Ziętek w grobie się przewraca

Nie zdawałam sobie sprawy ze skali zaniedbań w parku! Z okresu dawnej świetności chorzowskiego WPKiW widoczne są już tylko ślady. I to nieliczne.

Ogród zoologiczny pięknie wygląda, niestety, tylko w internecie. Zardzewiałe ogrodzenia, alejki pełne dziur i nierówności, osowiałe zwierzęta, fetor - słowem chorzowskie zoo to obraz nędzy i rozpaczy, a nie żadna wizytówka Śląska. Po wyjściu z ogrodu chce się wyć z bezradności. Jak można było tak zaniedbać to wyjątkowe miejsce? Brak nakładów finansowych w zoo widać na każdym kroku. Miałam wrażenie, że zanurzony w cuchnącej wodzie hipopotam zaraz wyzionie ducha.

Najlepiej utrzymana jest oczywiście dolina dinozaurów. Bo, wiadomo, betonowych kolosów karmić nie trzeba ani też sprzątać im w obejściu.

Były wojewoda katowicki generał Jerzy Ziętek, który wymyślił park jako miejsce wypoczynku dla Ślązaków - pełną atrakcji oazę zieleni - przewraca się w grobie. To straszne, że przez ostatnich kilkadziesiąt lat żadna władza nie potrafiła znaleźć dla parku nowej formuły funkcjonowania lub choćby sypnąć trochę grosza na zieloną farbę, żeby odnowić barierki. Smutno sterczą kikuty Elki, do niedawna jedynej tak długiej kolejki naziemnej w Europie. Do rozbiórki przeznaczono kolejną karuzelę - kultowe samoloty. Pełno jest za to koszmarnych budek z kiczowatymi zabawkami i sezonowych pijalni piwa.

Za kilka miesięcy, zgodnie z obietnicami właściciela parku, a więc Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego, ma być gotowy plan modernizacyjny. Na papierze powstaną zapewne nowe dróżki i atrakcje.
Mam nadzieję, że nie tylko na papierze. Jeżeli tym razem nie uda się uratować parku, to popadnie w kompletną ruinę.