Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boję się, że lockdown nas dotknie. A jeśli tak, to co dalej? - mówi właścicielka salonu fryzjersko-kosmetycznego Isabel w Katowicach

Aleksandra Szatan
Aleksandra Szatan
Salony fryzjerskie i kosmetyczne (póki co) mogą działać.
Salony fryzjerskie i kosmetyczne (póki co) mogą działać. Engin Akyurt z Pixabay
Gdyby nie oszczędności gdzieś zachowane, to byłoby bardzo ciężko - mówi Izabela Stachoń-Ciążyńska, szefowa salonu fryzjersko-kosmetycznego Isabel w Katowicach o tym, jak przetrwała wiosenny lockdown w Polsce. I nie ukrywa, że obawia się ponownego zawieszenia działalności. - Na etacie zatrudniamy dziewięć osób, dodatkowo jest jeszcze ośmiu uczniów. I jest teraz ból głowy, co będzie dalej. Czy uzyskamy jakąkolwiek pomoc teraz, gdyby doszłoby do zamknięcia? Od soboty, 7 listopada zostaną zwiększone obostrzenia związane z epidemią koronawirusa w Polsce. Mocno ograniczona zostanie działalność galerii handlowych. Salony fryzjerskie i kosmetyczne - póki co - mogą działać, oczywiście w reżimie sanitarnym.

W czasie konferencji prasowej, która odbyła się w środę 4 listopada, premier Mateusz Morawiecki ogłosił kolejne obostrzenia związane z pandemią koronawirusa w Polsce. Dotyczą one również handlu. Rząd znowu drastycznie ogranicza działanie galerii handlowych, podobnie jak wiosną tego roku. Wśród wyjątków, które mogą prowadzić działalność są m.in. salony fryzjerskie i kosmetyczne.

Rozmawiamy z Izabelą Stachoń-Ciążyńską, szefową salonów fryzjersko-kosmetycznych Isabel w Katowicach.
Pierwszy znajduje się na ulicy Rynek 8, a drugi na ulicy Batorego.

Obawia się pani ponownego lockdownu?

Niestety boję się, że ten lockdown nas dotknie. Sądzę, że jest to możliwe na 99 procent. Jeśli tak rzeczywiście by się stało, to pytanie: co dalej?

Jak przetrwaliście to pierwsze, wiosenne zamknięcie?

Gdyby nie oszczędności gdzieś zachowane, to byłoby bardzo ciężko. Trochę pomógł nam rząd, zwalniając z ZUSu, choć przy pierwszej tarczy antykryzysowej nie chciał mnie w ogóle zwolnić, bo uczniów zaliczał jako pracownika. Dopiero przy trzeciej, czy czwartej tarczy wyszło, że liczy się bez uczniów. I dopiero wtedy dostaliśmy pomoc. Długo na nią czekaliśmy.

Ilu pracowników liczy salon kosmetyczno-fryzjerski?

Na etacie zatrudniamy dziewięć osób, dodatkowo jest jeszcze ośmiu uczniów. I jest teraz ból głowy, co będzie dalej. Czy uzyskamy jakąkolwiek pomoc teraz, gdyby doszłoby do zamknięcia? Te ostatnie miesiące, gdy mogliśmy znów pracować, nie były jakieś różowe. Czerwiec, lipiec, sierpień czy wrzesień nie były takie, jak rok temu. Nadal są spadki.

Największe zainteresowanie było zaraz po ponownym otwarciu salonów, w połowie maja?

Dokładnie. Nie wiedziałam wtedy, gdzie ręce włożyć. Umawianie na telefon, bywało, że starzy klienci się trochę obrażali, bo zawsze chodzili bez zapisów, a tu nagle trzeba. Z czasem przywykli, że kiedy mamy wolną lukę, to mogą wskoczyć, a pierwszeństwo ma klient, który się zapisał.

Jak sytuacja wygląda w ostatnich tygodniach, kiedy ta liczba zakażeń bardzo wzrosła?

Spadła liczba wizyt i to bardzo. Widać to po obrotach. A w ostatnich dniach to była prawdziwa klęska. Ale wydaje mi się, że w dużej mierze było to też spowodowane tym, że zamknięto cmentarze i ludzie dopiero w tym tygodniu zaczęli znów jeździć. Może w przyszłym tygodniu coś się ruszy.

Ludzie przesuwają lub odwołują wizyty?

Tak, przesuwają. Niektórzy chcą mieć na przykład wizytę w godzinach wcześnie porannych. Raczej nie dobierają godziny pod kątem swojej wygody. Patrzą, by innych klientów nie było, by nie napotkać młodzieży, która potem chodzi po ulicach. Boją się tych kontaktów.

Mimo bardzo mocno przestrzeganego w salonach reżimu sanitarnego?

Dołożyliśmy ścianki, odległości dwóch metrów między stanowiskami, a w jednym momencie mam nawet 2,5 metra. Musiałam w związku z tym zlikwidować dwa stanowiska pracy, wprowadziliśmy system zmianowy. Trochę więcej środków ostrożności wprowadziliśmy, choć z drugiej strony, przy kosmetyce musimy cały czas dbać o ochronę.

Czy są jakieś zabiegi, których klientki teraz chcą unikać?

U nas są zabiegi na twarz, na ciało. Klientki starają się jednak unikać tego kontaktu, niektóre przepisują terminy. Jest spadek, listopad będzie też chyba takim martwym okresem dla kosmetyki twarzy i pielęgnacji. Zawsze pierwszy „boom” jest po wakacjach.

Grudzień też nie zawsze był dla waszej branży bardzo dobrym okresem ze względu na święta, sylwester i zbliżający się karnawał.

Listopad zawsze był nieco słabszym okresem, ale już grudzień to był świetny okres. Szczerze, wolałabym, żeby zamknęli nas teraz, by w grudniu można było już funkcjonować. Grudzień i styczeń to najlepsze miesiące dla nas, bo i studniówki i czasem nawet wesela. Teraz nastały czasy niepewne. Nie wiemy, czego się spodziewać. Nawet nie ma osób, które zapisują się na odległy termin, typu „przyjdę za dwa miesiące”. Teraz bardziej słyszymy, że ktoś zadzwoni dwa tygodnie wcześniej, żeby się umówić.

Czego można teraz pani życzyć?

Żeby 2021 rok nie był gorszy od tego.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Zobacz koniecznie

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera