Wietrzą w tym dobry interes. - Gdyby rząd zdecydował się na sprzedaż tej ziemi, bardzo szybko jej zabraknie - twierdzi Roman Herber, sołtys Bieńkowic koło Raciborza. Jest przekonany, że okoliczni rolnicy wykupią każdą ilość ziemi. Tylko w województwie śląskim już teraz w ręce rolników mogłoby trafić 39 tysięcy działek. Kolejne 20 tysięcy czeka na regulację prawną.
Sprzedaż ziemi należącej do Agencji Nieruchomości Rolnych to PSL-owska odpowiedź na apel niemieckich partii CDU i CSU do społeczności międzynarodowej, aby ta potępiła wypędzenia oraz uznała naruszone prawa.
83 tys. hektarów gruntu posiada Agencja Nieruchomości Rolnych w woj. śląskim
PSL-owski projekt miałyby zapobiec ewentualnym roszczeniom i uregulować prawa własności na Ziemiach Odzyskanych przez 2016 rokiem, do kiedy obowiązuje okres ochronny na sprzedaż ziemi cudzoziemcom. Gra PSL-u na strachu przed Niemcami nie bardzo obchodzi rolników, z którymi o tym rozmawialiśmy. Oni w tym pomyśle widzą szansę dla siebie na powiększenie gospodarstw i rozkręcenie interesu.
- Żeby gospodarstwo było dochodowe trzeba mieć ze sto hektarów. U nas takich gospodarzy jest tylko kilku. Większość ma od 20 do 40 hektarów. To mało - podkreśla sołtys Herber.
W całej Polsce Agencja Nieruchomości Rolnych ma około 2,3 mln hektarów, przejętych głównie po byłych PGR-ach. W województwie śląskim najwięcej takiej ziemi jest właśnie na Raciborszczyźnie. To kilkanaście tysięcy hektarów. Spore zainteresowanie ziemią z agencji jest też w powiecie pszczyńskim. - Na grunt zawsze jest popyt. Już wcześniej sporo osób stawało do przetargów i kupowało hektary. Najchętniej jeśli graniczyły z ich polami - wyjaśnia Bogumiła Tekla, sołtys Golasowic.
W Bąkowie koło Cieszyna agencyjnych gruntów jest niewiele. - Mieliśmy trochę nieużytków. Takie podmokłe łąki. Ale i tak znalazł się chętny, by je kupić pod stawy - podkreśla Stanisław Balas, rolnik z Bąkowa.
W sumie pod nadzorem Agencji Nieruchomości Rolnych w województwie śląskim znajdują się 83 tysiące hektarów gruntów - Z czego w dzierżawie jest około 30 tys. ha - informuje Antonina Gorzelak z oddziału ANR w Opolu, która zasięgiem obejmuje Śląskie, Opolszczyznę i Małopolskę.
Do końca 2008 roku w naszym regionie ANR sprzedała ponad 27 tys. hektarów. Rosnące ceny również wyraźnie wskazują, jak chętnie rolnicy kupują grunty. W 1993 roku za hektar płacono średnio 1736 zł. W 2005 roku już 8300 zł, a rok temu ceny dochodziły nawet do ponad 17 tys. zł! Najlepsze ceny uzyskuje się ze sprzedaży niewielkich działek. Rolnicy mają nadzieję, że w przyszłości będą mogli je przekształcić w działki budowlane lub inwestycyjne i po prostu zarobić. - Dobrze byłoby żeby dzierżawcy nie mieli prawa pierwokupu. Wtedy wszyscy mielibyśmy równe szanse. A tak większość ziemi pójdzie w ręce tych, którzy już dzisiaj korzystają z ogromnych gruntów - martwi się tylko Roman Herber, sołtys Bieńkowic.
Zaspokojeniu wielkiego głodu ziemi może przeszkodzić tylko fakt, że stan prawny jednej czwartej gruntów w woj. śląskim jest nieuregulowany. - Agencja przejmowała ziemię po PGR-ach. Numery działek były pomylone, albo ziemia w ogóle nie wpisana do ksiąg wieczystych. Część spraw wyczyszczono. Ale do zrobienia zostało jeszcze bardzo dużo - mówi pracownik agencji.
Jaka jest szansa, że pomysł PSL-u zostanie przyjęty przez Sejm? Projekt czeka na akceptację Rady Ministrów, ale wygląda na to, że Platforma Obywatelska propozycję PSL-u poprze. - Nasz program zakłada likwidację wszelkich niepotrzebnych agencji, a zwłaszcza Agencji Nieruchomości Rolnej. Ziemia powinna iść w prywatne ręce. Z agencją problem mają też samorządy. Nie mają bowiem wpływu na to, co dzieje się z niektórymi gruntami - podkreśla poseł Tomasz Tomczykiewicz, szef śląskiej PO.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?