Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory samorządowe 2014: wielcy przegrani, czyli prezydenci bez konkretnych planów

Sławomir Cichy, JACK
Kazimierz Górski. Na razie nie myśli o szukaniu pracy
Kazimierz Górski. Na razie nie myśli o szukaniu pracy Dziennik Zachodni
Życie po prezydenturze zaczyna się na nowo. Zazwyczaj bez gabinetów, limuzyn i kierowcy gotowego na każde skinienie.

Wszyscy prezydenci, burmistrzowie i wójtowie, którzy zwyciężyli w listopadowych wyborach zgodnie z przepisami zostali już zaprzysiężeni, a to oznacza że poprzednicy, którzy przegrali wyścig do fotela, zdali urząd i muszą sobie szukać nowej pracy. Wielu piastowało funkcję głowy miasta kilka kadencji i byli typowani jako faworyci również listopadowego starcia.

ZOBACZ TAKŻE:
Kim naprawdę są prezydenci miast Co lubią Jakie mają pasje Sprawdź [WYBORY 2014]

Teraz czas zderzyć się z nowa rzeczywistością co nie musi być ani łatwe ani proste. Na otarcie łez zazwyczaj pozostaje im mandat radnego więc choć w innej roli wciąż będą uczestniczyć w pracach samorządu.

A zatem czym chcą się zająć w "nowym życiu" byli prezydenci. Sprawdziliśmy kilku samorządowych "weteranów".

Kazimierz Górski - rządził Sosnowcem 12 lat

Barbórkę 4 grudnia 2014 r. będzie pamiętał jako ostatni dzień pracy w gabinecie prezydenta Sosnowca. - Na razie chcę odpocząć. Nie myślałem jeszcze o nowym zajęciu. Jeśli tylko zacznę czegoś szukać, co nie nastąpi wcześniej niż w przyszłym roku będzie pan redaktorze pierwszym, który się o tym dowie - obiecał kurtuazyjnie wczoraj, podczas naszej rozmowy zaznaczając, że z mandatem radnego który zdobył, będzie częstym gościem ratusza.

Bieda w oczy Kazimierzowi Górskiemu, nawet gdyby zdecydował się na długi urlop, nie zajrzy w oczy. Po pierwsze dostanie odprawę na poziomie 30 tys. zł a w 2014 r. zarobił prawie 200 tys. zł miał więc z czego zaoszczędzić na chude czasy. Nie dostanie natomiast ekwiwalentu za urlop, bo go wykorzystał. Poza tym dieta radnego Sosnowca to ponad 2 tys. zł wolnych od podatku też pozwoli łatwiej związać koniec z końcem.

Adam Fudali -prezydent Rybnika od 1998 r.

Od 30 listopada a więc przegranej drugiej tury wyborów, Adam Fudali usunął się w cień. Jest nieuchwytny. Nie pojawił się na inauguracji prac Rady Miasta i zaprzysiężeniu nowego prezydenta Piotra Kuczery, choć mówiło się, że ma zostać nowym przewodniczącym RM, bo zdobył mandat radnego.

Podczas ostatniego spotkania mówił nam, że ma w tej chwili ważniejsze problemy niż szukanie pracy.
- Mam ciężką sytuację w domu. Chcę zająć się chorym synem, muszę poświęcić mu więcej czasu niż dotychczas - mówił.
Podobnie jak prezydent Sosnowca może liczyć na trzymiesięczną odprawę czyli ponad 30 tys. zł a na dodatek kilkadziesiąt tysięcy złotych jako ekwiwalent za urlop, którego nie wykorzystał.

Jacek Guzy w zarządzie Siemianowic od 2000 roku

Kiedy świętowaliśmy nowy wiek, Jacek Guzy wprowadzał się do gabinetu wiceprezydenta. Potem naturalną przeprowadzką był gabinet prezydencki. Czternaście lat to tak długo, że można uznać że został zawodowym prezydentem tym bardziej, że marzyła mu się kolejna kadencja.
Były prezydent po przegranej powyłączał wszystkie telefony komórkowe i choć regularnie odsłuchuje pocztę (jest miejsce na nagranie) nie oddzwania. Jakie ma więc plany? Może np. wrócić do szkoły uczyć wf-u ale wcześniej musi rozwiązać poważniejszy problem niż brak pracy. Jutro w Regionalnej Izbie Obrachunkowej odbędzie się jego rozprawa o naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Po kontroli w Ratuszu RIO wykazała 37 nieprawidłowości, popełnionych przez urzędników. Jacek Guzy wniósł zastrzeżenia do 13, ale RIO je odrzuciła. Guzy jednoosobowo jako prezydent jest za nieprawidłowości odpowiedzialny.

Stanisław Korfanty - w ratuszu od 2002 roku

O pracę nie musi się martwić. Ma licencje zarządcy nieruchomości i członka rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa. Był dyrektorem siemianowickiego Centrum Leczenia Oparzeń. Został radnym, złożył 8 grudnia ślubowanie.

-Za mną jest etap prezydentury - służby dla Piekar Śląskich, pełnionej z woli mieszkańców. Dziękuję piekarza-nom za zaufanie, które mi okazywali przez minione lata, a które jest dla tej służby niezbędne - tymi słowami żegna się z urzędem. Czy na zawsze? Czas pokaże.

***

Prezydenci z partyjnymi koneksjami, którzy przegrali wybory albo zostali odwołani przez mieszkańców w wyniku referendum zazwyczaj znajdują kolejną posadę z tzw. nadania czyli dzięki kolegom z partii. Włodarze z lokalnych komitetów mają większy problem. Dla przykładu Piotr Koj z Platformy Obywatelskiej , który znienacka stracił stanowisko odwołany przez mieszkańców w referendum w czerwcu 2012 roku odnalazł się w Urzędzie Marszałkowskim. Marszałek Matusiewicz (PO) utworzył dla niego stanowisko doradcy ds. edukacji. Tradycję podtrzymał marszałek Sekuła a teraz wygląda na to, że i marszałek Wojciech Saługa nie będzie drobiazgowy i utrzyma stanowisko dla Piotra Koja, który przegrał w wyborach wyścig o fotel prezydenta Bytomia. Z kolei Marek Kopel prezydent Chorzowa z komitetu Wspólnie dla Chorzowa po przegranych wyborach w 2010 r. nie ukrywał, że ma kłopot ze znalezieniem pracy. Ostatecznie znalazł zatrudnienie w KZK GOP jako zastępca przewodniczącego, dyrektor ds. finansowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!