Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziadul: Jak się pan ma, panie Romanie

Jan Dziadul
Nadeszły czasy, w których kto pyta, ten błądzi: - Panie Romanie [Polański - JD], czy ta sytuacja pana niepokoi? Pan musi się chyba spodziewać następnego ruchu, czyli wniosku o ekstradycję? Nie sądzi pan przecież, że to się na tym skończy? - pyta reporter. - Przed chwilą mój adwokat opowiedział, jak to wygląda i może to na razie wystarczy...

Uprawiam dziennikarstwo już od prawie 40 lat. Napatrzyłem się na takie śmierci, że nie dają o sobie zapomnieć. Na takie dramaty, że powracają w snach. Ale też na radości życia. Sporo się nauczyłem - między innymi, żeby nie zadawać pytań w chwilach, kiedy nie przystaje i nie uchodzi.

Amerykański Departament Stanu wysłał do Warszawy prośbę o aresztowanie reżysera, ale on sam zgłosił się do stołecznej prokuratury i złożył obszerne wyjaśnienie. Śledczy nie tylko go nie zatrzymali, ale uznali, że może swobodnie poruszać się po swoim kraju, wjeżdżać i wyjeżdżać, kiedy chce. Obaj adwokaci Romana Polańskiego zapewnili, że prawnie są przygotowani na każdą sytuację.

- No tak, pan sam zgłosił się na przesłuchanie w prokuraturze, może pan poruszać się bez przeszkód, wyjeżdżać i wjeżdżać, ale nie oszukujmy się, wiadomo, że niebawem należy się spodziewać wniosku o ekstradycję - czy na tę ewentualność także pan jest przygotowany? - reporter nie daje za wygraną.

Adwokaci potwierdzili po raz kolejny, że poradzą sobie nawet w takich okolicznościach, ale nie powiedzą dociekliwemu reporterowi nic więcej. W każdym razie, mają nadzieję, nieomal graniczącą z pewnością, że sprawa, która niechlubnie ciągnie się od 1978 roku - znajdzie swój szczęśliwy finał raz na zawsze.

- A jakie pan ma plany, panie Romanie - czy przyjedzie pan na dłużej do Polski?

Znany reżyser opowiedział o projekcie filmowym - choć już jasna krew go zalewała - który miałby się zacząć na progu przyszłego roku: - Jeśli różne rozmowy będą się toczyć konstruktywnie, przyjadę do Polski na dłużej wczesną wiosną, w lutym, w marcu… Poza tym moje dzieci dorastają, chciałbym im pokazać moją ojczyznę. W tle otwarte właśnie Muzeum Historii Żydów Polskich Polin w wieczornej poświacie Muranowa.

Po co jednak wyprawiać się tak daleko, wróćmy w nasze dziennikarskie rewiry. Tej wio-sny minęły dwa lata od katas-trofy kolejowej pod Szczekocinami. Pociągi zmierzające w przeciwległych kierunkach znalazły się na tym samym torze. W czołowym zderzeniu poniosło śmierć szesnaście osób, a sto zostało rannych. Mieszkańcy Chałupek rzucili się do ratowania i pomocy.

- Jak pani to pamięta? - pyta reporterka.
- To było straszne, krzyki, jęki i ten huk… Zostawiłam wszystko i pobiegłam. Wszyscy biegli…
- Co pani wtedy czuła, co pani myślała, biegnąc tam?
- Nic nie myślałam… chcieliśmy ratować, wiedzieliśmy, że tam są ludzie.
- Biegła pani tak jak stała, prawda? - Tak jak stałam, wszyscy zaraz pobiegli. Nikt się nie zastanawiał...

Na początku czerwca w nocnym pożarze siemianowickiej kamienicy przy ul. Fojkisa zginęło dwóch mieszkańców.
- Jak to się stało? - docieka wywiadowczyni. - Nie wiem, to były dosłownie sekundy. To mieszkanie na trzecim - całe w ogniu. Wybiegłam w samej tylko koszuli nocnej, kilkanaście osób już stało na podwórzu i na ulicy, z balkonu buchały płomienie. - Wybiegła pani w samej tylko nocnej koszuli?
- Tak jak stałam, o niczym nie myślałam, to były sekundy.
- No tak…

Kiedy wybuch zburzył katowicką kamienicę przy ulicy Chopina i zabił Dariusza, Brygidę i Remika - wydawało się, że lepiej nic nie mówić. No bo co tu powiedzieć, żeby się nie wygłupić. Lepiej nic, naprawdę.
- Co pani wtedy myślała? - drąży reporter. - Nie było czasu na myślenie, wszystko się trzęsło, jakby wybuchła bomba, wpadliśmy wszyscy w panikę… Klatka schodowa była już odcięta. Ekipy ratunkowe, które przyjechały nas ewakuować, krzyczały, że nie ma czasu… - Co się czuje w takiej chwili? - Że to cud, że uszłam z życiem.

Uratowane rodziny schroniły się w katowickim oddziale Caritasu. Czekają na to, co przyniesie los. Mieszkanie, jakieś meble, jakieś nowe życie. Tylko co zrobić z tym starym, którego wszędzie pełno? Dyrektor Krzysztof Bąk dogląda wszystkich, segreguje dary, to dla tych, to dla tamtych… - W jakiej ci ludzie są formie? - pyta zatroskany reporter. - A w jakiej mogą być? Stracili wszystko, to w jakiej mogą być… to cud, że żyją.

Życie reportera nie jest łatwe. Musi stawić czoło sytuacji, zachować zimną krew. A sytuacja im bardziej ekstremalna, tym lepiej. Widownia musi dostać swoje mięso. Oglądalność musi być, na oglądalność trzeba harować.

Na Muzeum Historii Żydów Polskich spadał nocny mrok i coraz więcej znanych i pięknych ludzi znalazło się w oku kamery. Adwokaci reżysera nabrali wody w usta. Prawdę mówiąc, zaczęli przestępować z nogi na nogę.

- Panie Romanie, to może pan nam jeszcze raz powie coś o swoich planach… Czy myślał pan, żeby przyjechać do Polski na dłużej?
- No przecież przed chwilą mnie pan o to pytał…
- To jak, przyjedzie pan?
Co się w naszym światku dziennikarskim porobiło, co się porobiło?


*Prawybory z DZ: Kto prezydentem? Kto burmistrzem? ZOBACZ i ZAGŁOSUJ
*Wybuch w kamienicy w Katowicach: Dlaczego doszło do wybuchu?
*Śmieszne, dziwne, nietypowe plakaty wyborcze, czyli dużo śmiechu [ZDJĘCIA]
*Najlepsza jednostka OSP w woj. śląskim ZAGŁOSUJ W PLEBISCYCIE FINAŁOWYM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!