Daszewski: Katowice już nie pyzieją, ale po co im dworzec?

Ciekawym, co będzie teraz, kiedy zamierzam pochwalić? A chwalę centrum, które wygląda w tej chwili jak po dywanowym nalocie, ale zręby nowego już wyłażą z ziemi. Chciałbym wprawdzie wiedzieć, na czym będzie polegał konkurs na nowy rynku wizerunek? Wszak po obecnych pracach projektantom pozostanie wybór koloru płyt chodnikowych i miejsc do ustawienia kwietniczków - ale basta! - nie będę się czepiał. Od kapitalnych obiektów na zapleczu Spodka przez aleję Korfantego po rynek i dworzec będziemy wreszcie mieli MIASTO.

Ano właśnie - dworzec. Zda się, że będzie nowoczesny, funkcjonalny, interesujący architektonicznie. Ludzie! I to już za pięć dni! Nawet bandyci, zwani eufemistycznie kibolami, rady mu nie dadzą. Po prostu popłakać się można z zachwytu i wzruszenia.
Tymczasem ryczeć rzeczywiście należy, ale ze zgrozy. Bo pomyślcie. Zajedzie człowiek na podziemny przystanek autobusowy, przemieści się luksusowo na peron, oglądając po drodze te wszystkie błyszczące i świecące gadżety dworcowe. XXI wiek po prostu. A potem? Potem trzeba będzie wsiąść do kibla. W przenośni, bo tak nazywane są przez wtajemniczonych stare składy elektryczne, które wciąż na torach rządzą. Albo i dosłownie, bo w dalekobieżnych powrócił PRL i szpilki w sezonie nie wciśniesz.
Czyli co? Nacieszyć się dworcem, a potem do Krakowa piechotą po podkładach, bo tak będzie szybciej? Generalnie wychodzi na to, że jeśli nie zrobimy czegoś z PKP, molochem o tysiącu twarzy (a każda to jakaś spółeczka od torów, wagonów, lokomotyw i spóźnień), to na nasz piękny dworzec będziemy chodzić pozwiedzać, a nie pojechać.

*Dworzec w Katowicach zdemolowany przez pseudokibiców ZDJĘCIA i WIDEO
*Dyktando 2012. Poznaj pełny tekst [ZDJĘCIA ZWYCIĘZCÓW]
*Wypadek w Kozach. 20-latka zażyła amfetaminę i zabiła na przejściu dla pieszych dwóch chłopców ZDJĘCIA I WIDEO