Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziadul: Ks. Czernecki nie bał się mówić, gdy bali się inni

Marcin Zasada
Ksiądz prałat Bernard Czernecki będzie uczestnikiem dzisiejszego spotkania w Bibliotece Śląskiej w Katowicach
Ksiądz prałat Bernard Czernecki będzie uczestnikiem dzisiejszego spotkania w Bibliotece Śląskiej w Katowicach Adrian Karpeta
Komuniści wierzyli, że układając w Jastrzębiu nowy robotniczy porządek, uda im się wychować jastrzębian na ateuszy. Ktoś im się przeciwstawił - mówi Jan Dziadul, współautor książki o ks. Bernardzie Czerneckim

Dlaczego ksiądz prałat Bernard Czernecki to ważna postać w najnowszej historii Śląska?
Ks. Bernard byłby być może nie tyle przeciętnym, ale jednym z wielu śląskich proboszczów, prałatów, gdyby nie zbieg historyczno-politycznych wydarzeń, które miały miejsce w Jastrzębiu w sierpniu 1980 r. Właściwie nawet wcześniej - w czerwcu roku 1978, gdy strajk podjęły kopalnie Jastrzębie i Moszcze-nica. Przyczyną strajku był - bagatelizowany zresztą - brak wypłat, w tle tego mieliśmy spór o czterobrygadowy system pracy, zaś epizodem, który podgrzał atmosferę, stał się brak zgody władz kopalni, by górnicy mogli zrobić sobie przerwę na mistrzostwa świata w piłce nożnej. To był strajk, który trzymano w tajemnicy do momentu, gdy na mszy nie powiedział o nim ks. Bernard. Oświadczył wtedy, że zgłaszają się do niego górnicy, którzy zostali uznani za prowodyrów strajku i dyscyplinarnie zwolniono ich z pracy. Ks. Bernard zagroził, że poinformuje o tym biskupa, on z kolei prymasa Wyszyńskiego i ta sprawa stanie się przedmiotem rozmów polsko-watykańskich. Górnicy zgłosili się do niego, bo nikt inny nie chciał ich bronić. Dopiero po jego słynnych słowach z ambony sprawy przybrały zupełnie inny obrót: represjonowani zostali z powrotem przyjęci do pracy, a czas przymusowego bezrobocia potraktowano jako urlopy bezpłatne. To wydarzenie pokazuje, z jakim formatem człowieka mamy do czynienia. Właśnie wtedy ks. Bernard zdobył bezgraniczne zaufanie i sympatię na trudnym terenie robotniczego Jastrzębia.

Górnicy odpowiedzieli mu, że w końcu mają... "proboszcza z jajami".
Tak, zwrócili się do niego dokładnie tymi słowami. Wydarzenia z 1978 r. były zaczynem strajków z sierpnia 1980. I strajkujący robotnicy, znając już jego charakter, ufając mu w wielu sytuacjach, widząc, jak się stawia kościół "Na Górce", może to zabrzmi nieładnie - wybrali go nie tylko na swojego duchowego, ale i politycznego przywódcę. W sierpniu 1980 r. Jastrzębie nie miało żadnych innych doradców - tu nie było intelektualistów, oni wszyscy siedzieli w Szczecinie albo w Gdańsku. Ks. Bernard dał opozycjonistom miejsce spotkań na plebanii - tam była pierwsza siedziba Solidarności Jastrzębskiej. Ten "kapelan z jajami" nie bał się mówić prawdy władzy, a pamiętajmy, że takich jak on na Śląsku nie było wielu.

To o tyle chwalebne, że Czernecki wzrastał jako kapłan w atmosferze wymuszanego posłuszeństwa duchowieństwa wobec władzy na Śląsku.
Przez długie lata Śląskiem rządzili tzw. księża patrioci - to był ewenement w skali kraju. Wszyscy biskupi, Stanisław Adamski, Juliusz Bieniek i Herbert Bednorz, wygnani, archikatedra w Katowicach "skrócona o głowę", diecezja nazywa się stalinogrodzką, wszędzie czuło się jeszcze powojenny strach - w tamtym czasie mogło nie mieścić się w głowie, że ten koszmar się kiedyś skończy.

Jakie znaczenie w kształtowaniu się charakteru ks. Czerneckiego miał kontakt na studiach w Krakowie z Karolem Wojtyłą?
Już wtedy można było doświadczyć, że Wojtyła to postać, która wyrasta ponad inne postacie polskiego Kościoła - prałat Czernecki wielokrotnie to powtarzał. To było bardzo cenne doświadczenie, tym bardziej że po powrocie na Śląsk, na jego oczach próbowano narysować zupełnie inną twarz tego regionu - robotniczą, opartą na kulcie pracy i Stalina. A Jastrzębie, do którego trafił ks. Bernard? Przecież to miał być model nowego miasta, poligon nowego porządku, bez Kościoła, bez wiary. Komuniści wierzyli, że gdy wyciągną ludzi z wiosek, dadzą im mieszkanie, niezłe zarobki i trochę drobnych, przyziemnych przyjemności, zapomną o Bogu.
Pod tym względem Śląsk to jeden z europejskich ewenementów. Rewolucja przemysłowa przynosiła przecież nowego "boga" - maszynę.
Najpierw maszynę, potem pieniądz. Zgadza się, na Śląsku nastąpiło coś zupełnie innego - ludzie, których chciano wychowywać na ateuszy, zaczęli się garnąć do Kościoła w państwie robotniczym. W Jastrzębiu żyją dziś wnuki 20-latków ściągniętych z Polski w latach 60. Zastanówmy się teraz, co byłoby, gdyby do tamtego Jastrzębia trafił inny, mniej odważny ksiądz. Jak potoczyłaby się historia Solidarności?

Czy nauka, która dziś płynie z jego historii i wartości może być aktualna na Śląsku, na którym dogorywa dawna przemysłowa potęga?
Duszpasterstwo ludzi pracy ks. Bernarda miało u niego korzenie rodzinne. Wyobraźmy sobie syna górnika, który codziennie rano wstawał, by pożegnać ojca do pracy. Ten, na pożegnanie rysował na czole syna krzyżyk. Wyobraźmy sobie ten niepokój dziecka o to, czy tata wróci do domu z kop. Wujek. Dla prałata związek z ludźmi pracy był więc naturalny. I gdy dziś mówi on, że wartości, które kiedyś go naznaczyły, zostały dziś zdewaluowane, że wartości górnicze, praca górnika zostały wyparte przez cwaniactwo, system pracy, w którym przede wszystkim liczą się tony i liczy się zysk, to coś musi to znaczyć. Uczciwie przyznaję, że w tej kwestii niekoniecznie się zgadzam z ks. Bernardem - widzę problem górnictwa gdzie indziej. I obawiam się, że obecne strajki to początek ostatecznego końca tego przemysłu na Śląsku.

Teraz pytanie z cyklu typowych: dlaczego i jak powstała ta książka, w jakiej atmosferze?
Po prostu brakowało czegoś większego o człowieku, którego zasługi są porównywalne z prałatem Henrykiem Jankowskim czy ks. Jerzym Popiełuszką. Sam nie wiem, dlaczego ta książka nie została napisana wcześniej. Szczerze mówiąc, gdy pomysł pojawił się po raz pierwszy, nie zdawałem sobie sprawy z czasochłonności tego przedsięwzięcia. Rok spotkań, długie godziny na rozmowach, w trakcie których czuliśmy z Markiem Kempskim, jak powoli kruszy się początkowa nieufność naszego bohatera, jak odkrywamy jego różne oblicza i temperament.

Jego pierwsze słowa, gdy przeczytał książkę?
Najpierw nic nie powiedział. Potem było: "Nooo…". A potem: "Nooo, nieźle!". Spieraliśmy się o wiele rzeczy, ale efekt końcowy będzie ważnym świadectwem dla niego, dla nas i wszystkich, którzy będą mieli chęć i sposobność, by poznać historię człowieka wielkiej skromności i wielkiej odwagi ujawnionej w wyjątkowych okolicznościach.

Dziś w Bibliotece Śląskiej będzie okazja, by porozmawiać z ks. Bernardem osobiście.
Zaczynamy o godz. 17. Wstęp bezpłatny, zapraszamy. Traktujemy to spotkanie trochę jak benefis księdza prałata - na jego 85. urodziny, na 6 dekad kapłaństwa i 35 lat na statku z napisem "Solidarność".

***

"Wiarą i węglem ciosany"
Wywiad rzeka Jana Dziadula i Marka Kempskiego z ks. prałatem Bernardem Czerneckim, wieloletnim proboszczem parafii Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła w Jastrzębiu i kapelanem śląsko-dąbrowskiej Solidarności. Dziś o godz. 17 w Bibliotece Śląskiej odbędzie się spotkanie z autorami i bohaterem książki.


*Zamieszki przed siedzibą JSW: Policja znowu strzelała do związkowców WIDEO + ZDJĘCIA
*Psychopata z Zabrza więził kobietę w kanale. Opis tortur jest drastyczny. Czy zostanie skazany?
*Zielony jęczmień na odchudzanie? Tak! To działa. Właśnie zielony jęczmień stosują gwiazdy TV
*Zwolnienia grupowe w Biedronce to fakt. Oto pracownicy do zwolnienia
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!