Twaróg: Tak o nas dbają, to urodźmy sobie dziecko

Część programów prorodzinnych, które już działają w naszym regionie, ma podobne słabości. Po pierwsze: ograniczenie sprowadzające się do tego, że zniżkami objęte są rodziny dopiero powyżej trzeciego dziecka. Po drugie, że wprowadzono niski limit dochodowy, co w praktyce oznacza, że ogromna większość rodzin wielodzietnych, która jakoś sobie radzi, nie może z ulg skorzystać. Po trzecie, że ulgi są małe i oferuje je zbyt mało instytucji.

Po czwarte, że papierologia, jaka towarzyszy przystępowaniu do programu, zniechęca zainteresowanych. To wszystko sprawia, że przy stołach, gdzie do kolacji zasiadają rodziny wielodzietne, samorządowe programy wspierające dzietność nie wywołują emocji większych niż kolejny odcinek "Klanu". Czyli raczej żadnych. Oczywiście, tu i tam z programów się korzysta - dlaczego nie - tyle że w żaden sposób nie pomaga to rodzicom w utrzymaniu dzieci. A już groteskowa jest wiara w to, że kogoś skłoni do refleksji w stylu: "Tak nam samorząd pomaga, to może zdecydujmy się jeszcze na małą Zosię albo Antka?".

Takie programy - te wprowadzane nieudolnie - są więc tylko listkiem figowym, który ma przykryć bezradność władz w obliczu niżu demograficznego. Władze kapitulowały wtedy, gdy nie były w stanie wprowadzić sensownego systemu podatkowego dla rodzin, zadbać o pieniądze na żłobki, wesprzeć kobiety wracające do pracy po urodzeniu dziecka oraz - last but not least - zbudować społeczną atmosferę przyjazną macierzyństwu, dużym rodzinom.

Marudzenie? A robić coś trzeba, dobrze, że jest chociaż tyle? Pozwólcie mi jednak mieć odmienne zdanie - mam kompetencje jako ojciec trójki urwisów.

Czytaj też: #DZodkuchni Twitter @MarekTwarog

Marek Twaróg
redaktor naczelny DZ

*HALLOWEEN 2013 - POMYSŁY NA PRZEBRANIA i IMPREZY W WOJ. ŚLĄSKIM
*GRZYBY JADALNE i TRUJĄCE. JAK JE ODRÓŻNIĆ? [ZOBACZ NA ZDJĘCIACH]
*KATOWICE, SOSNOWIEC, BĘDZIN i CZELADŹ Z LOTU PTAKA [ZOBACZ ZDJĘCIA]
*KALENDARZ LINDNER 2014, CZYLI MODELKI W TRUMNACH [ZDJĘCIA 18+]