funkcjonowanie przez lata w pewnym życiowym schemacie i płacenie za to określonej ceny. Aż w końcu wydarza się coś, co sprawia, że się to zmienić. Stały sposób budowania relacji. Ktoś zawsze funkcjonował będąc permanentnie wykorzystywany i zaczyna się zastanawiać, dlaczego tak się dzieje. Przychodzi z tym pytaniem do terapeuty.

I dostaje odpowiedź?

Nie, ale terapeuta mu towarzyszy w drodze poszukiwania odpowiedzi. Gdyby to ująć metaforycznie, to wchodzę z pacjentem do ciemnej groty. Symbolizuje ona przestrzeń pacjenta, nie wiemy, co się w niej znajduje. Ja trzymam latarkę, ale to pacjent mówi, gdzie idziemy.

Kiedy dzwoni rodzic i chce umówić do ciebie dziecko z problemem, to co mówisz, o co pytasz?
Najpierw zapraszam rodziców. Potem mówię: przyjdźcie wszyscy razem.

A jeśli relacje dziecka i rodziców są zupełnie sprzeczne?

Wtedy zwracam uwagę na to, dlaczego okopali się w tak różnych stanowiskach. To nie jest kwestia osądzenia, przyczyny i skutku; poniekąd obie strony mogą mieć tę przysłowiową rację, tylko komunikują ją w liniowy sposób. Trzeba zwrócić uwagę na wzajemne potrzeby i formę ich komunikacji.

Przyjęliśmy zakładać , że przemoc psychiczna stosowana jest przez dorosłego, rodzica, wobec dziecka. Ale czy bywa też odwrotnie?

Myślimy tak: dorośli mogę mieć nienawistne odczucia, ale dzieci nie. Możemy dziecku powiedzieć: zrobiłeś coś nie w porządku, to mogło zaboleć. Chodzi o kwestię przekazu, komunikacji. Jak powiemy dziecku: manipulujesz, to nic tym komunikatem nie zyskujemy. To nie oznacza, że ono nie potrafi tego robić, ale trzeba zastanowić się, po co to robi? Może na zasadzie: jak zrobię scenę, to może rodzice przestaną się kłócić. Często spotykam się z tym, że zachowanie dziecka to barometr relacji między rodzicami.

Jest jakiś trend w trudnej sytuacji rodzinnej, który obecnie dominuje?

Był taki moment, kiedy miałem wrażenie, że dużo zgłasza się do mnie rodzin, w których dochodzi do rozstania rodziców. Ale czy to jest jakaś stałość? Teraz jest tego typu problemów znowu mniej. Często te same trudności ubierają nowe garnitury. W rodzinach chcemy się czuć blisko siebie, ale mieć też poczucie wolności. Tak było od zawsze i to się nie zmienia. Zmienia się natomiast struktura rodziny - nie ma matriarchatu czy patriarchatu. Ale potrzeby są takie same, i to, że nie są zaspokajane, było tak samo 20 lat temu, pojawia się i teraz. Chcemy się czuć kochani, dogadać się. Może mamy większą świadomość słuchania dziecka przez dorosłego - pod tym względem może nawet w tej psychoterapii jest łatwiej, bo w końcu dorośli dostrzegli, że może, parafrazując przysłowie, ryby nadal nie mają głosu, ale dzieci go odzyskały, mają do niego prawo. Natomiast kultura życia, w której funkcjonujemy, jest bardzo zmienna, dynamiczna, co może wpłynąć na to, że zatracimy podstawowe wartości i możemy się pogubić.

Ostatnio często pojawia się opinia, że przez media społecznościowe i wirtualny świat mamy deficyt więzi społecznych

Znowu - i to umyślnie - odpowiem niejednoznacznie. Z jednej strony można w takiej sytuacji pomyśleć, że coś się traci. Jak słyszę, że ktoś jest w próżni społecznej i jedyna więź to ta internetowa, to co się stanie, jak mu to zabierzemy? Kontekst ma znaczenie. To trochę jak z nożem do masła: można nim posmarować kanapkę i zaspokoić głód, ale można też nim kogoś zranić. Zmieniło się narzędzie. Internet jest wszędzie z nami, nie cofniemy się. Posłużę się przykładem. Nastolatek siedzi cały czas z telefonem. A gdyby mu powiedzieć, że się za nim tęskni, że brakuje rozmowy. To są zupełnie różne formy komunikacji, mówienie: ty siedzisz tylko z telefonem, tylko grasz, a zamiast tego, zapytajmy, dlaczego nie chce z nami rozmawiać i co zrobić, żeby nasza relacja była bogatsza. Zmienia się optyka. Chcemy mieć rację i potwierdzić swoją tezę, zamiast zastanowić się, co zmienić. Uwaga - to nie oznacza, że nie ma być sporów. Nie chcę zabierać rodzinom w psychoterapii kłótni. Nawet mówię takie zdanie: chodzi o to, aby w tych rodzinnych potyczkach wejść na ring, a potem pogratulować sobie dobrej walki. Są kłótnie wzbogacające, a są destrukcyjne.

Jesteś w stanie to im pokazać?

Mogę próbować poszerzyć im perspektywę. Nie jestem jednak w stanie zmusić ich do zmiany. Mam do tego szacunek - jeśli będą chcieli zmian, to je wprowadzą. Moim zadaniem jest w dobrym miejscu poświecić latarką. Ostatecznie wszyscy chcą być szczęśliwi. Nie brakuje na tej drodze trudności, ale też i wzruszeń.

Podczas wakacji odpoczywamy od psychoterapii?

To czas, kiedy mniej osób korzysta ze wsparcia, wakacje czasem są takim plasterkiem na te konflikty i problemy. Dziesięć miesięcy się kłóciliśmy i pojedziemy teraz na wakacje, to się zmieni.

I zmienia się?

Na pewno jest to pewien oddech od presji edukacyjnej, z którą nie wszyscy sobie radzą. Uczenie się po 10 godzin dziennie, ma znaczenie. Jest czas na relacje. Ale trzeba mieć świadomość, że będą one różne - czasem dobrze, czasem destrukcyjnie. Pojawiają się używki, które wypełniają czasem czas...

Kolonie czy obozy trwają krócej, do dziadków na wieś już tak się nie wyjeżdża…

Młody człowiek może być pogubiony. Oczywiście można mu znaleźć ciekawe zajęcie, rozbudzić pasję. Inna sprawa, czy potem będzie na to czas w trakcie roku szkolnego. A uzależnienie zaczynają się wcześniej, niekonieczne w wakacje.

Czy psychoterapeuta może odmówić pomocy?

Może z troski wskazać osobę o większym doświadczeniu w danym zakresie.

A psychoterapeuta chodzi do psychoterapeuty?

Nawet ma obowiązek przejść terapię własną. Ta ścieżka rozwoju obejmuje wiedzę kliniczną, praktykę własną, superwizję.

Ok, ale czy jednak psychoterapeuta nie powinien być osobą wolną od pewnych problemów natury psychicznej?

Zawsze będzie coś, nad czym w sferze psychicznej, należałoby popracować. Życie jest dynamiczne. Czasami terapia być może nie jest w stanie doprowadzić do wyleczenia, ale jest w stanie poprawić funkcjonowanie, to, że życie będzie bardziej znośne.

Masz swój sposób na odreagowanie?

Mam procedurę. Higiena psychiczna to podstawa. Trzeba o nią dbać i jeśli np. przeżywa się jakąś stratę, warto zrobić przerwę od pracy. Ale jeśli wszystko jest ok...w moim przypadku ważny jest pewien rytuał. Kiedy wchodzę do gabinetu, ściągam buty. Robię kilka kroków, a następnie zakładam buty, które mam tylko w tym pokoju. Kończę pracę - zmiana obuwia. A po powrocie do domu słucham AC/DC. Każdy ma oczywiście swój sposób. Natomiast niezależnie od tych osobistych rytuałów, takiemu odreagowaniu z pewnością służy superwizja.

Czyli?

To spotkanie psychoterapeuty z bardziej doświadczoną w tym zakresie osobą, z którą rozmawia o tym, co dzieje się w kontakcie z pacjentem. Ja korzystam z grupowej superwizji. Wiedza teoretyczna i stałe jej podnoszenie, dobry stan psychiczny i właśnie superwizja, czyli lupa dla mojej pracy, daje poczucie, że ta praca się układa. Oczywiście z takim nastawieniem, że zawsze najważniejszy jest pacjent.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera