Bytom: Podwórka, place i zegar kopalni. Wspomnienie o dawnych Szombierkach
Adam Maniura, nauczyciel religii, pasjonat fotografii i sportu, swoje całe życie (z niewielką przerwą na studia) spędził w Szombierkach. Tu jest zakorzeniony, stąd pochodzi jego rodzina i tu też założył swoją.
- Mieszkam tu od urodzenia, czyli w tym roku stuknie 45 lat. Na początku, jeszcze z rodzicami w starej części. Do mojego dawnego domu szło się od starego kościoła, ulicą Zabrzańską i na lewo, w kierunku Goduli - mówi.
Miejsca z dzieciństwa, które najbardziej pamięta, a których już tu nie ma? - Na pewno ruiny posowieckiej "interwencji", czyli pozostałości pałacu Karola Goduli. Niedaleko ruin tego pałacu chodziłem do przedszkola na ul. Zabrzańskiej. Tam jeszcze były właśnie widoczne pozostałości tej wyjątkowej budowli. Był też stary dwór, część folwarczna, obok dzisiejszego Tesco. Pamiętam to dobrze, bo mój ojciec hodował gołębie i tam właśnie mieliśmy główną bazę. Stamtąd rozsyłali gołębie na różne loty. Ojciec był hodowcą na ogródkach działkowych "Perła"- podkreśla Adam z dumą.
Trzy główne miejsca z dzielnicy, które najbardziej były związane z jego dzieciństwem i miały później wpływ na dalsze życie, to kościół pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa, klub piłkarski i kopalnia Szombierki. - Co ciekawe, z kościołem na początku byłem trochę na bakier, ale zawsze zachwycał i fascynował mnie architektonicznie. Drugim ważnym miejscem był klub GKS Szombierki. Byłem tam trampkarzem, mój wujek grał w drużynie, mój brat jako junior. To taka prawdziwa moja miłość. No i trzecie miejsce - kopalnia Szombierki. Tam pracowali mój ojciec i dziadek, ten ostatni zginął w tym miejscu- opowiada. I podkreśla, że w domu zawsze były tradycje górnicze. W kopalni pracowało przez jakiś czas też kolejne pokolenie, on sam i jego brat.
- Nigdy nie zapomnę zegara kopalnianego, który zawsze mi odmierzał czas. Jak wracałem do domu tramwajem, zawsze patrzyłem na mijany po drodze podświetlany przez całą dobę zegar. Brakuje mi tego zegara - mówi Adam.
Oprócz tych trzech miejsc, dzieciństwo w Szombierkach to oczywiście także klub w piwnicy, wszystkie podwórka z klopsztangami, to było dla niego ważne. I do dziś podchodzi do tych miejsc ze wspomnień z dużym sentymentem. Oczywiście dzisiaj te miejsca wyglądają inaczej, zmieniły się.
- Biegało się koło Elektrociepłowni Szombierki, teraz już wygląda inaczej i boję się o jej losy - mówi Adam.
Biegało się też po starych mostach i torowiskach wokół elektrociepłowni. Grało się w podchody i piłkę nożną. Co roku w wakacje organizowano turnieje dla dzieciaków , które sponsorowała kopalnia. Każdy plac, podwórko, miało swoją drużynę.
- Nie ukrywam, że moje podwórko zawsze było w pierwszej trójce najlepszych. Nazywaliśmy je "Czerwone", a nazwa brała się od żwiru na boisku przy naszym placu, przy ulicy Adolfa Piątka. Teraz jest to zwykły teren do przechodzenia. Zresztą chłopaki wolą teraz grać w piłkę przed komputerem- wzdycha Adam Maniura.
Wtedy - w latach 70. i 80. to był cały ich świat, gdzie spędzali tyle czasu, ile się dało. - Podbiegało się tylko pod okno, wołało : mama, ciepnij sznitka i wracało - wspomina Adam.
Poza podwórkami odwiedzało się i stary park Fazaniec. - Basenu już tam nie pamiętam, ale wiem, że był. Bo przypominam sobie ruiny po tym basenie. Za to latem oblegaliśmy otwarte kąpielisko w Szombierkach koło Hali na Skarpie, tam gdzie dziś jest parking. Na kąpielisku był brodzik dla dzieciaków i głębszy basen do 1,80 metra. Ludzi przychodziło mnóstwo - wspomina.
Restrukturyzacja górnictwa, zamykniecie kopalni, sprawiło, że takie miejsca zaczęły znikać z mapy dzielnicy.
Kiedy Adam skończył 16 lat, zaczął częściej zaglądać do kościoła pw. NSPJ. - Kościół może być natomiast przykładem miejsca, które się zmienia, ale pozytywnie, przywracana jest jego dawna świetność. Zachwyca prezbiterium, jedno z najładniejszych wśród bytomskich kościołów - zapewnia. Krótkie rozstanie z Szombierkami zaliczył wtedy, gdy był przez 5 lat w zakonie braci franciszkanów w Krakowie. Potem ukończył studia teologiczne w Wielkopolsce. Z bratem przyszłej żony chodził do SP 34. Jego rocznik zamykał dzieje szkoły na ul. Zabrzańskiej, która przeniosła się na ul. Orzegowską. - Zawsze była rywalizacja między SP 34 a SP 35 - śmieje się Adam.
- Część rodziny wyjechała do Niemiec. Ja nie chciałem. Wiązałem plany z Polską i rodzice zostali, aby mnie w tym wspierać i pomagać - dodaje.
*Wojna kiboli z policją w Knurowie po śmierci 27-latka WIDEO + ZDJĘCIA
*Gdzie jest burza? Gwałtowny deszcz i grad [MAPA BURZOWA POLSKI ONLINE, RADAR BURZOWY]
*Matura 2015 bez tajemnic: PYTANIA + ARKUSZE + ODPOWIEDZI
*NA ŻYWO Akcja ratunkowa w KWK Wujek Śląsk trwa. Szukają 2 górników
*Nowe becikowe: 1 tys. zł przez 12 miesięcy ZASADY + DOKUMENTY
*Śląsk Plus. Zobacz nowe wydanie interaktywnego tygodnika o Śląsku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?