Bloki w Bieruniu zapadają się pod ziemię

Podczas spotkania z premierem Donaldem Tuskiem powiedzieli jasno: nie chcą tu dłużej mieszkać, niech sobie kopalnia weźmie tę działkę, niech ją zaleje, a im wybuduje nowe domy w innym, bezpiecznym miejscu.

Poprzedni burmistrz Ludwik Jagoda zawsze powtarzał, że w tym właśnie kierunku szły jego starania, że nawet wskazywał miejsce, gdzie można by takie bloki postawić, ale Kompania Węglowa niechętna była do takich inwestycji.

Premiera nie trzeba było długo przekonywać do racji mieszkańców. Decyzja była jednoznaczna: przesiedlić. I zaczęły się ekspertyzy, wyceny. Na porozumienie się jednak nie zanosiło, bo mieszkańcy uważali, że kopalnia chce za mało zapłacić. Że za takie pieniądze nie odbudują swoich mieszkań w innym miejscu. I wreszcie przy jednym stole w urzędzie miasta zasiedli do rozmów przedstawiciele miasta, Kompanii Węglowej oraz firm deweloperskich. I zapadła decyzja: osiem rodzin chce pieniądze, piętnaście - nowe mieszkania. Chodzi tylko o właścicieli mieszkań własnościowych. W blokach przy Hodowlanej jest bowiem jeszcze około 20 mieszkań komunalnych i ich lokatorzy również zostaną przeprowadzeni do nowych budynków, które mają powstać w okolicy osiedla Homera.

O nowych mieszkaniach wiadomo tyle, że będą spełniały wszelkie standardy, wymagane przepisami prawa, ale o szczegółach będzie można mówić dopiero po wykonaniu projektów.

- Chcemy takie mieszkania, jak mamy tutaj. Z garażami - mówi jedna z mieszkanek, która zdecydowała się na przenosiny do budynku, który postawi kopalnia. - Jak będzie? Za długo żyję i za dużo obietnic w życiu usłyszałam, by wierzyć we wszystkie piękne słówka. Raczej słabo wierzę, że będzie tak, jak trzeba. Teren, na którym blok ma powstać, widziała. Jest przede wszystkim wyżej położony niż działka przy Hodowlanej. Podoba się jej, bo bliżej do sklepów, bliżej centrum. - Tak naprawdę, to wcale byśmy stąd nie chcieli się nigdzie wyprowadzać. Ale jakie mamy wyjście, skoro zapadamy się pod ziemię? - mówi.