Biało-Czerwoni znów stanęli na podium Drużynowych Mistrzostw Europy na Stadionie Śląskim
Reprezentacja Polski znów stanęła na podium DME. Po dwóch złotych medalach wywalczonym w 2019 r. w Bydgoszczy i w 2021 r. w Chorzowie Biało-Czerwoni zdobyli na Stadionie Śląskim srebro powtarzając osiągnięcie z 2017 r. z Lille i to pomimo wyraźnej zmiany warty do jakiej dochodzi teraz w naszej Królowej Sportu.
- Kolejny raz pokazaliśmy, że jesteśmy w Europie bardzo liczącą się siłą. Wywalczyliśmy srebrny medal DME po naprawdę dobrych zawodach. W składzie prócz rutynowanych gwiazd mieliśmy młodych zawodników, dla których często był to debiut w seniorskiej reprezentacji. Były „życiówki”, najlepsze wyniki w sezonie, tak trzeba startować – powiedział Tomasz Majewski, wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.
Nasi zawodnicy wygrali cztery konkurencje DME, w pięciu zajmowali drugie lokaty i czterokrotnie kończyli swoje zmagania na trzecich miejscach. Ani razu Polacy nie byli klasyfikowani na 15 czy 16 pozycji, czyli samym końcu stawki.
- Cała reprezentacja walczyła jak lwy. Każdy chciał oddać serce na bieżni czy rzutni. Zachęcam wszystkich do przychodzenia na stadiony i oglądania rywalizacji na żywo – powiedział tyczkarz Piotr Lisek, kapitan polskiej kadry na te zawody.
Niemal wszyscy nasi lekkoatleci podkreślali odpowiedzialność za rezultat drużyny, który dodatkowo ich mobilizował.
- Nie odpowiadałam tylko za swój wynik, ale też za ekipę. Przed sztafetą 4x100 m myślałam, że umrę z nerwów – stwierdziła Ewa Swoboda, która wygrała bieg na 100 m, a w sztafecie 4x100 m zajęła z koleżankami drugą lokatę.
Impreza w Chorzowie miała też jednak parę niedociągnięć. „Drużynowe Mistrzostwa Europy to najfajniejsza do kibicowania impreza lekkoatletyczna. Szkoda tylko, że trybuny puste” - napisał nasz kulomiot Konrad Bukowiecki na Twitterze.
Kibiców faktycznie było bardzo mało i widownia 50-tysięcznego obiektu świeciła pustkami. Zmagania lekkoatletów oglądało codziennie po kilka tysięcy fanów i tylko niewielkim pocieszeniem może być to, że z dnia na dzień było ich ciut więcej.
Skomasowanie w 1 Dywizji szesnastu reprezentacji wywołało sporo zamieszania, zwłaszcza w konkurencjach biegowych. Najlepszym przykładem była sztafeta mieszana 4x400 m. Dzię-ki fantastycznemu występowi Natalii Kaczmarek na ostatniej zmianie Biało-Czerwoni wygrali zamykający całe zmagania bieg A, ale później okazało się, że szybciej od Polaków pobiegli Czesi w biegu B i to oni zwyciężyli w tej konkurencji.
Organizatorzy nie popisali się także przy ceremonii dekoracji puszczając Włochom popularną piosenkę zespołu Ricchi e Poveri „Sara perche ti amo”, tyle że nie w wersji oryginalnej, a stadionową przeróbkę wymierzoną w fanów Juventusu.
Kolejne DME zostaną rozegrane za dwa lata w Madrycie. Drużynowe zawody wrócą znów na Stadion Śląski w 2027 r. i będą generalnym sprawdzianem tego obiektu przed indywidualnymi mistrzostwami Europy w 2028 r.
Nie przeocz
Musisz to wiedzieć
Bądź na bieżąco i obserwuj
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?