Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bielsko-Biała siada na rowery. A Górny Śląsk i Zagłębie wolą dusić się w korkach [DEBATA DZ]

Michał Wroński
Wypożyczalnai rowerów Next Bike w Opolu. Tomasz codziennie jeździ rowerami
Wypożyczalnai rowerów Next Bike w Opolu. Tomasz codziennie jeździ rowerami Sławomir Mielnik/Nowa Trybuna Opolska
W Bielsku-Białej władze postawiły na jednoślady i nie żałują. W tym roku będzie ich jeszcze więcej. O systemie wypożyczalni rowerów w miastach Górnego Śląska i Zagłębia można na razie marzyć

1 kwietnia w Bielsku-Białej po zimowej przerwie wznowi działalność jedyna z prawdziwego zdarzenia wypożyczalnia miejskich rowerów w regionie. I nie jest to żart na prima aprillis. Podobnie jak nie jest nim zapowiedź rozbudowy tego systemu, który w tym roku ma się wzbogacić o kilkadziesiąt jednośladów.

Pytanie natomiast, czy w kategorii żartu nie należy traktować obietnicy powrotu do tematu miejskich rowerów władz Górnośląskiego Związku Metropolitalnego. W piątek, na pierwszym roboczym posiedzeniu, zarząd tego gremium zdecydował, że na początku kwietnia odbędzie się specjalne spotkanie poświęcone "polityce rowerowej" w miastach Górnego Śląska i Zagłębia. I można by tylko przyklasnąć tej inicjatywie, gdyby nie fakt, że obietnice na temat miejskich rowerów słyszymy od kilku lat i na razie nic konkretnego (poza opasłymi ekspertyzami) z tego nie wynika.

Tymczasem podobne wypożyczalnie działają już w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Rzeszowie, Lublinie, Białymstoku czy niewielkim Sopocie. Czy nasza aglomeracja dołączy do tego grona? Dla naszych samorządowców może to być ostatnia szansa na udowodnienie, że są w stanie zrobić coś razem w ramach mocno już wyblakłego projektu metropolii Silesia.

Powiedzmy sobie wprost: jeśli prezydenci miast Górnego Śląska i Zagłębia nie dogadają się w sprawie tego, jak ułatwić życie rowerzystom, to w żadnym innym temacie też nie znajdą wspólnego języka. Bo o tym, że boją się ruszać śmierdzącego tematu spalarni śmieci, wiemy. Tak samo jak wiemy, że nie dostrzegli interesu we wspólnym odśnieżaniu Drogowej Trasy Średnicowej. Efekt jest taki, że zrzeszający 13 miast aglomeracji Górnośląski Związek Metropolitalny kojarzy się dzisiaj głównie z politycznymi rozgrywkami, które przeciętnego mieszkańca utwierdzają w przekonaniu, że polityka sprowadza się głównie do obsadzania stołków.
Wyprzedziły nas Warszawa, Kraków, Wrocław, Rzeszów

Rower wydaje się sprawą apolityczną. Co więcej, przy rosnącej popularności "dwóch kółek" gest wykonany w stronę cyklistów powinien poprawić notowania tych, którzy się na niego zdobędą. To tyle teorii. W praktyce rozważania o stworzeniu systemu wypożyczalni miejskich rowerów nigdy nie wyszły u nas poza słowne deklaracje i opasłe ekspertyzy. W międzyczasie większość dużych polskich miast przeszła od słów do czynów i dziś wypożyczalnie miejskich rowerów działają w Warszawie,
Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Białymstoku, Opolu, Rzeszowie, Lublinie, Toruniu i Sopocie.

U nas tymczasem samorządowcy miast należących do GZM sami jeszcze nie wiedzą czego chcą. Być może ustalą to na początku kwietnia. Wtedy to bowiem ma się odbyć specjalne spotkanie poświęcone polityce rowerowej. Tak właśnie zadecydowano w miniony piątek podczas pierwszego roboczego posiedzenia zarządu Związku.

Po co właściwie nam rower w Aglomeracji Śląskiej?

- Temat roweru metropolitalnego będzie stanowić część większego zagadnienia tj. funkcjonowania transportu publicznego. Musimy zdecydować, czy traktujemy rower w kategorii rekreacji, czy środka komunikacji - zastrzega Małgorzata Mańka - Szulik, prezydent Zabrza, a zarazem od niedawna przewodnicząca zarządu GZM.

Sama unika na razie jednoznacznych deklaracji, bo - jak mówi - trzeba najpierw rozeznać się w tym, co poszczególne miasta robią dla rowerzystów, by owe działania nie zaczęły się "rozjeżdżać". - Lepiej nie występować ze zbyt ambitnymi projektami, abyśmy później nie narazili się na zarzut, że nic z tego nie wyszło. Zwłaszcza, że to są drogie tematy - asekuruje się Mańka - Szulik.

Z jednej strony może i dobrze, bo jej poprzednik w zarządzie GZM obiecywał, że wypożyczalnia rowerów w aglomeracji rozpocznie działalność we wrześniu 2011 roku, co dziś brzmi jak kiepski żart. Z drugiej niestety daje możliwość łatwego "zwinięcia" tematu bez narażania się na niewygodne pytania mediów.
Na początek trzeba 37 mln zł. To dużo czy mało?

W spadku po rządach Dawida Kostempskiego, Małgorzata Mańka - Szulik dostała koncepcję metropolitalnego systemu wypożyczalni rowerów publicznych. Zakłada ona, że w 13 miastach aglomeracji miałoby stanąć 1525 tzw. stacji rowerowych, mieszczących niespełna 10 700 jednośladów. Z przedstawionego w tym dokumencie kosztorysu wynika, że aby przedsięwzięcie w ogóle ruszyło trzeba w nie wpompować 37 mln złotych, zaś później co miesiąc wydawać na zarządzanie systemem ok. 1,62 mln zł. Analiza nie wskazuje, po czym korzystający z wypożyczalni mieliby jeździć. Co prawda kolejny opublikowany w ubiegłym roku przez GZM dokument ("Metropolitalne studium tras rowerowych") mówi o zawrotnej liczbie 620 kilometrach tras w aglomeracji. Przy uważnej lekturze dokumentu okazuje się, że znaczna część tych dróg istnieje wyłącznie na papierze.

Fakty

Wypożyczalnie wymyślili pół wieku temu Holendrzy

Pierwsza miejska wypożyczalnia rowerów powstała w połowie lat 60. XX wieku w Amsterdamie za sprawą działacza społecznego Luuda Schimmelpenninka. Wraz ze znajomymi zebrał kilkaset rowerów, pomalował na biało i rozstawił w różnych punktach miasta.

W Polsce pierwsza miejska wypożyczalnia rowerów rozpoczęła działalność wiosną roku 2009 w Krakowie. Obecnie pod Wawelem działa 35 stacji rowerowych, a liczba samych jednośladów w tym roku ma przekroczyć 300. Największy system wypożyczalni powstał w Warszawie, gdzie w 188 stacjach czeka ponad 2800 rowerów a liczba wypożyczeń w 2014 r. zbliżyła się do 3 milionów.

Pierwszy raz o utworzeniu wypożyczalni rowerów miejskich w aglomeracji śląsko-zagłębiowskiej usłyszeliśmy w maju 2011 roku. System miał zacząć działać kilka miesięcy później.

Pierwsze 20 minut jazdy jest darmowe - taki model przyjęto m.in. w Krakowie, Warszawie, czy Wrocławiu. W przypadku dłuższego korzystania trzeba już zapłacić - w zależności od miasta jest to 1 lub 2 zł za okres do 1 godziny. Gdy jazda przedłuża się ponad ten próg, to stawki za godzinę rosną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!