Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwiedzaj drewniane kościółki i poznawaj ich fascynujące dzieje

Arek Biernat, Aleksander Król
Cudowny obraz Jezusa Ukrzyżowanego w Pietrowicach Wlk.
Cudowny obraz Jezusa Ukrzyżowanego w Pietrowicach Wlk. Aleksander Król
Śląski Szlak Architektury Drewnianej liczy 93 zabytkowe obiekty drewniane, w tym kościółki. Polecamy świątynie na pograniczu. W Łaziskach jest najstarsza, a w Pietrowicach ma cudowną moc

Dawniej śląską ziemię zdobiło wiele drewnianych kościółków, jednak większość pochłonęły - nierzadko w tajemniczych okolicznościach - pożary. Te, które omijały pioruny i nawałnice dziejowe, uniknęły podpaleń i przetrwały do dziś połączono ​ „Szlakiem Architektury Drewnianej”, który w województwie śląskim liczy 1062 kilometry długości i obejmuje 93 zabytkowe obiekty drewniane. Samych kościołów jest wśród nich jednak mniej.

My zabieramy Was na pogranicze polsko-czeskie - na ziemię wodzisławsko-raciborską, która kryje kilka perełek drewnianej architektury sakralnej. To właśnie w Łaziskach, maleńkiej wsi w powiecie wodzisławskim znajduje się najstarszy drewniany kościół na Górnym Śląsku.

Drewniana perełka pod czeską granicą

Kościół jest najstarszą drewnianą świątynią nie tylko na terenie Ziemi Wodzisławskiej, ale i na całym Górnym Śląsku. Jest przy tym również perełką drewnianej architektury sakralnej - wyjaśnia Paweł Porwoł, historyk i autor publikacji „Zabytki powiatu wodzisławskiego”.

Świątynia jest malowniczo położona pomiędzy dębami i lipami. W jej ogrodzeniu można zauważyć wmurowany krzyż pokutny. W środku natomiast warto zwrócić przede wszystkim uwagę na prezbiterium z ołtarzem głównym z XVIII wieku. Cechuje go styl późnobarokowy, ale można w nim też dostrzec elementy późnogotyckie z początku XVI wieku.

Z kościołem wiąże się wiele niezwykłych historii. Nie tak dawno uważano, że został wzniesiony w połowie XVI wieku. - W 2008 roku Aleksander Konieczny przeprowadzając badania dendrochronologiczne próbek drewna pobranych z różnych miejsc kościoła ustalił, że prawie cały materiał budowlany pozyskano w sezonie jesienno-zimowym pod koniec 1466 roku lub na początku 1467 roku - dodaje Porwoł.

Mimo tylu lat malownicza świątynia przetrwała do dziś. Choć na przestrzeni wieków nie brakowało momentów, gdy parafianie drżeli o przyszłość swojego drewnianego kościółka.

Jeszcze przed II wojną światową stan kościoła określano jako dobry. Świątynie omijały wojenne zawieruchy i budynek stał nienaruszony. Chwile grozy mieszkańcy przeżyli w kwietniu 1945 roku, kiedy to przez okolicę przechodził front wojenny. Wtedy to w jedną ze ścian trafił pocisk artyleryjski.

Jak po latach opowiadali mieszkańcy Łazisk, Opatrzność Boża była po ich stronie, bowiem pocisk nie wybuchł i dzięki temu świątynia nie spłonęła. Pocisk nie eksplodował, ale i tak narobił wiele szkód. Przebił grube belki zrębowe i wpadł do nawy. Ale to nie wszystko. - W wyniku działań frontowych przestrzelone zostały również ściany wieży i jej kopuła, uszkodzony został dach i organy, strącony krzyż z sygnaturki, a w okolicach wybite były także szyby - wyjaśnia Paweł Porwoł.

Na szczęście po wojnie mieszkańcy szybko wzięli się do roboty i rozpoczęli remontować swoją świątynię. W pierwszej kolejności zabezpieczono dach oraz wieżę. W warunkach powojennej Polski nie było to łatwe zadanie, o czym świadczy fakt, że trwało to aż do 1950 roku. W następnych latach mieszkańcy wspólnymi siłami naprawiali świątynię, dbali o nią. Dzięki czemu jest ona wizytówką nie tylko Łazisk, ale całej gminy Godów.

Opisywany kościół pw. Wszystkich Świętych w Łaziskach nie jest jedyną drewnianą świątynią w gminie. Druga, św. Anny znajduje się w oddalonych o kilka kilometrów Gołkowicach. Choć jest niewielka, to w środku znajduje się ołtarz główny i dwa boczne.

Co ciekawe, w przypadku tej świątyni również niewiele brakowało, a nie przetrwałaby do dnia dzisiejszego. Choć trzeba od razu zaznaczyć, że kościół powstał bardzo późno, bo dopiero w 1878 roku. Zbudowano go w miejscu rozebranej kaplicy z XVII wieku. Ówczesny ks. proboszcz Antoni Abendroth wraz z parafianami i głównym fundatorem Józefem Grzonką rozpoczął budowę świątyni bez pozwolenia władz. Dlatego po ich zakończeniu do Gołkowic dotarła szokująca informacja. Ksiądz proboszcz otrzymał z rejencji opolskiej nakaz rozbiórki dopiero co wybudowanego kościoła. Jednak duchowny nakaz... zignorował i do Godowa pofatygował się osobiście starosta powiatu rybnickiego. Groził, że jeśli ksiądz nie wykona nakazu, to rozbiórka zostanie wykonana na jego koszt w drodze egzekucji . To też nie przekonało księdza. Proboszcz okazał się dobrym negocjatorem i przekonał starostę do swoich racji.

Na Raciborszczyznę jedź także po zdrowie

Na Raciborszczyznę, a konkretnie do przycupniętych na krańcach Polski Pietrowic Wielkich, warto pojechać z wielu względów - nie tylko by zobaczyć znajdujący się tu drewniany kościółek, który jako jedyny z drewnianych ocalał na Ziemi Raciborskiej, ale też... po zdrowie.

Bo miejscowi wierzą, że wizyta w ich kościółku pw. św. Krzyża, połączona z modlitwą pod znajdującym się tu cudownym obrazem Jezusa Ukrzyżowanego oraz wypiciem wody z bijącego tu źródełka - ma moc uzdrawiania.

- Spisaliśmy już wiele relacji o cudownych uzdrowieniach - przyznaje ks. Damian Rangosz, proboszcz z Pietrowic Wielkich. W drewnianym kościółku od lat kurzą się kule, którzy porzucali tu niemogący wcześniej chodzić, którzy tutaj odzyskali władze w nogach. Są też inne wota. Wciąż przybywają nowe...

- Złamałam nogę w kilku miejscach, ale nie zgodziłam się na operację. Ordynator oddziału chirurgicznego, któremu powiedziałam, że stanie się cud tylko się roześmiał. Usłyszałam od innego lekarza, że po 10 latach będę miała zwyrodnienie i nie będę chodzić - wspominała kiedyś naszym dziennikarzom jedna z mieszkanek Pietrowic Wielkich. Nie straciła wiary. Zawiązała sobie na nodze chusteczkę, którą wcześniej otarto cudowny obraz Św. Krzyża, a gdy po kilku tygodniach wykonano zdjęcie rentgenowskie nogi, lekarz, który je oglądał nie mógł uwierzyć w to co zobaczył. Z nogą było wszystko w porządku.

Atmosferę świętości tego miejsca wzmacnia stara jak świat legenda o początkach kościółka. Podobno raz pasterze, wypasający swoje owce na okolicznych łąkach, zauważyli przy źródle „światło”. Poszli w jego kierunku i znaleźli w wodzie zawiniątko, którego nie mogli wyciągnąć. Pobiegli po księdza. Proboszcz Martin Mosler udał się tu z uroczystą procesją. Klęknąwszy przy źródle i trzymając krzyż, drugą ręką wyciągnął zawiniątko. Okazało się, że był to obraz „Ukrzyżowanego Chrystusa”.

Parafianie uznali to za wielki dar łaski Bożej i postanowili wybudować kościół na pobliskim wzgórzu, ale robota szła dość opornie. Zwożone na górę drewno codziennie znajdowano w dolinie - przy źródle. W końcu postanowiono więc zbudować kościół właśnie przy nim. Było to w 1667 roku.


*Policjanci z Częstochowy skasowali film, na którym biją chłopaka. Ale jest drugi ZOBACZ?
*Wielki powrót Kamila Durczoka. Dawny szef Faktów TVN zadebiutował w nowej roli
*Loteria paragonowa: Jak się zarejestrować? Kiedy losowanie nagród?
*Rolnik szuka żony. Co wydarzy się w odcinku 7?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!