MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Baca tonie w owczej skórze

Łukasz Gardas
Józef Waliczek z Gronia ma sporo naturalnych owczych skór i szuka na nie klientów. Jak na razie bezskutecznie
Józef Waliczek z Gronia ma sporo naturalnych owczych skór i szuka na nie klientów. Jak na razie bezskutecznie fot. Łukasz gardas
U beskidzkich baców zalegają tony owczych skór i wełny. Nikt nie chce ich kupić, bo taniej jest sprowadzić z innych krajów. W urzędzie marszałkowskim głowią się, jak wyciągnąć pieniądze z unijnych funduszy, by wspomóc gospodarzy.

Realizowany bowiem przez najbliższe dwa lata program Owca Plus nie rozwiązuje wszystkich problemów - jest nastawiony głównie na ochronę cennych miejsc przyrodniczych.

- Nie przewiduje dofinansowania samej hodowli. Dlatego to taki problem dla gospodarzy - mówi Wiktoria Kasztelnik, szefowa Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Żywcu, pracująca przy tym projekcie.

Bacowie dostają pieniądze tylko na konkretne zadania, m.in. odbudowę zagród - mówi Bronisław Nowak z Wydziału Terenów Wiejskich Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach .

U bacy Józefa Kamińskiego z Krzyżówek, który hoduje 130 owiec, zalega 1,5 tony wełny. Nikt jej nie chce kupić, bo taniej jest sprowadzić wełnę z Irlandii, Anglii, Szkocji, Nowej Zelandii czy Słowacji. Sęk w tym, że tam państwo dopłaca do hodowli, a u nas nie. Dlatego gazdowie wolą spalić skórę, co jest nielegalne, niż wyprawić ją w garbarni, bo koszt przekracza jej wartość. - Wyprawa kosztuje 25-30 zł. Gdybym chciał ją sprzedać za kilkadziesiąt złotych, to nikt by jej nie kupił - mówi Kamiński.

Józefa Ciupka z Jeleśni nie ma komu sprzedać 20 skór.

- Na Podhalu niektóre wyroby z owczych skór jeszcze jakoś schodzą. Powstają z nich m.in. kapcie, kurtki czy narzuty na siedzenia w autach. W Beskidach nie - mówi Ciupka. Podobnie jest z wełną. - Dają za nią 80 groszy za kilogram. Śmieszna suma - mówi Ciupka.

Rolnicza Spółdzielnia Produkcyjna Płomień z Milówki zajmuje się głównie hodowlą i sprzedażą owiec. - Ubój czy handel mięsem lub wełną jest nieopłacalny - mówi Ludwik Kuśnierz, prezes RSP Płomień. Dodaje, że na dodatek po wejściu do Unii Europejskiej procedury tak się skomplikowały, że szkoda zachodu.

- Kiedyś z samego handlu skórami i wełną dało się utrzymać rodzinę - mówi baca Piotr Kohut z Koniakowa.

Zdaniem osób zajmujących się rolnictwem, jest kilka powodów, że wyroby z owczych skór zniknęły. - Jedną z przyczyn jest brak promocji. Zagraniczne materiały mają większą siłę przebicia, mimo że są gorszej jakości - uważa Elżbieta Pruszkowska z Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Cieszynie.

Kasztelnik dodaje, że skończyła się moda na wełniane wyroby. Dużą w tym zasługę mają ekolodzy, którzy wszystko chcą chronić.

Bronisław Nowak zdradza, że nowy projekt ukierunkowany byłby tylko na wspieranie hodowli i owczych produktów. Bacowie liczą, że na powstanie projektu nie będą musieli czekać w nieskończoność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikzachodni.pl Dziennik Zachodni