18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byłam z Jonem Bon Jovi w Wiedniu. Na jego scenie też [ZDJĘCIA, WIDEO]

Ola Szatan
W Sofii Jonowi dokuczała alergia. W Austrii znalazł na nią rozwiązanie...
W Sofii Jonowi dokuczała alergia. W Austrii znalazł na nią rozwiązanie... fot. sebastian pucher
Tydzień temu pojechałam do Austrii, na konferencję prasową z muzykami i zerknęłam za kulisy show, by zobaczyć, co czeka nas 19 czerwca w Gdańsku. Amerykańska grupa Bon Jovi rozpoczęła już europejską część tournee.

Każdego roku obiecuję sobie, że zwolnię tempo, ale nie mogę się powstrzymać. Koncerty to zbyt wielka pokusa - mówił w jednym z wywiadów Jon Bon Jovi. No to jest nas dwoje... Za niespełna miesiąc Jon ze swoimi kolegami pojawi się na stadionie PGE Arena w Gdańsku, gdzie zagra pierwszy w Polsce regularny koncert. W jakiej formie jest zespół? Jakie niespodzianki przygotował na tegoroczną trasę? Skusiłam się i sprawdziłam to dokładnie tydzień temu w Austrii.
Przed koncertem (zaplanowany na piątek, 17 maja, w Wiedniu) ekipa Bon Jovi zafundowała nam inne atrakcje. Muzycy do Wiednia przybyli tuż po koncercie w Sofii, który zagrali 14 maja. Jon zapamiętał go nie tylko z powodu doskonałego przyjęcia przez fanów, ale także problemów z głosem, które wywołała alergia. O tej dolegliwości opowiadał podczas konferencji prasowej zorganizowanej w wiedeńskim Grand Hotelu w ubiegły czwartek, podkreślając jednocześnie, że austriacki koncert nie jest zagrożony. Bezcenna była jednak jego mina, gdy dowiedział się, że przyjdzie mu z zespołem zagrać na torze wyścigów konnych. - O cholera - wymknęło mu się kilka razy, po czym z uśmiechem na twarzy zaczął składać hotelową serwetkę, by zakryć nią nos i usta. I zażartował, że jutro "będzie wyglądać jak Michael Jackson". Tej konferencji pewnie nie zapomni Vanessa, jedna z austriackich dziennikarek, która próbowała zapytać Jona o sekret jego młodzieńczej urody i o to, jak pielęgnuje swoje włosy. Wokalista odbił jednak piłeczkę, bo sam zainteresował się fryzurą dziennikarki, krótko ściętymi i postawionymi do góry blond włosami, w które wpięty był kwiat.

ZOBACZ ZDJĘCIA I FILMY z koncertu BON JOVI na PGE Arenie Gdańsk

- To zajmuje 5 minut, mogę ci pokazać - stwierdziła Vanessa, wywołując śmiech.

W konferencji obok Jona wziął udział także perkusista grupy, Tico Torres. Muzyków nie ominęło pytanie, które ciśnie się na usta wielu fanom grupy: co dalej z Richiem Samborą?

- Richie po prostu nie pojawił się przed jednym z występów. Ale nie został wyrzucony z zespołu - powiedział Jon Bon Jovi.
Póki co wiadomo, że Sambora nie będzie brał udziału w europejskiej części trasy "Because We Can - The Tour". A kiedy wróci? - To bardzo trudne dla nas, musicie jego zapytać. Richie ma swoje życie poza zespołem i musi się nim zająć - dodał Jon.

Na koniec podkreślił, że podczas koncertu dadzą z siebie wszystko. - Walczymy. Nie zawsze jest perfekcyjnie, ale nie poddajemy się - dodał.

Gdy Jon i Tico opuścili salę konferencyjną, dziennikarze zostali "zgarnięci" przez organizatorów austriackiego koncertu i "zapakowani" w hotelowe samochody, które za cel obrały tor wyścigów konnych. Mieliśmy podejrzeć, jak wyglądają prace przy scenie, na której dobę później pojawi się Jon i spółka.

A JUŻ W CZERWCU BON JOVI W POLSCE!!! [KLIKNIJ I DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ]

Scena. Już na pierwszy rzut oka robiła wrażenie. Szeroka na ponad 54 metry, a wysoka na 28 metrów. Co to jest? Zastanawialiśmy się, patrząc na coś w rodzaju toru dla rollercoastera, ale w wersji bardzo łagodnej. Jak się okazało, była to swoista baza, na której miała powstać maska luksusowego samochodu. Konkretnie jest to buick invicta z 1959 roku. O kulisach tej produkcji opowiadał nam Mike Savas, członek managementu Bon Jovi.

- Jestem dumny z tego przedsięwzięcia. Pracujemy ciężko, często wiele godzin, ale tworzymy dobry team - podkreślił.
Przy stawianiu konstrukcji pracuje około 150 osób. Prace trwają w sumie 3 dni (ostatni z nich to już dzień koncertu), zaś sprzątanie zajmuje jeden dzień. Oczywiście, przy tym tempie trasy (zespół gra kilka koncertów w tygodniu) potrzeba więcej "kompletów" scen. Dla grupy Bon Jovi przygotowano przynajmniej dwie. Mike zabrał nas także na scenę. A na niej z bliska mogliśmy podejrzeć m.in. przestrzeń centrum dowodzenia wideo, w którym miejscu na Jona będzie czekać gitara, którędy muzycy wejdą na scenę. Wokół nas stały dziesiątki różnych rozmiarów skrzyń, kolejne wyciągane były z wielkich tirów (w sumie przyjechało ich kilkanaście). Na wysokościach wciąż trwały intensywne prace, montowano kilkadziesiąt reflektorów i małych ekranów. Kilkanaście metrów za sceną stanął kontener. - Znajduje się tutaj 15 różnego rodzaju pomieszczeń - opowiadał Mike. To tutaj urządzona miała być garderoba dla muzyków Bon Jovi, również niekryjących zadowolenia ze sceny, która swoją premierę zresztą miała na początku maja. - Kiedy zobaczyliśmy, jak wygląda w rzeczywistości, byliśmy pod dużym wrażeniem. Mogę wszystkich zapewnić, że to taka scena, przed którą ukłoniłby się nawet Mick Jagger czy Bono - mówił w trakcie konferencji prasowej Jon Bon Jovi.

Piątek przywitał nas letnim słońcem. Chociaż w samym Wiedniu nie czuło się zbytniej koncertowej atmosfery, to korki, jakie wczesnym popołudniem utworzyły się na trasie prowadzącej na tor wyścigów konnych, świadczyły o tym, że spora liczba osób zmierza w jedynym słusznym kierunku. Przed gwiazdą wieczoru zagrały dwa supporty (w Gdańsku wystąpi zespół IRA). Scena, na której w pełnej okazałości królowała już maska samochodu, potęgowała nastrój oczekiwania. Kolejne "ochy" i "achy" pojawiły się wraz z początkiem koncertu, gdy na wielkim ekranie, rozciągniętym nad całą szerokością maski, zaczęły pojawiać się wizualizacje, sylwetki muzyków. Rock'n'rollową podróż rozpoczęliśmy wraz z utworem "That's What The Water Made Me". O tym, co woda zrobiła z Jonem, mieliśmy się przekonać blisko 2 i pół godziny później...

Przebojowy początek koncertu - jako drugi utwór "You Give Love a Bad Name", a wkrótce "Lost Highway" czy "It's My Life" (trudno sobie wyobrazić, by przy takiej scenie zabrakło tych utworów) zmobilizowały ponad 50-tysięczną publiczność do żywiołowej zabawy. Ze znakomitej strony prezentował się Jon, który nie odmawiał sobie spacerów po scenie, kokietowania publiczności czy rytmicznego kręcenia biodrami. Nawet natura wyszła mu naprzeciw. Po kilku pierwszych piosenkach zaczął kropić deszcz. Wokalista od razu skomentował ten fakt mówiąc, że jeszcze nigdy nie był tak szczęśliwy z powodu padającego deszczu. Dodając od razu, że "część z was wie o co chodzi" - nawiązując do czwartkowej konferencji. Im bardziej padało, tym atmosfera na scenie i przed nią coraz bardziej gęstniała. Wokalista potraktował aurę jak wyzwanie, nie zważając na to, że z każdą chwilą jego fryzura coraz mniej zaczyna przypominać tę katalogową, a na scenie coraz bardziej widoczne były kałuże (pozostali muzycy mieli swoje stanowiska pod maską samochodu). Koncertowo obroniły się dwa single z najnowszej płyty Bon Jovi: "Because We Can" i tytułowy "What About Now".

Aplauz wywołały klasyki: "Keep The Faith", "I'll Be There For You". Z kolei "I'll Sleep When I'm Dead" przepleciony został m.in. z przebojem The Rolling Stones: "Start Me Up". Regularną część koncertu zakończył hit "Bad Medicine". Listę bisów otworzył "Last Man Standing", a przed "Wanted Dead or Alive" Jon poprosił fanów, aby wyciągnęli swoje telefony komórkowe. Uniesione w górę stworzyły drogę mleczną. "Have a Nice Day" i "Livin' On a Prayer" zakończyły wiedeński występ Bon Jovi. To był solidny, uczciwie przygotowany i zagrany show. Muzycy Bon Jovi są w formie, a zastępujący Samborę Phil X sprawdza się w tej roli całkiem nieźle. To dobra prognoza przed gdańskim koncertem, który czeka nas już 19 czerwca.
W tym oczekiwaniu przywołam jeszcze jedną wypowiedź Jona: Co jest tajemnicą naszego sukcesu? Ciężka praca, dużo szczęścia, wierność samym sobie i to, że na koncertach nigdy nie rozczarowujemy fanów. Dzięki temu chcą wracać, bo wiedzą, że dobrze wydali pieniądze. Nie jesteśmy z tych, co po 40 minutach kończą grać i jeszcze robią awanturę - podkreślił lider.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!