Mistrzowie świata po pokonaniu Francji przestali się ukrywać przed fanami i mediami, chętnie wpuszczając ich na swoje treningi.
Otwarte zajęcia włoskiej drużyny w ośrodku sportowym w Südstadt, położonym na obrzeżach Wiednia, zgromadziły blisko 2 tys. widzów - znacznie więcej niż mecze grającej na co dzień na tym stadionie Admiry Mödling, w której występowali Tomasz Iwan i zmarły niedawno Adam Ledwoń.
- Najgorsze już za nami. Spotkanie z Holandią było cierpieniem, ale i w nim zdarzyły się dobre momenty. Później było już tylko lepiej. Rozkręcamy się z meczu na mecz i wierzę, że stać nas na pokonanie wszystkich. W tej drużynie nadal jest duch, który przed dwoma laty doprowadził ją do mistrzostwa świata - mówi trener Roberto Donadoni.
Selekcjoner "Squadra Azzura" przeprosił się już z włoskimi dziennikarzami, niemiłosiernie krytykującymi na początku turnieju niedoświadczonego szkoleniowca, i po treningu cierpliwie odpowiadał na pytania przedstawicieli mediów.
Po awansie do ćwierćfinału w szeregi włoskiej drużyny wrócił spokój i luz. Zajęcia trwały niespełna półtorej godziny i piłkarze niemal przez cały czas ćwiczyli z piłkami. Trenowali starty do piłki, krótkie sprinty, a w ramach relaksu żonglowali futbolówkami, chodząc w tym samym czasie między niskimi płotkami i pachołkami. Podobnie wyglądały treningi Polaków w Bad Waltersdorfie, tyle tylko, że w przypadku Italii ich efekt jest znacznie lepszy.
Ćwiczenia zakończyły gierki szkolne na polu karnym, toczone najpierw jeden na jednego, później dwóch na dwóch, a wreszcie trzech na trzech. Bramkarz Gianluigi Buffon trenował głównie grę nogami, starając się szybko i celnie wybijać piłkę do partnerów z pola. Nie było natomiast prób wykonywania rzutów karnych. Włosi są widać tak pewni swego, że uznali, iż z Hiszpanami, z którymi na wielkiej imprezie po raz ostatni przegrali w igrzyskach w 1920 r., poradzą sobie bez konieczności egzekwowania jedenastek.
- Po zwycięstwie nad Francuzami znów odzyskaliśmy pewność siebie. Uwierzyliśmy, że nie zapomnieliśmy, jak się gra w piłkę i wygrywa. Teraz nic nie jest w stanie wytrącić nas z równowagi - stwierdził Massimo Amrosini, który pod nieobecność pauzującego za kartki Andrei Pirlo będzie w niedzielę kierował grą włoskiej drużyny.
Alessandro Del Piero stracił w ostatnim meczu miejsce w składzie na rzecz Antonia Cassano, a mimo to uważa, że to spotkanie było dla Włochów przełomowe w tym turnieju. Takie nastawienie najlepiej pokazuje dobrą atmosferę panującą w drużynie.
- Mam nadzieję, że mecz z Francją był dla nas punktem zwrotnym. To zwycięstwo utwierdziło nas w przekonaniu, że mamy szansę osiągnąć w Euro coś wielkiego. Mam nadzieję, że to przeświadczenie będzie towarzyszyło nam także w niedzielnym spotkaniu z Hiszpanią - stwierdził napastnik Juventusu Turyn.
Humory dopisują Włochom także dlatego, że w przeciwieństwie do grupowych gier w Szwajcarii tym razem nie będą musieli na mecz nigdzie jechać. Ich ośrodek w Baden jest bowiem położony tylko 25 kilometrów od Wiednia - bliżej austriackiej stolicy nie mieszkał żaden z finalistów ME.
- Wybierając na naszą bazę hotel Schloss Weikersdorf, kierowałem się tym, żebyśmy mieli blisko na najważniejsze mecze. Przecież ćwierćfinał, półfinał i finał Euro odbędą się właśnie w Wiedniu - stwierdził z humorem trener Donadoni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?