Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Desperacki plan ratowania Kompanii Węglowej. Tym razem musi się udać

Aldona Minorczyk-Cichy
arc
Kompania Węglowa jest największą spółką górniczą w Unii Europejskiej. W 15 kopalniach zatrudnia blisko 60 tys. osób. W tym roku wyda na inwestycje 1 mld 350 mln zł, natomiast w latach 2014 i 2015 na inwestycje ma trafić po ok. 1 mld 200 mln zł. Obecna sytuacja finansowa spółki (strata około 400 mln zł), to nie tylko wynik fatalnej koniunktury na światowym rynku, ale też nieumiejętnego zarządzania. We wrześniu z funkcji prezesa spółki zrezygnowała Joanna Strzelec-Łobodzińska. Powód? Konflikt w zarządzie

Kompania Węglowa ma w tym roku już niemal 400 mln zł strat. Jeśli nie uda się zahamować tego procesu do końca grudnia, ten "minus" będzie jeszcze większy. Eksperci przewidywali, że wyniesie on nawet 700 mln zł. W DZ pisaliśmy, że to zbyt pesymistyczne założenia. Jednak wiele wskazuje na to, że teraz mogą się spełnić. Konieczne są działania ratunkowe, szybkie i radykalne. Poznaliśmy plany spółki. Jeszcze nieoficjalne. Czy dzięki nim uda się opanować sytuację w Kompanii? Oto główne założenia planu ratunkowego.

Wydobywać będą mniej

Przede wszystkim ograniczenie o 2 mln ton planowanego na 2013 r. wydobycia. W połowie roku ogłoszono decyzję o zmniejszeniu wydobycia o 3 mln ton. W sumie więc w tym roku na powierzchnię wyjedzie o 5 mln ton mniej niż pierwotnie zakładano.

Kolejne zalecenie to zakaz fedrowania w soboty i niedziele. Do tego alokacje, czyli przenosiny górników tam, gdzie są potrzebni przy wydobyciu. Kompania Węglowa ma zamiar także rozprawić się ostatecznie z górnikami emerytami.
Jak już informowaliśmy w DZ, uprawnienia emerytalne w ciągu całego roku uzyskają w Kompanii 6 373 osoby. Spółka zatrudnia 2 760 osób, które mogłyby przejść na emeryturę, ale tego nie robią. Na razie nie wiadomo, jak duża część pracowników skorzysta z tego prawa.

Kompania skupia się na najtańszych rozwiązaniach. I słusznie. Zmniejszenie produkcji, to obniżenie kosztów. Przemieszczanie załóg to też dobre posunięcie. Nie wierzę w obniżanie wynagrodzeń. U nas, w upolitycznionym górnictwie, to nie przejdzie. Obecna sytuacja w spółce to efekt wieloletnich działań, kiedy zarząd nie pozwolił sobie powiedzieć, że coś robi nie tak.
Jerzy Markowski, b. wiceminister gospodarki, handlu i przemysłu

Prawdopodobnie w końcu roku w Kompanii Węglowej będzie pracować ok. 55-56 tys. osób. W spółce opracowano plan zachęcania górników do korzystania z uprawnień emerytalnych. Piotr Rykala, wiceprezes do spraw pracowniczych tej największej w Europie spółki górniczej, zdradził nam, że rozważane jest znaczne obniżenie wysokości odpraw. Obecnie przechodzący na emeryturę dostaje średnio 17 000 zł jednorazowej odprawy. Spółki na takie wydatki zwyczajnie nie stać.
Kompania chce też nareszcie zrezygnować z usług firm zewnętrznych. W tym - tych związkowych, co budzi zastrzeżenia związkowców.

Mniej i na raty?

Jeśli to wszystko nie wystarczy, aby uzdrowić sytuację w KW, w tle jest zmniejszanie zarobków. Być może także rozkładanie na raty dodatkowych świadczeń np. nagrody barbórkowej.

Obecnie na zwałach Kompanii zalega ok. 6 mln ton niesprzedanego węgla, a terminy płatności w jej przypadku wynoszą już 120 dni. Rok 2013 jest dla spółki szczególny. Obchodzi właśnie jubileusz 10-lecia.

W sumie w tym roku Kompania Węglowa ograniczy wydobycie węgla w stosunku do planowanego łącznie o 5 mln ton. W ten sposób przystosowujemy się do sytuacji na rynkach. Trwają prace nad nowym programem restrukturyza-cyjnym spółki. Rada nadzorcza nakazała zarządowi także wprowadzenie zmian w programie naprawczym do 2015 roku.
Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej

W latach 2003-2012 z KW do budżetu państwa wpłynęło około 17 mld zł. Z kolei na inwestycje Kompania przeznaczyła w ciągu ostatnich dziesięciu lat niemal 7,7 mld zł.

Nagłe zmiany na górze

12 września rezygnację ze stanowiska prezesa zarządu złożyła Joanna Strzelec-Łobodzińska. Minister Piechociński ujawnił, że chodziło o konflikt personalny w zarządzie. Nieoficjalnie wiadomo, że nie tylko o to. Prezes po pierwszym półroczu informowała, że spółka ma około 100 mln zł strat. W rzeczywistości były one dwukrotnie wyższe!

16 września odwołany został także wiceprezes do spraw sprzedaży i marketingu, Wojciech Kotlarek. Kompanią kieruje teraz wiceprezes ds. produkcji, Marek Uszko. To bardzo doświadczona osoba, związana ze spółką od początku jej istnienia. Nie ogłoszo- no jeszcze konkursu na prezesa spółki. Nieoficjalnie wiadomo, że prawdopodobnie nie zostanie on przeprowadzony aż do końca kadencji obecnego zarządu.

Na wybór prezesa naciska jednak Tomasz Tomczykiewicz, wiceminister gospodarki: "Okres niepewności powinien być jak najkrótszy. Tak wielka spółka nie powinna mieć tymczasowego zarządu. Musi zostać wybrany prezes, bo gwarantuje to stabilność oraz pokazuje partnerom, że decyzje podejmowane przez władze spółki są trwałe i wiążące" - mówił w wywiadzie dla portalu wnp.pl.

Przenosiny z perspektywą

Najgorsze chwile są przed pracownikami kopalni Brzeszcze. Jakiś miesiąc temu udało się związkowcom wynegocjować z zarządem KW dobre warunki dla zmian w tym zakładzie. Porozumienie zakładało, że zostanie tam 2300 górników, zaś przeniesionych z dołu będzie zaledwie 150 osób. Wydobycie miało wynieść 1,5 mln ton rocznie. Czynne miały być dwie ściany i cztery przodki.

To porozumienie zaakceptował WZZ Sierpień 80. Pozostałe związki postanowiły jeszcze powalczyć i nie podpisały. W efekcie przegrały. Dzisiaj wiadomo już, że w Brzeszczach ostatecznie pracować będzie nie więcej niż 1300 osób. Czynna będzie jedna ściana i jeden przodek. Zaś wydobycie roczne zostanie ograniczone do 600 tys. ton. Jak się dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, przeniesionych z Brzeszczy na Ziemowita zostanie 160 górników, kolejnych 160 na Piasta i 400 trafi do kopalni Bolesław Śmiały. Najpierw zgodnie z zapisami kodeksu pracy trafią tam na trzy miesiące. W przy- szłym roku prawdopodobnie na kolejne trzy.

Związki zawodowe nie popisały w sprawie kopalni Brzeszcze. Nie przyjmując planu jej restrukturyzacji, doprowadziły do tego, że zamiast 2300 górników zostanie ich tam docelowo 1300. Zamiast 1,5 mln ton rocznie wydobywać będzie 600 tys. ton węgla. Broniono górników-emerytów i pracowników administracji zamiast tych, którzy pod ziemią muszą pracować lata.
Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ Sierpień 80

Związkowcy w Kambodży

Już w lutym 2009 roku pisaliśmy w DZ o wyjeździe związkowców za pieniądze spółek węglowych na wycieczkę do Kambodży. Teraz kontrolę w tej sprawie zakończyła Najwyższa Izba Kontroli.
Sąd w Katowicach umorzył sprawę, bo prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa.
Przypomnijmy: do Kambodży wybrało się ośmiu pracowników KW (w tym ówcześni wiceprezesi: Włodzimierz Mikoda i Ewa Malek-Piotrowska), cztery osoby z KHW oraz związkowcy z Kadry, w tym przewodniczący Dariusz Trzcionka. Dwutygodniowa wyprawa kosztowała ponad 100 tys. zł. Pojechali tam na zaproszenie Departamentu Górnictwa i Kambodżańskiej Izby Handlowej (Instra Mekong Co. Ltd.). W tym czasie inne związki protestowały, domagając się podwyżek dla górników. AMC

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty