MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ostatni Sułkowscy na bielskim Zamku. Inne spojrzenie na książęcą rodzinę. ARCHIWALNE ZDJĘCIA

Jacek Drost
Jacek Drost
Aleksander Ludwik z Anną i NN podczas polowania na torfowiskach w Zabrzegu, przed 1939 rokiem
Aleksander Ludwik z Anną i NN podczas polowania na torfowiskach w Zabrzegu, przed 1939 rokiem Muzeum Historyczne w Bielsku-Białej
- Mimo że mieli tytuł książęcy, byli zwykłymi obywatelami II Rzeczypospolitej. Starali się po 1918 roku odnaleźć w nowych realiach geopolitycznych, w odrodzonym państwie polskim i stawali przed trudnymi wyborami narodowościowymi po 1939 roku (...) - mówi w rozmowie z DZ o bielskim rodzie Sułkowskich dr Grzegorz Madej, autor książki „Bielska linia książęcego rodu Sułkowskich. Ostatni Sułkowscy na bielskim Zamku (1918-1945)”, która ukazała się nakładem Muzeum Historycznego w Bielsku-Białej. I dodaje: - Ogólnie wszyscy trzej Sułkowscy byli postaciami introwertycznymi, bardzo lubili przebywać na prowincji, cieszyć się wsią, gospodarstwem. Lubili myślistwo, pasjonowali się strzelectwem, Aleksander Ludwik miał zacięcie artystyczne.

Jak należy traktować pana książkę o Sułkowskich?
Mówiąc nieskromnie, jako kamień milowy w historii naszego miasta. Ona wnosi wiele małych cegiełek do dalszego rozwijania tematu, jeśli chodzi o okres międzywojenny, ale przede wszystkim czasy II wojny światowej.

Jacy Sułkowscy się z niej wyłaniają? Kim byli dla Bielska-Białej?
Mimo że mieli tytuł książęcy, byli zwykłymi obywatelami II Rzeczypospolitej. Starali się po 1918 roku odnaleźć w nowych realiach geopolitycznych, w odrodzonym państwie polskim i stawali przed trudnymi wyborami narodowościowymi po 1939 roku. Tutaj historia jest bardzo zagmatwana, bogata - Sułkowscy mieli problemy z władzami III Rzeszy już w 1938 roku po anschlussie Austrii. Żona księcia, Anna z domu Mallinger, była obywatelką Austrii, przeciwniczką władz nazistowskich, była także konserwatywną katoliczką. Od 1938 roku Sułkowscy musieli udowadniać swoje aryjskie pochodzenie. W 1939 roku okazało się, że byli na liście poskrypcyjnej, po czym ścigani byli przez władze III Rzeszy. Później była historia folkslisty - IV grupa nie dawała im bezpieczeństwa, doszło do konfiskaty majątku i dopiero w styczniu 1944 roku władze niemieckie przyznały im II grupę folkslisty i przywróciły prawo do majątku, co po 1945 roku przekreśliło jakiekolwiek ich szanse do powrócenia do swoich dóbr. Ogólnie wszyscy trzej Sułkowscy byli postaciami introwertycznymi, bardzo lubili przebywać na prowincji, cieszyć się wsią, gospodarstwem. Lubili myślistwo, pasjonowali się strzelectwem, Aleksander Ludwik miał zacięcie artystyczne.

Długo trwały prace nad książką? Czy było łatwo dotrzeć do materiałów?
Prace trwały od 2016 roku. Dużą pomocą okazały się archiwalia przekazane pośmiertnie po IX księciu bielskim Aleksandrze Józefie Sułkowskim, urodzonym w 1940 roku, ostatnim męskim potomku wychowującym się w bielskim Zamku, natomiast nie ostatnim tytularnym księciem bielskim. Kolejnym, XII księciem bielskim jest żyjący w Kanadzie Carl Sułkowski z linii austriackiej. W naszych zbiorach jest ponad tysiąc jednostek archiwalnych poświęconych Sułkowskim. To duży trzon tej publikacji. Znalazły się w niej także materiały odkryte w różnych archiwach, między innymi w oddziale wrocławskiego Archiwum Państwowego w Kamieniu Ząbkowickim czy też bardzo pomocne okazały się źródła Instytutu Pamięci Narodowej, choćby w przypadku ustalania faktów historycznych dotyczących urzędników książęcych. Te dokumenty pozwoliły nam poznać sytuację i historię książęcego majątku w okresie II wojny światowej. Okazało się, że w dobrach Sułkowskich pomagano ludności polskiej, ukrywano ją. To wszystko wybrzmiewa na kartach książki.

Czy jest jakiś dokument, jakieś zdjęcie, które jest panu szczególnie bliskie, zrobiło na panu wyjątkowe wrażenie?
Wrażenie robi legitymacja partyzancka księżnej Anny z 1945 roku. Okazuje się, że księżna pod koniec wojny była działaczką austriackiego ruchu oporu w Altaussee. Organizacja, w której działała, była między innymi odpowiedzialna za wychwycenie zbrodniarzy nazistowskich, którzy ukrywali się na terenie Austrii, i co do tej działalności nie ma wątpliwości. Tejże grupie przypisywane było również ocalenie kopalni soli w Altaussee, gdzie jak wiemy przechowywane były skarby, zrabowane przez Niemców dzieła sztuki z całej Europy, przeznaczone do muzeum Adolfa Hitlera w Linzu. W przypadku tego faktu nie ma jednak pewności, że naprawdę tak było.

Co przeciętny mieszkaniec Bielska-Białej powinien sobie myśleć o Sułkowskich, przechodząc obok Zamku Sułkowskich na bielskim Wzgórzu?
Powinien sobie myśleć, że mamy piękny Zamek, którego obecna forma jest zasługą Ludwika Sułkowskiego - VI księcia bielskiego. Co do samych Sułkowskich, to powinni sięgnąć do lektury. Do pierwszej oraz drugiej mojej publikacji i wtedy budować sobie wyobrażenie o nich, a nie na podstawie mitów czy stereotypów, które do tej pory funkcjonowały w naszej rzeczywistości. Urobionych złośliwości czy szeregu tego typu negatywnych anegdot krążących w przestrzeni publicznej było do tej pory sporo. Na kartach moich książek staram się operować faktami i nie oceniać.

Będzie kolejna część dziejów Sułkowskich?
Części trzeciej już nie będzie, bo zamykamy historię Sułkowskich. Natomiast będą pojedyncze artykuły w „Zeszytach Sułkowskich”, które będziemy kontynuować. Na pewno pojawi się biografia Mariana Zajączka, międzywojennego pracownika książęcego majątku, który okazuje się być zasłużonym powstańcem śląskim, patriotą odznaczonym dwukrotnie Krzyżem Virtuti Militari. Tacy ludzie pracowali u Sułkowskich.

Ile ukazało się egzemplarzy, gdzie można dostać pana książkę?
Nakład drugiego tomu wynosi 500 egzemplarzy. Jest on do nabycia w kasie Muzeum Historycznego w Bielsku-Białej i księgarni Klimczok. Myślę, że to znakomita pamiątka nie tylko dla miłośników regionu. Sułkowscy jako familia, jako ród arystokratyczny funkcjonowali również w Wielkopolsce, więc wiem, że moje książki również tam cieszą się zainteresowaniem. Jest też pierwszy tom w wersji anglojęzycznej, bo było takie zapotrzebowanie, zarówno w Austrii, Stanach Zjednoczonych, jak i Kanadzie. Sama rodzina książęca funkcjonuje w Meksyku, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Francji, Austrii, na Węgrzech. Sułkowscy są rozsiani po całym świecie.

WARTO WIEDZIEĆ

Przeszło 200-stronicowa publikacja dr. Grzegorza Madeja to opowieść o Aleksandrze Edwardzie (1856-1929), jego pierworodnym synu Aleksandrze Ludwiku (1893-1956) oraz jego wnuku Aleksandrze Józefie (1940-2020). Zawiera mnóstwo cennych informacji o książęcym rodzie, ale też sporo archiwalnych zdjęć z życia codziennego rodu czy dokumentów z nim związanych.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera