- Gdy powstanie nowa jednostka, zmieni się jej struktura organizacyjna. Trzeba będzie zatrudnić ludzi do administracji, bo ktoś będzie musiał pisać wnioski o kontrakty i pilnować spraw związanych z biurokracją - mówi anonimowo jeden z pracowników pogotowia. Inny dodaje: - Zanosi się na to, że kosztem administracji zostanie ograniczona kadra wykonująca inne zajęcia.
Przedstawiciele powiatu zarzekają się że nie będzie zwolnień.
- Rzeczywiście jest intencją zarządu, by pogotowie było oddzielnym podmiotem - tłumaczy wicestarosta żywiecki, Jan Miodoński. Zapewnia, że nie ma mowy o redukcjach, a administracja nie będzie zbytnio rozbudowywana. Na pewno potrzebna będzie księgowa, a reszta obowiązków spocznie na szefostwie pogotowia.
- Będzie taki dyrektor, który poradzi sobie ze wszystkimi sprawami bez konieczności zatrudniania sztabu ludzi do pomocy - zapewnia Miodoński.
Nie przekonuje to jednak załogi. Pracownicy uważają, że skoro nie przybędzie pieniędzy na funkcjonowanie pogotowia, a administracja będzie musiała zostać rozbudowana, bo tak się stało w innych placówkach regionu, to i tak gdzieś trzeba będzie szukać oszczędności i ciąć etaty.
Stanisława Żyrek, kierowniczka Zespołu Pomocy Doraźnej w Żywcu mówi, że na razie nikt nie przedstawił jej żadnych propozycji w sprawie reorganizacji. Jej zdaniem, zależy to bowiem od tego, czy będzie budowany nowy szpital. Obecnie starostwo rozmawia z dwoma zagranicznymi firmami i jedną polską.
- Na razie pomysł wyodrębnienia nie ma więc racji bytu. Jeśli dojdzie zmian, to sytuacja ekonomiczna na początku może nie być łatwa. Trzeba będzie stworzyć strukturę, więc przez pierwsze 2-3 lata nowa jednostka będzie finansowo bardzo obciążona - uważa Żyrek.
Teraz pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia trafiają do kasy żywieckiego ZOZ. Po przeprowadzeniu planowanych zmiana byłyby one przekazywane bezpośrednio do pogotowia.
- Wtedy szpital pieniędzy przeznaczonych np. na karetki nie mógłby przeznaczać na inne potrzeby - zaznacza Miodoński.
Szef ZOZ Antoni Juraszek twierdzi, że w ostatnich latach żadne pieniądze z kontraktu na pogotowie nie mogły być pożytkowane na inne cele, bo ich brakowało.
- Pogotowie było deficytowe. Bywało, że inne oddziały musiały na nie pracować. Dopiero od ubiegłego roku po raz pierwszy przyniosło zysk. Powinno działać w ramach ustawy o ratownictwie medycznym. Jesteśmy jednym z nielicznych wyjątków, gdzie karetki podlegają ZOZ - mówi Juraszek.
Raczej chwalą
W Bielsku już od lat 80. XX wieku pogotowie jest odrębną jednostką. Jego szefowie mówią, że przynosi to korzyści.
- Jest m.in. duża przejrzystość finansowa - wyjaśnia Adam Kasperek, wicedyrektor bielskiego pogotowia. Uważa, że tam, gdzie pogotowia podlegają szpitalom, często pieniędzmi otrzymanymi na karetki wspomagane są deficytowe oddziały. W Bielsku dyżuruje codziennie pięć podstawowych i tyle samo specjalistycznych zespołów ratowniczych. W Cieszynie pogotowie odłączyło się od ZOZ w 2001 r. - Usprawnia to zarządzanie i ułatwia współpracę z innymi służbami - podkreśla Jan Kawulok, kierownik cieszyńskiego pogotowia, gdzie jest pięć zespołów ratowniczych.
Na Żywiecczyźnie stacjonuje pięć karetek - po jednej w Rajczy i Węgierskiej Górce oraz trzy w Żywcu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?