Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś pytanie czym jest śląskość w kulturze i jak ją promować

Henryka Wach - Malicka
Kongres Kultury Województwa Śląskiego: Dziś pytanie czym jest śląskość w kulturze i jak ją promować

Kongres Kultury Województwa Śląskiego pod naszym patronatem rozpocznie się 23 września. Pokazujemy najważniejsze problemy, o których dyskutować będą twórcy i animatorzy kultury. Dziś o regionie.

Nie jesteśmy kulturowym monolitem. I nigdy nie byliśmy; nasz region ma za sobą burzliwą historię. Przez wieki mieszały się tu różne narodowości, a każda przynosiła własne tradycje i własną sztukę. Fakty znane, bezdyskusyjne. Warto jednak zastanowić się nad innym problemem; przecież: jak nas widzą, tak nas piszą. A widzą nas w dużej mierze przez kulturę. Tu zaś mamy kłopot. Bo jak promować w kulturze śląskość? Co ten termin oznacza? I jak złapać równowagę między tak wciąż obecną w naszej tradycji ludycznością, a promocją osiągnięć tzw. kultury wysokiej? Województwo śląskie postrzegane jest głównie jako silny ośrodek muzyczny. Tu pracują światowej sławy kompozytorzy, grają świetne orkiestry, działa sieć szkół, z Akademią Muzyczną na czele. Ale co z innymi dziedzinami sztuki? Kto z naszych twórców naprawdę znany jest w całym kraju? Indywidualności wyjeżdżają z regionu i nie zawsze przyznają się do miejsca urodzenia. Instytucje artystyczne, nawet mając osiągnięcia, nie przebijają się przez mury województwa. Dlaczego? Może odpowiedzi na te pytania padną podczas kongresu.

Doceńmy sami siebie

Henryk Waniek, malarz i pisarz
Kultury od zwołania kongresu, nie przybędzie, ale na pewno jest on okazją do postawienia istotnych pytań. Jedno z nich brzmi: jak postrzega się nasze dokonania poza granicami województwa? Ja odpowiadam: całkiem dobrze. Mam natomiast inne. Jak to się dzieje, że my, tu w regionie, wzajemnie siebie nie doceniamy? Jeżdżę po województwie śląskim i widzę, że życie kulturalne naprawdę kwitnie. W Mikołowie, w Tarnowskich Górach, Bielsku-Białej, Rybniku. Mógłbym wymieniać dłużej, lokalnych inicjatyw jest dużo; bywają bardzo interesujące. Tyle tylko, że one poza opłotki swoich miast nie wychodzą! Powstała jakaś nieprzekraczalna granica, która sprawia, że np. Instytut Mikołowski bardziej znany jest w Warszawie niż w Katowicach! Dlaczego? Jakiś pomysł na tę międzymiastową wymianę musi się urodzić. Może powinny się dogadać samorządy, może twórcy? HW-M

Byle nie cepeliada

Lech Majewski, reżyser
Nasza tożsamość jest wyrazista. Wystarczy, że operator włączy kamerę i zatoczy koło, a nie ma wątpliwości, gdzie kręcony był film. Taką rozpoznawalność mają tylko dwa regiony - Śląsk i Podhale. Z tym, że gdy prezentowałem "Angelusa" w zakopiańskim Teatrze im. Witkacego, górale wzdychali "a o nas tylko cepeliadę kręcą..."

Zainteresowanie reżyserów, wybierających nasz region jako miejsce akcji filmów, nie maleje. Obawiam się tylko, że oni też ulegną pokusie "węglowej cepeliady" - familoki, bezrobotni, hałdy. A Śląsk, i to warto pokazać, ma oryginalną architekturę, obyczaje, imponujące przywiązanie do gwary. Ma też coś nieuchwytnego, nie tylko dla mnie. Opowiadał Henryk Mikołaj Górecki, że otrzymał kiedyś od Amerykanów zamówienie na muzykę do baletu. W Nowym Jorku nie napisał ani jednej nuty. Wrócił do Katowic i skomponował utwór od ręki. HW-M.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!