MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Depozyty będą droższe

Beata Sypuła
morguefile
Aby wyciągnąć od nas pieniądze, które pójdą na kredyty, także świąteczne, banki oferują zawrotne oprocentowanie lokat. Ta wojna wykrwawia je do tego stopnia, że prezes BZ WBK zaapelował, aby banki ją jak najszybciej zakończyły.

Finanse to system naczyń połączonych. Jeśli jedni zarabiają - inni muszą płacić. Dlatego jedno mają słono oprocentowane lokaty, za które płacą zaciągający słono oprocentowane kredyty. Już dziś - mimo cięcia stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej - podrożały szybkie kredyty gotówkowe, wzrosło oprocentowanie kart kredytowych, opłaty i prowizje za prowadzenie konta.

- Wysokie ceny depozytów muszą się przełożyć na wyższe ceny kredytów. Staną się one tym samym mniej dostępne, ale też mniej bezpieczne dla banków, bo ryzyko spłaty wysoko oprocentowanych kredytów jest wyższe - mówi Mateusz Morawiecki, prezes BZ WBK.

Apeluje on do banków, by przestały się wykrwawiać w wojnie na lokaty. Twierdzi, że to szkodliwe nie tylko dla Kowalskiego i gospodarki, ale też dla samych banków. Podobnego zdania jest Pekao SA, choć jego eksperci uważają, że wzrostu oprocentowania lokat na razie się nie zatrzyma.

- Ta wojna na depozyty dla niektórych banków nie jest walką o rynek, tylko koniecznością. Mamy bowiem do czynienia z zaciąganiem kosztownej pożyczki u klientów w celu finansowania bieżącej działalności - mówi Robert Moreń, dyrektor zarządzający Departamentu Komunikacji Korporacyjnej Banku Pekao SA. - Zadziałał tu prosty mechanizm rynkowy: w warunkach kryzysu pieniądz na rynku zwyczajnie zdrożał.

Tłumaczy, że niektóre banki, by zachować płynność, muszą pożyczać pieniądze na rynku międzybankowym. Gdy banki straciły do siebie zaufanie, źródło łatwego bieżącego finansowania wyschło. W tej sytuacji muszą pożyczyć pieniądze od klientów, a to kosztuje więcej - nawet 10-12 proc.
- Oznacza to, że banki pozyskują pieniądz drożej niż go później pożyczają klientom w postaci np. kredytu hipotecznego. Obecnie niczym to jeszcze nie grozi, ale te pieniądze kiedyś banki będą musiały drogo oddać. Co zrobią wtedy? - pyta dyr. Moreń.

Wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld zauważa, że w kryzysie banki powinny zastanowić się, jak rozwinąć akcję kredytową. Wysoko oprocentowane lokaty oznaczają drogie kredyty. Jeśli będą zbyt drogie - nasze banki nie będą mogły finansować najbezpieczniejszych projektów finansowych. Także prezes Morawiecki z BZ WBK obawia się, że atrakcyjne oprocentowanie kredytów zaproponują inwestorom nie nasze, ale zagraniczne banki. - Niektóre banki są tak zdesperowane, bardzo zależy im na depozytach, dlatego poszły na wojnę o pieniądze klientów - mówi Roman Jędrkowiak, dyrektor banku ING BSK. - Liczę na to, że ją zakończą, bo to szkodliwe dla gospodarki. Dziś oprocentowanie lokat zupełnie oderwało się od ruchów stóp procentowych.

Dlatego wątpi on, by kolejne, styczniowe cięcie stóp przez Radę Polityki Pieniężnej spowodowało obniżenie oprocentowania lokat. To dla Kowalskiego oznacza, że na psuciu gospodarki i finansów zarobi - zyskując na lokacie. Jednak rachunek zostanie wystawiony szybko: albo ryzykownie działające banki stracą płynność, albo polska gospodarka zapłaci utrudnionym dostępem do kredytów, wyższym bezrobociem i gorszą kondycją.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikzachodni.pl Dziennik Zachodni