Czterech spin doktorów

Prezydent Lech Kaczyński postanowił znaleźć skuteczne lekarstwo na swoje tragicznie złe notowania i w roli konsultanta zatrudnić Marka Migalskiego, politologa z Uniwersytetu Śląskiego oraz przeprosić się z Jackiem Kurskim, który w PiS-ie usiłuje, z różnym skutkiem, naśladować Palikota. Teraz więc zamiast dwóch spin doktorów pan prezydent ma czterech, choć dotychczasowi macherzy od prezydenckiego PR-u, Adam Bielan i Michał Kamiński, których terapie okazały się nieskuteczne, znaleźli się w odstawce.

Ale teraz nadeszło nowe. Wyborcy i polityczni konkurenci już mogli poznać możliwości doktora Migalskiego w roli PR-owca prezydenta. Zaznaczył bowiem swój niezwykle twórczy wkład w powstanie najnowszego spotu wyborczego PiS-u, w którym PiS rezygnuje z polityki miłości i wytacza potężne działa przeciwko PO. Jak doniósł "Dziennik", spin doktor Migalski zasugerował, by znaczek graficzny PO wykorzystany w reklamówce pokazywał... język. Wprawdzie kandydat PiS do europarlamentu (Migalski jest "jedynką" PiS-u na Śląsku) skromnie twierdzi, że praca jest dziełem zbiorowym, to przecież my wiemy swoje!

Na tak oryginalny pomysł, o tak potężnym ładunku emocji, nie mógł wpaść nikt inny.
Mocne wejście Marka Migalskiego do polityki to ostateczne pożegnanie z rolą neutralnego politycznie naukowca, z którą ostatnimi czasy tak bardzo się męczył. I dobrze. Chyba lepiej mu będzie w teamie pana prezydenta.

Swoją drogą ciekawe, na ile rozwinie skrzydła, na ile inni spin doktorzy pozwolą mu je rozwinąć. Sprawdzianem będzie kampania do europarlamentu. To w dużym stopniu być albo nie być dla ugrupowania braci Kaczyńskich i dlatego można spodziewać się zaskakującej terapii.