Derby po Śląsku

- Spotykamy się już piąty raz na wspólnym oglądaniu i kibicowaniu w czasie derbów. Mamy rekordową frekwencję - cieszy się Marcin Hanak, jeden ze śląskich cules (to wspólna nazwa fanów Barcelony na całym świecie). - Świętujemy też 111. urodziny naszego ukochanego klubu, które wypadły akurat w poniedziałek. Z tej okazji przygotowaliśmy szampany.

Kibice umówili się najpierw przed teatrem Wyspiańskiego skąd przemaszerowali na ulicę Gliwicką. Byli ubrani w klubowe stroje, mieli flagi, bęben, megafon, głośno śpiewali i skandowali: "Barca"! .

- Jako nieformalna grupa istniejemy od 2004 roku - dodaje Hanak. - Są wśród nas mieszkańcy mi.in. Katowic, Zabrza, Chorzowa, Mikołowa, Gliwic, Radzionkowa, Bytomia, Sosnowca, Zawiercia, Wodzisławia i Pszczyny. Nie ma żadnych animozji wynikających z sympatii do polskich klubów. Wszystkich łączy miłość do Barcelony. Wspólnie oglądamy nie tylko derby, ale również inne spotkania naszej drużyny.

Miłośnicy katalońskiego zespołu starają się też pojawiać na meczach swej drużyny. Podczas ich obecności na trybunach dobrze widoczna jest flaga z napisem Śląscy Scules, której nie mogło też zabraknąć wczoraj w katowickim pubie. Na fladze, oprócz barw Barcelony, widoczne są też kolory naszego regionu.
Wczoraj przy Gliwickiej można było się poczuć jak na stadionie Camp Nou.

- Przyjechaliśmy tu w trójkę z Zabrzegu, mieliśmy trudne warunki na drodze, ale warto było! - ekscytuje się wierny kibic Barcelony Paweł Buczek. - Tej atmosfery nie da się porównać do oglądania meczu w domu. Przeszliśmy razem przez centrum Katowic, śpiewaliśmy hymn Barcelony. Po derbach otwarte zostały szampany, były race. Po prostu super!