Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbrojne ramię władzy gminnej

Stanisław Bubin
Straże miejskie budzą dość powszechną niechęć w naszym społeczeństwie. Dodam, bardzo często uzasadnioną. Około 9 tysięcy strażników pracuje w gminach i miastach, a my nie wiemy, co tak naprawdę robią, poza tym, że z gorliwością godną lepszej sprawy zakuwają opony samochodów na ulicach w żelazne bransoletki i przeganiają spod kamienic babcie sprzedające za parę groszy kwiatki i szczypiorek.

No, jeszcze jedno wiemy na pewno o strażnikach - są gorliwymi sługusami swoich prezydentów, bo oni im przecież płacą. Wygalantowani jak stróże w Boże Ciało pilnują także radnych na sesjach i to jest, zdaje się, cały zakres obowiązków, jaki mają.

Niechęć do straży miejskich jako formacji, która teoretycznie ma strzec porządku na naszych ulicach, bierze się stąd, że strażników nigdy nie ma, kiedy naprawdę są potrzebni. Nocami nie lubią patrolować, chyba że w towarzystwie policjantów, bo wtedy im raźniej. Na peryferia nie wybierają się, bo za daleko, w dziób można od pijaka dostać, poza tym zbyt daleko od ratusza. Mam znajomą, która straciła majątek na telefony do straży miejskiej; ilekroć usiłowała wezwać patrol, by ukarał mandatem sąsiada spalającego butelki plastikowe w piecu, tylekroć dowiadywała się, że ludzie są "w terenie", a poza tym to jest problemy inspekcji ochrony środowiska. Kobieta straciła więc wiarę, że straż miejska do czegokolwiek jest potrzebna. Chyba że do nękania kierowców i bezsensownego demonstrowania władzy. Do tego strażnicy są pierwsi.

Nic więc dziwnego, że na rządowym projekcie nowej ustawy, zwiększającej uprawnienia tej formacji, specjaliści nie zostawiają suchej nitki. Uprawnienia do rewizji, używania psów, paralizatorów i miotaczy gazu najzwyczajniej budzą popłoch. To jest tak, jakby odbezpieczoną broń dać dziecku do ręki. Strażnicy słabo wyszkoleni, ale z podwyższonym poziomem agresji przeciwko zwykłym ludziom (przecież na kimś trzeba będzie te tasery wypróbować), będą siać popłoch na ulicach. Boją się tego karniści, konstytucjonaliści i... policjanci. Ci ostatni najlepiej wiedzą, ile trzeba czasu, by wyszkolić sprawnego, profesjonalnego glinę. Policji wyrośnie więc niebezpieczna, dublująca jej uprawnienia, ale w pełni amatorska, konkurencja.

Rację ma zatem prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista, zastanawiając się, w jakim kierunku prowadzi ta eskalacja uprawnień. Najwyraźniej w kierunku stworzenia trochę gorszej, trochę bardziej brutalnej, trochę mocniej szykanującej nas grupy.

Po tym tekście rzecz jasna zostanę wpisany na listów wrogów straży miejskich, ale nie przyświeca mi chęć sponiewierania 9 tys. osób. Obawiam się tylko, że akcja zrodzi reakcję: nie pojawią się nowe, sprawne służby prewencji, lecz zbrojne ramię władzy samorządowej, które będzie budzić jeszcze większą niechęć. Czy następnym etapem zwiększania uprawnień strażników będzie przydzielenie im działek szybkostrzelnych i czołgów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!