Celem Górnika jest najlepsze miejsce w grupie spadkowe, czyli 9. Po wygranej 4:1 z Rakowem zabrzanie wszystko mają w swoich rękach i we wtorek w Gdyni chcieli kontynuować dzieło. Rywalem była zdegradowana już Arka Gdynia.
Drugi raz w tym sezonie Górnik musiał radzić sobie bez środkowego obrońcy Przemysława Wiśniewskiego. Jego miejsce zajął Aleksander Paluszek. Erik Janża został na ławce, na lewej obronie pojawił się Michał Koj. W wyjściowej jedenastce nie było Jesusa Jimenseza i Romana Prochazki. W meczowym składzie na Arkę zabrakło Igora Angulo. Postanowiono dać odpocząć hiszpańskiemu snajperowi.
Jako pierwsza okazję miała Arka. W 9. minucie Martin Chudy świetnie poradził sobie ze strzałem głową Adama Dancha. Na odpowiedź gości nie trzeba było długo czekać. Straconą przez gdynian piłkę przed polem karnym przejął Michał Koj i huknął z lewej nogi. To była prawdziwa bomba pod poprzeczkę - bramka z cyklu stadiony świata!
- Piłka dobrze siadła mi na nodze, cieszę się, że padła z tego strzału bramka - mówił w przerwie Koj, który przyznał, że była też opcja użycia prawej nogi. - Dobrze, że jednak prawa noga nie przeszkodziła lewej, bo nie wiem, co by z tego było - dodał z uśmiechem.
Górnik po tym golu prowadził do przerwy, w której trener Arki Ireneusza Mamrot dokonał dwóch zmian.
Gospodarze zaczęli drugą połowę od mocnego wejścia - w 48. minucie po rzucie rożnym Michała Nalepy Marcus Vinicius da Silva uderzeniem głową pokonał Chudego. Trener Marcin Brosz zareagował zmianą i wprowadził do gry Jesusa Jimeneza.
Arka po zdobyciu bramki robiła dużo zamieszania przed bramką Górnika, szczególnie po rzutach rożnych. Zabrzanie przetrwali trudny moment i starali się przenieść ciężar gry na drugą stronę boiska. W 61. minucie udało się nawet zdobyć bramkę, ale po długiej weryfikacji przez VAR zdecydowano, że zostanie anulowana, bo Giorgos Giakoumakis był na minimalnym spalonym.
Górnik próbował strzałów z dystansu, które nie trafiały w światło bramki aż do 83. minuty. Alasana Manneh strzelił sprzed pola karnego i Pavels Steinbors nie był w stanie uchronić swój zespół przed stratą drugiego gola.
Zabrzanie kończyli mecz w dziesiątkę - po faulu na da Silvie drugą żółtą kartkę dostał Paluszek i z czerwoną musiał opuścić boisko. Arka w ostatnim meczu przed własną publicznością chciała jeszcze zremisować. Górnik na nic więcej już nie pozwolił.
Arka Gdynia - Górnik Zabrze 1:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Michał Koj (13), 1:1 Marcus Vinicius da Silva (48), 1:2 Alasana Manneh (82)
Arka: Steinbors - Zbozień, Danch, Helstrup (64. Marić), Marciniak - Vinicius, Kopczyński, Nalepa, Markiewicz (46. Siemaszko), Wawszczyk (46. Antonik) - Jankowski.
Górnik: Chudy - Vassilantonópoulos, Paluszek, Bochniewicz, Koj - Jirka, Manneh, Ściślak (79. Janża), Ryczkowski (51. Jimenez) - 11. Giakoumakis, Krawczyk (65. Prochazka).
Żółte kartki: Paluszek - Zbozień
Czerwona kartka: Aleksander Paluszek (86' Górnik, za drugą żółtą)
Sędziował:
Widzów:
Bądź na bieżąco i obserwuj
Nie przeocz
Musisz to wiedzieć
Zobacz koniecznie
“Bodyguard” lekiem na hejt?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?