Uczcie się od Kononowicza

Naszą nową chorobę społeczną starają się wykorzystać kandydaci do europarlamentu i do eurozarobków. Skoro wielu z nas siedzi więcej w sieci niż w realu, trzeba uderzać, mimo wszystko, również tam, gdzie "ogląda się filmiki, pornografię, a przy tym popija się piwo". Żeby było jaśniej: "PO-pija się piwo".

Wśród pornografii, filmików i między kolejnymi łykami bajkowych promili internauta może dziś trafić na przykład do Arkadiusza Mularczyka. Poseł PiS, który w najczystszej formie zwykł był realizować wytyczne "Poradnika agitatora", tym razem w swoich filmikach na YouTube wyłania się z mroku i mówi coś w stylu: "Dzień dobry wieczór. Ja będę kandydował, drodzy ziomale z drugiej strony komputera". Niech się jednak Mularczyk lepiej uczy od Pawła Poncyljusza, który na YouTube postanowił zrobić "making-of" swojej sesji zdjęciowej. Akcja jest wartka, jak u Stevena Seagala. Poncyljusz pozuje na tle autostrady. Zwykłe autobusy wyglądają, jakby wycięto je ze scen pościgu w "Matrixie". I najlepsze: posłowi przygrywa kawałek "Punish Yourself", znany wśród zjadaczy grzybków halucynogennych i tym podobnych. Duży plus za otwarcie się na młodzież.

Z drugiej strony prawej strony nudy na pudy, bo Jan Olbrycht talenty reżysersko-aktorskie zaprzedał na rzecz innych zdolności. Monologi i relacje z posiedzeń w Brukseli mogłyby uśpić nawet fanów "Prostej historii" Lyncha. A przecież można inaczej, tylko trzeba uczyć się od najlepszych. Krzysztof Kononowicz wrócił przed wyborami w wielkim stylu. W starym swetrze znów głosi wyższość dobra nad złem. Tako rzecze: "Chcę, by pieniążki z Unii Europejskiej wypływali do Białegostoku i do Warszawy. I nie tylko. Bo wszędzie się dzieje się i nie wiadomo, co się dzieje się. Na pewno jako poseł Unii Europejskiej zrobię ład i porządek". Jasno i między oczy. Można? Można!