Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziennikarka DZ została taksówkarzem. Na jeden dzień [TEST DZ]

Justyna Toros
Moim nauczycielem zawodu taksówkarza został Mariusz Chacinski, wieloletni taksówkarz z Gliwic. Tłumaczył mi, jak ma być przygotowana taksówka, jak zachowywać się względem klientów, a nawet jak dojechać w niektóre miejsca. Jeszcze lepiej poznałam swoje rodzinne miasto
Moim nauczycielem zawodu taksówkarza został Mariusz Chacinski, wieloletni taksówkarz z Gliwic. Tłumaczył mi, jak ma być przygotowana taksówka, jak zachowywać się względem klientów, a nawet jak dojechać w niektóre miejsca. Jeszcze lepiej poznałam swoje rodzinne miasto Mikołaj Suchan
Taksówkarz nie ma łatwo. Nawigacji nie używa, bo to wstyd, ale miasto musi znać doskonale. Na pociechę nie musi zapinać pasów

Od dziecka podobała mi się jazda samochodem, na osiągnięcie pełnoletności czekałam tylko dlatego, aby nareszcie zrobić prawo jazdy. I zawsze myślałam, że zawód "kierowca" to praca przyjemna i ekscytująca. Cały dzień w drodze, za kierownicą, z ustawioną ulubioną stacją radiową. Postanowiłam to sprawdzić i jeden dzień pojeździć po mieście jako taksówkarz.

Jeszcze niedawno taksówkarze musieli zdawać egzamin. Ale 1 stycznia 2014 w życie weszła ustawa, która "uwalnia" ten zawód i w miastach, gdzie jest mniej niż 100 tys. mieszkańców, egzaminu nie ma wcale, a w tych, które mają więcej niż 100 tys. mieszkańców o egzaminie decydują miejscy radni.

Dla ułatwienia swoje pierwsze kroki w zawodzie stawiam w Gliwicach, moim rodzinnym mieście. Ale i to nie pomaga, gdy w grę wchodzi prawdziwy klient i jego żądania zawiezienia w konkretne miejsce. Bo owszem, znam centrum miasta, swoją dzielnicę, okolice liceum, w którym się uczyłam, i miejsca, z którymi związana jest moja rodzina, ale gdy klient prosi o zawiezienie na ul. Stefana Jaracza, poddaję się. Kusi mnie, żeby wyciągnąć nawigację samochodową, ale nie powinnam, bo taksówkarze najwięcej żartów opowiadają sobie o kolegach, którzy po własnym mieście nie potrafią jeździć bez GPS-a. To świadczy o tym, że nie jest się profesjonalnym. Ale jak nie nawigacja, to co, skoro nie mam mapy? Chowam dumę do kieszeni i proszę klienta, żeby mnie poprowadził.

Egzamin z topografii

Takich trudności nie mają taksówkarze, którzy zdawali egzaminy w urzędzie miasta, w wydziale komunikacji, żeby uzyskać licencję. Podczas egzaminu znajomość miasta sprawdzana jest bardzo dokładnie. - Musieliśmy wyznaczyć najkrótszą trasę z punktu A do punktu B - wyjaśnia Mariusz Chaciński, taksówkarz z Gliwic z wieloletnim stażem. - Pytania z topografii dotyczyły również kościołów w mieście, urzędów, restauracji, zakładów pracy, szczególnie w gliwickiej strefie ekonomicznej.

Egzamin oblewało zazwyczaj ok. 30-40 proc. zdających. Oczywiście, mogli podejść kolejny raz. Za każdym razem trzeba było jednak płacić ok. 250 zł, a egzamin był organizowany tylko raz w miesiącu. Nie topografia sprawia jednak kierowcom najwięcej trudności. - Na egzaminie musieliśmy również odpowiadać na pytania dotyczące znajomości przepisów związanych z taksówką oraz działalnością gospodarczą - wyjaśnia taksówkarz z Gliwic. - Bo zaczynając pracę byliśmy przygotowani, ale z technicznego punktu widzenia. Łatwiejsze pytania dotyczyły postępowania z klientami i tego, co powinno się znaleźć w taksówce - dodaje. Ale taksówkarz musi wiedzieć więcej. - Pamiętam, że raz wsiadł klient, który zażyczył sobie, by go zawieźć... do najlepszego klubu w mieście - wspomina jeden z kierowców. - Musiałem zdecydować, który jest najlepszy - śmieje się.

Taksówka zawsze musi być czysta, dlatego ja też mój dzień w zawodzie rozpoczęłam od mycia auta. Na dach kładziemy "koguta", który informuje, czy taksówka jest wolna czy zajęta (rzadko ma to już jednak znaczenie, bo zazwyczaj klienci i tak dzwonią, żeby ją zamówić, a nie czekają na ulicy, aż jakaś przejedzie). Oprócz tego w samochodzie mamy taksometr, który oblicza liczbę przejechanych kilometrów i sumę do zapłacenia przez klienta oraz kasę fiskalną, aby można było dać rachunek i na tej podstawie rozliczyć podatki. W niektórych taksówkach można jeszcze zobaczyć radio, które jest podobne do CB, ale działa na innych częstotliwościach. Mają je taksówkarze z korporacji, którzy jeżdżą z klientami zamawiającymi taksówkę przez centralę. W samochodzie musi być również apteczka i nie powinna być schowana w czeluściach bagażnika, ale tam, skąd można ją łatwo wyciągnąć.

Z nawigacją i bez pasów

W Gliwicach sprawa jest właśnie analizowana, ale terminów egzaminów nie ma. Czy brak egzaminu ułatwi nam życie?
- Klienci stracą - ocenia pan Mariusz. - Taksówkarze nie będą przeszkoleni, a jeżdżenie "na nawigację" skutkuje dłuższymi trasami czy wpadaniem w korki.

Ale, jak dodaje, najważniejsza nauka dla taksówkarza to podejście do klienta. Trzeba mieć cierpliwość. Dwa najgorsze typy? Klienci pijani i marudni. Pan Mariusz pamięta, jak jednego pijanego klienta musiał zawieźć na komisariat, bo nie chciał wysiąść z samochodu. Ci drudzy są po prostu męczący.

Taksówkarz ma przede wszystkim obowiązki. Jego prawo? - Nie musimy zapinać pasów - śmieje się Mariusz Chacinski. - Reszta to obowiązki względem klienta.

Niestety, większość mojego dnia pracy spędziłam na postoju czekając na klientów. To nie jest łatwa praca. Rzeczywiście, trzeba mieć cierpliwość.

Co sądzisz o "uwolnieniu" zawodu taksówkarza i braku egzaminu? Dyskutuj z autorką tekstu


*Zimy w styczniu nie będzie [PROGNOZA POGODY NA STYCZEŃ 2014]
*Abonament RTV 2014 [OPŁATY, TERMINY, ULGI]
*Urlop macierzyński i urlop rodzicielski 2014 [ZASADY I TERMINY]

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!