Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojsa: Runmageddon uzależnia. Aż chce się wracać na trasę

Bartosz Wojsa
Bartosz Wojsa
Wojsa: Runmageddon uzależnia. Aż chce się wracać na trasę
Wojsa: Runmageddon uzależnia. Aż chce się wracać na trasę Runmageddon
Gdyby ktoś kilka lat temu powiedział mi, że wezmę udział w Runmageddonie, głośno bym się zaśmiał. Dziś po przebiegnięciu trasy Rekruta boli mnie każdy centymetr ciała i mięśnie, o których istnieniu nie miałem nawet pojęcia. Ale myślę sobie, że było warto, bo ukończenie biegu daje ogromną satysfakcję. Runmageddon uzależnia. Aż chce się wracać na trasę.

Zastanawiałem się nad udziałem w Runmageddonie już od jakiegoś czasu. Z podziwem oglądałem zmagania redakcyjnych kolegów i koleżanek, którzy brali udział w biegu i myślałem o tym, że też chciałbym spróbować. Kiedy więc okazało się, że w czerwcu odbędzie się Runmageddon Silesia na terenie kopalni Pniówek w Pawłowicach, nie zwlekałem długo z decyzją.

To był mój pierwszy Runmageddon, dlatego na początku chciałem wybrać najkrótszą trasę - Intro (ok. 3 km i 15 przeszkód). Ale za namową organizatorów, którzy przekonywali, że po ukończeniu Intro będę miał niedosyt, ostatecznie przepisałem się na dłuższą trasę Rekruta (ok. 6 km - a właściwie 8 km, bo trasa się przedłużyła - oraz 30 przeszkód). Specjalne podziękowania ślę do Aleksandry Bachty z ekipy organizatorów, której dar przekonywania sprawił, że się na to zdecydowałem.

Ostatecznie Runmageddon przebiegliśmy w duecie - razem z Arkadiuszem Nauką, kolegą z redakcji DZ. Pokonaliśmy przeszkody, nie zatrzymały nas błotne kąpiele, drut kolczasty, wysokie ściany, zjazd na tyrolce czy inne, trudne konstrukcje. Co ważne, w moim przypadku był to w dodatku bieg bez większego przygotowania. Nie jestem bowiem typem człowieka, który na co dzień bardzo dużo ćwiczy i ma świetną, wyćwiczoną miesiącami/latami kondycję. To tym bardziej sprawia, że napawa mnie duma.

Wiecie Państwo, jak to jest z dużymi imprezami. Organizatorzy kokietują dziennikarzy, przekonując, że dane wydarzenie pełne jest samych zalet i pozytywnych aspektów. Z Runmageddonem było podobnie. Mówiono mi: atmosfera jest wspaniała, ludzie są genialni, a pokonanie trasy to ogromna satysfakcja. I wiecie co? To wszystko okazało się absolutną prawdą. Nie było w tym ani krzty przesady.

Dziś walczę z zakwasami, boli mnie każdy centymetr ciała i mięśnie, o których istnieniu nawet nie miałem pojęcia, ale jednocześnie jestem tak pozytywnie naładowany, przepełniony dumą i radością z ukończonego biegu, że myślę tylko o tym, by za rok też pobiec. Z pewnością to zrobię. Runmageddon to brud, emocje i nieludzki wysiłek, jednak także współpraca ze wspaniałymi ludźmi, których poznaje się chwilę przed biegiem lub już na trasie, a ma się wrażenie, że to wieloletni przyjaciele. Mimo bólu, siniaków czy zadrapań, każdą trasę, niezależnie od stopnia trudności, kończy się z uśmiechem na ustach. W tym tkwi siła Runmageddonu.

Każdemu, kto chce sprawdzić swoje możliwości i granice, kto jest odważny, nie boi się ubrudzić i stawić czoła różnym wyzwaniom, polecam udział w tym biegu. Tutaj nawet nie jest najważniejsza siła i kondycja, choć oczywiście są to istotne elementy, lecz przede wszystkim samozaparcie i motywacja.

- Gdy skończysz ten bieg, a później stajesz przed wyzwaniami dnia codziennego, czy to w pracy, szkole, czy na studiach, myślisz sobie: "dałem radę ukończyć Runmageddon, a z tym sobie nie poradzę? Nie ma mowy!". To jest piękne uczucie - powiedziała mi Aleksandra Bachta, tuż przed weekendem rozpoczynającym Runmageddon Silesia.

Zgadzam się z tym w stu procentach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!