Ta wiadomość obiegła Beskidy lotem błyskawicy - w rejonie Magurki Wilkowickiej pojawił się niedźwiedź. Do tej pory informacje o misiu traktowano z przymrużeniem oka, tymczasem fakty są takie, że to zwierzę w Beskidach naprawdę jest.
- Został zauważony trzy tygodnie temu w rejonie Magurki, ale w czwartek dostaliśmy informację od policji, że był widziany w Mesznej. Spacerował po prywatnych gruntach graniczących z lasami - przyznaje Hubert Kobarski, nadleśniczy z Bielska-Białej.
Ostrzeżenie dla mieszkańców i turystów wybierających się na górskie szlaki wystosował już Urząd Gminy w Wilkowi-cach. Maciej Mrówka z tego urzędu przyznaje, że o niedźwiedziu poinformował władze miasta jeden z myśliwych, który w godzinach wieczornych, czatując na leśnej ambonie w rejonie Magurki Wilkowickiej, dostrzegł zbliżające się zwierzę. Niedźwiedź stanął na dwóch łapach, wciągnął powietrze w nozdrza, a gdy poczuł zapach człowieka, powolutku odszedł.
- Trudno powiedzieć, czy niedźwiedź tam przesiaduje. A zagrożenie? Jest podobne, jak przy spotkaniu z dzikiem, a właściwie z lochą z młodymi - dodaje Mrówka. Niedźwiedź w Beskidach widywany jest co kilka lat.
- Mamy do czynienia z przechodnimi niedźwiedziami. Nie ma u nas gawry, czyli stałego miejsca zalegania albo wyprowadzania młodych. Niedźwiedzie przychodzą i odchodzą - wyjaśnia Hubert Kobarski.
Maciej Mrówka przypomina sytuację sprzed trzech lat, gdy w Słotwinie na Żywiecczyźnie mieszkańcy, idący nad ranem na przystanek autobusowy, ujrzeli niedźwiadka rozgrzebującego kosz na śmieci. Właśnie szukanie pożywienia przed zimą to jeden z głównych powodów pojawienia się niedźwiedzia w dolnych partiach Beskidów.
- W lasach jest jeszcze sporo grzybów, są borówki. Niedźwiedź pożywi się i... pójdzie spać - uważa nadleśniczy. Zaznacza jednocześnie, że spotkanie z tym zwierzęciem na górskim szlaku może być bardzo niebezpieczne. Dlatego idąc np. z rodziną na górską wędrówkę i widząc, że coś rusza się w krzakach, lepiej nie podchodzić i nie sprawdzać co to, tylko iść w swoją stronę. Gdy jednak już zobaczy się niedźwiedzia, nadleśniczy radzi, by zachować spokój i ostrożność.
- Przede wszystkim nie wolno robić zdjęć, bo flesz z aparatu może tylko rozdrażnić niedźwiedzia - mówi nadleśniczy Kobarski. - Nie można krzyczeć, wymachiwać rękami ani uciekać, czy tym bardziej podchodzić do misia. Takie zachowanie może spowodować, że niedźwiedź poczuje się zagrożony. Lepiej powoli odejść w swoją stronę, a gdy nie ma takiej możliwości, po prostu zawrócić - dodaje nadleśniczy.
Przy tej okazji warto wiedzieć, że często słyszane w beskidzkich lasach ryki wcale nie są wydawane przez niedźwiedzia, ale przez... jelenie. Jesienną porą zaczyna się bowiem rykowisko.
- Czasem ktoś mylnie uważa, że to odgłosy niedźwiedzia. Ale niedźwiedź o tej porze nie ryczy. Jeśli nie czuje się zagrożony lub nie jest w trudnych dla siebie sytuacjach, nie wydaje takich dźwięków - dodaje nadleśniczy Hubert Kobarski.
*Superbudowa kadencji 2010-2014. Co się zmieniło w naszych miastach. [PLEBISCYT]. Głosuj, lub zgłoś kandydata
*Kto ma zagrać na meczu otwarcia stadionu Górnika Zabrze? ZAGŁOSUJ
*Motocykle 125 cm3 na prawo jazdy kat. B WYBIERZ NAJLEPSZY
*Nasz elementarz za darmo [ZOBACZ WSZYSTKIE CZĘŚCI PODRĘCZNIKA]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?